Ocena wątku:
  • 7 głosów - średnia: 4.57
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Mój dzisiejszy nastroj
Mi się to PZU zdrowie nie podoba. Jak to chciało wejść w firmie, w której pracowałam, to na to nie pozwoliłam. Już Luxmed był lepszy moim zdaniem. Ale PZU najlepiej płaci konsultantkom i jak ktoś czuje biznes to w to wchodzi niestety.
Nadzieja jest płomieniem który  migoce, ale nie gaśnie... 
Odpowiedz
U mnie w firmie też jest PZU zdrowie. Zauważyłam kiedyś jak lekarz miał karteczkę z pacjentami, to ci co byli z PZU to byli podkreśleni kolorowym mazakiem. No i wizyta odbyła się szybko i byle jak. Jak powiedziałam, że chciałabym zajść w ciąże a chyba jest z tym problem bo nie zabezpieczamy się już od paru lat i ciąży dalej nie ma to powiedział mi żebym przyszła jak będzie już ciepło np w czerwcu to coś pomyślimy a byłam w grudniu czyli jak było zimno. Śmiechu warte!!!
Umysł przypomina żyzny ogród, którym trzeba się codziennie zajmować, aby kwitł. - A. de Mello
Odpowiedz
Ja z rację ciąży wykupiłam przez jakąś firmę usługi Luxmedu. Póki co chwalę sobie. Wizyty i tak odbywają się w placówce podwykonawczej, bo tu jest moja ginekolog. Wszystkie badania szybko i sprawnie. Wizyty praktycznie z dnia na dzień. Uważam że te 129zl to dobra cena zważywszy że gdybym chciała chodzić do mojej gin prywatnie to koszt 200zl za wizytę.
Odpowiedz
Bubka, a co ma piernik do wiatraka? Co za kretyn. Z resztą, z doświadczenia Ci powiem, ze z takimi problemami to od razu uderzaj do fachowców. U zwykłego ginekologa to tylko strata czasu i pieniędzy. Jakbym od razu trafiła tam, gdzie trafiłam na końcu, to może wszystko potoczyłoby się inaczej. Czasu niestety nie cofnę.
Nadzieja jest płomieniem który  migoce, ale nie gaśnie... 
Odpowiedz
Mufa też miałam możliwość skorzystania z usług Luxmedu, ale zrezygnowałam, bo ginekolog był narzucony przez nich, a ponad to badania, na których mi najbardziej zależało były i tak odpłatne.
Ale...muszę się pochwalić, co ma związek z moim nastrojem. Wczoraj poszłam z mężem na spacer do lasu i przeszłam 2700 kroków Duży uśmiech , po czym zaczął mi się przeprost kolana Zły . Doczłapałam do 3200 kroków i musiałam się poddać/nie cierpię tego uczucia/ Zły . Mąż poszedł po samochód.  Po czym, jak w domu odpoczęłam przeprost minął Duży uśmiech . Nic z tego nie rozumiem. Zdezorientowany
Dziś miałam wizytę u dr Maciejowskiego - powiedział, żebym zdiagnozowała kolano, bo to jest dziwne, tym bardziej że po intensywnej jeździe na rowerku stacjonarnym nic takiego się nie dzieje. Skierował mnie na MRI głowy i wszystko zależy od wyniku - jak będzie kiepsko to zaczynamy leczenie, jak nie - to po co to psuć/tak to określił/. No to czekam na termin mri Uśmiech
Odpowiedz
Witam,jestem nowa na forum, choć zalogowałam się już chyba w 2013, mój mąż choruje na sm, miał od 2010 trzy rzuty, jest jednym tych po których w.zasadzie nie widać choroby, no właśnie, nie widać, ale ja widzę pogłębiające.sie zmiany nastrójów, to co szczególnie ciężkie to wybuchowość, mamy dwie córki ( 3 lata i 7 lat), maz nieustannie wybucha szczególnie na starszą, krzyk, bardzo mocny, pojawia się nagle, córka stała się płaczliwa,w szkole sama wybucha i ma ataki złości, ja probuje wkraczać, tłumaczyć, on niby rozumie ale to się pojawia w kółko, wystarczy ze corka wyleje kubek wody na.podloge-wywoluje to takie.krotkie spiecie, awantura, furia, bierze lek Plegridy, co dwa tygodnie, za każdym razem przeżywa przez 2 dni coś jak grypa, to sa dni kiedy musimy unikać wszystkie spięć z nim, bo jest drażliwy na.maksa. To kochajacy ojciec ale szczerze jestem juz u kresu sil życia w ciągłym krzyku bo odbija się to na mnie i na dzieciach
Czy ktoś z was tez mial takie problemy? Czy jest jakiś ratunek?Lekarz prowadzący ten temat raczej zbywa
Odpowiedz
Ja sobie zafundowalam wczoraj mały pożar. Odpalam piekarnik i jakimś cudem big zapałka wpadła mi do szuflady pod piekarnikiem. Patrzę na gaz a on jakis taki dziwny, pomarańczowy kolor ma. Najpierw pomyślałam, że znowu dodają coś do gazu. Wyłączyłam go, a w środku dalej się pali. Otworzyłam szufladę, a tu żywy ogień- zapaliły się kuchenne rękawice. Zamiast to zacząć gasinsć to zamknęłam szufladę zadowolona z siebie. Z moim łbem na poważnie coś się dzieje. Ta reakcja była idiotyczna przecież. Dobrze, że zaczęło śmierdzieć, to mąż wpadł do kuchni i to zgasił.
Nadzieja jest płomieniem który  migoce, ale nie gaśnie... 
Odpowiedz
No, nieźle, jak to dobrze mieć męża pod ręką Duży uśmiech
A ja mam w czwartek mri głowy, trzymajcie kciuki.
Odpowiedz
Powodzenia na badaniu yasmina! Trzymamy kciuki Oczko

Co do postu powyżej ja tez bylam na pleurisy, zmiennosc nastrojów byla bardzo dokuczliwa dla mnie samej i dla rodziny tez. Najgorzej bylo w dzien zastrzyku i te 2 dni po nim, o których wspominasz. Bylam nerwowa, obolaĺa i zwyczajnie wsciekla jak osa na wszystko i wszystkich. nie daj boze jak mi sie zgralo z okresem to sama ze sobą wytzymac nie moglam. Na zastrzykach bylam prawie rok, zostaly mi zabrane ze względu na duzy spadek bialych krwinek. Dostalam tecfidere w zamian i jest o wiele lepiej . U Twojego meza ten lek zdaje sie dzialac bardzo dobrze na MS i przez to sprawa sie komplikuje, niemniej jednak on nie ma prawa po Was buczec i wrzeszczec. Powinnas chronic dzieci i siebie, jesli rozmowy nie pomagaja to niech idzie na terapie jakąś lub niech lekarz zmieni mu lek. Twoj mąż to dorosly człowiek i doskonale zdaje sobie sprawę z tego co robi. Pod przykryciem choroby nie moze niszczyc najbliższych. Pozdrawiam serdecznie
Odpowiedz
Yasmina trzymam kciuki.

Od piątku ma taką delikatnie zdrętwiałą nogę i w niedziele doszedł ból oka... płakać mi się chce...
Umysł przypomina żyzny ogród, którym trzeba się codziennie zajmować, aby kwitł. - A. de Mello
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 16 gości