Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Cześć
#1
Cześć wszystkim, śledzę forum już od jakiegoś czasu, ale nigdy nie napisałam jak to u mnie wszystko wyglądało, a właściwie wygląda, bo nie jestem jeszcze zdiagnozowana. O stwardnieniu dowiedziałam się w marcu, kiedy to trafiłam do szpitala z pozagałkowym zapaleniem nerwu wzrokowego. Co prawda w lipcu 2018 trafiłam na sor z podejrzeniem udaru, ale okazało się, że to zapalenie nerwu twarzowego. Nie padło hasło stwardnienie, rezonans też był czysty. Dali sterydy i przeszło. Był to pierwszy "incydent". W marcu 2019 zapalenie nerwu wzrokowego, rezonans- i tu 4 nieaktywne zmiany. I zaczęła się tułaczka od lekarza do lekarza. Od marca byłam w szpitalu 5 razy, w tym miałam 4 rezonanse. W czerwcu byłam na klasyfikacji lekowej, gdzie nie zostałam zakwalifikowana. Profesorka powiedziała, że nie są w 100% pewni co do mojej choroby. Zrobiono mi punkcje i czekałam na wyniki, aż do tego piątku(prawie 3 miesiące). Okazało się, że wynik jest nieprawidłowy. Czuję się ogólnie dobrze. Od marca tylko mnie trochę mrowiło w górnej części ciała, jakieś 3 tyg temu zauważyłam, że na wieczór mam "niespokojne nogi" i bolą jakbym strasznie się nachodziła. W piątek byłam u lekarza i powiedział, że to rzut na podstawie badania neurologicznego. Dzisiaj miałam się położyć do szpitala na solumedrol, ale odmówiono mi hospitalizacji i dzisiejsze badanie neurologiczne( robione przez innego lekarza) wyszło dobrze. Powiedział, że jestem zdrowa i mam 50% szans, że to nie SM. Już nie wiem co mam o tym myśleć, w środę mam 5 rezonans w tym roku... Chodzę od lekarza do lekarza, każdy mówi mi co innego, zero postępów, diagnozy brak...
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Cześć - przez Kari - 02-09-2019, 19:22
Cześć - przez hela - 02-09-2019, 21:10
RE: Cześć - przez agica - 02-09-2019, 21:53

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości