Ocena wątku:
  • 7 głosów - średnia: 4.57
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Mój dzisiejszy nastroj
(19-11-2020, 14:46)e-smka napisał(a): Wiecie co... czuje się fatalnie.
Jestem mega zmęczona, wszystko mnie boli: szyja, plecy, barki, ręce, głowa trochę też... w lekką depresję zaczęłam już wpadać w zeszłym tygodniu z braku słońca oraz bardzo stresujących problemów, które mam od kilku tygodni.
I jeszcze okres dostałam, co też powoduje ból brzucha, lędźwi i trochę nóg.
Tak tylko chciałam się pożalić, bo mi źle... Każdy z nas ma takie dni. Pamiętaj, że po burzy świeci słonko. Tego ci życzę. 
Odpowiedz
(19-11-2020, 14:46)e-smka napisał(a): Wiecie co... czuje się fatalnie.
Jestem mega zmęczona, wszystko mnie boli: szyja, plecy, barki, ręce, głowa trochę też... w lekką depresję zaczęłam już wpadać w zeszłym tygodniu z braku słońca oraz bardzo stresujących problemów, które mam od kilku tygodni.
I jeszcze okres dostałam, co też powoduje ból brzucha, lędźwi i trochę nóg.
Tak tylko chciałam się pożalić, bo mi źle... Smutny

Na szczęście na pewno Ci się poprawi. Jestem tego pewien... trzymaj się i się nie dawaj depresji

A co do mojego dzisiejszego nastroju to... właśnie siedzę przed salą sądową w oczekiwaniu na ogłoszenie wyroku w sprawie mojego rozwodu :-(
Powiem wam, że nie wiem jak mam teraz patrzeć na świat. Po 23 latach małżeństwa okazuje się, że nikt na mnie w domu nie czeka :-(
Odpowiedz
E-smka głowa do góry. Na pewno będzie lepiej. Weź sobie ciepła kąpiel, wypij pyszna herbatę, obejrzyj film albo poczytaj książkę i humor się poprawi.

Każdy miewa gorsze dni. A pamiętaj że strasznie źle na nas działa. Ja miałam ciężki wrzesień, dużo stresu, dużo pracy a później 5 dni w szpitalu. Postaraj się wyluzować Oczko

Fruu, 23 lata to bardzo długi okres, ale popatrz na wszystko z drugiej strony. Może zrób tak żeby ktoś na nowo czekał na Ciebie w domu. Nie jesteś przecież zamknięty na klucz.

Chociaż w czasach pandemii to trochę wszyscy jesteśmy zamknięci, ale przecież w końcu się kiedyś skończy. A może jakieś zwierzątko? Zwierzęta tez są wspaniałymi przyjacielami.
Odpowiedz
Fruu musisz to przetrawić. Łatwo się mówi ale innej rady nie ma. Może spotka cię coś lepszego w życiu. Trzeba zamknąć ten rozdział i wierzyć, że będzie lepiej.
Odpowiedz
Mój dzisiejszy nastrój? Sama nie wiem...Od 3 tygodni siedzę w domu, bo najpierw syn miał wirusa, a że spotykaliśmy się z Nim z mężem  to przez 2 tygodnie byliśmy na kwarantannie. Mąż bardzo szybko zaczął odczuwać dolegliwości, a ja tydzień temu. Więc przede mną jeszcze tydzień siedzenia w domu. Na razie mam tylko dolegliwości bólowe - bolą mnie plecy, żebra, głowa, czuję taki dziwny ucisk w klatce piersiowej i fatalnie sypiam. I nie wiem czy to koronka czy kręgosłup. Jestem strasznie odizolowana i to mi najbardziej przeszkadza, tym bardziej że moja mama po złamaniu ręki i nogi nie jest w najlepszym stanie. Ma 82 lata, mój 87-letni ojciec się nią opiekuje, ma pielęgniarki i rehabilitantkę, ale zaczęła się u niej szybko postępująca demencja. Wycofała się ze wszystkiego. Nic ją nie interesuje, a przecież czytała, rozwiązywała krzyżówki, oglądała seriale, słuchała muzyki, była elegancką, uśmiechnięta kobietą, a teraz...to nie moja mama. Pielęgniarka, która się nią zajmuje delikatnie zasugerowała mi oddanie mamy do DPS-u, bo tam będzie miała całodobową opiekę, zajęcia, rehabilitację. Powiedziała, że na dłuższą metę nie damy rady, że tam jest szansa, że postawią Ją na nogi. Rzadko proszę o pomoc, bo uważam, że powinnam sobie radzić sama/zresztą tak mnie nauczyło życie/, ale może ktoś z Was zna takie przypadki, może pomóc, coś doradzić...Chyba naleję sobie kieliszek wina Zdezorientowany
Odpowiedz
Myślę, że kieliszek wina to dobry pomysł :-)
Kwarantanna też minie, oby tylko bez powikłań. Natomiast co do reszty, to przyjaciółki babcia jest w DPS'e właśnie przez demencję i początki alzheimera. Czy zrobili dobrze? Nie oceniam, ale Babcia zapominała zjeść, zapominała o postawionym garnku na gazie. Do tego "okradała" ją córka. Chodziła na policję grożąc, że jeśli nie zrobią porządku z córką, synem czy koleżanką to sobie zrobi krzywdę. Z policji trafiała do Instytutu Psychiatrii a potem do domu. I wszystko zaczynało się od początku. W końcu Babcia trafiła do DPS'u bo syn miał już dosyć. Córka sprawę olała. Pozostała przejmująca się wnuczka.

Syn z córką się cieszą, bo mają problem z głowy (jak sami mówią). Czy to dla Babci jest dobre? Z pewnością Babcia potrzebuje całodziennej opieki, i bezpieczniej tam, niż być samej. Jednak myślę, że za te pieniądze, które płacą za DPS można by było wynająć Babci opiekunkę na czas nieobecności domowników. Tym bardziej, że z całodobowej opieki, zajęć, rehabilitacji i innych "obiecanek" pozostała tylko ta opieka.

Zrób, jak Ci podpowiada serce, czyli tak, by to było dobre dla Twojej mamy. Nic więcej nie mogę Ci doradzić.
Odpowiedz
Tak, to jest bardzo trudna decyzja jednak pielegniarka ma doświadczenie i wie co mówi. U mnie w rodzinie też był taki właśnie problem. Z tym że to lekarz namawiał do oddania do DPS mówiąc że opieka nad taką osobą zniszczy całą rodzinę.

Myślę że wiele zależy od rozwoju tej nieszczęsnej demencji i kondycji osoby nią dotknietej. U nas na początku ciotka bardzo sie obruszyla na slowa lekarza, no bo jak to tak - oddac. Poczucie winy i zludne wrażenie że sobie poradzą, że napewno nie bedzie tak źle, że lekarz nie ma racji. Z biegiem czasu jednak opieka nad babcią była bardzo trudna i ciężka do zniesienia.

Podobnie jak mówi Fruu, na początku zatrudnili opiekunkę na czas nieobecności domowników, ale po jakimś czasie oboje wracali do domu po pracy na pelnej etat do kolejnych godzin ciężkiej pracy. Nadszedł czas gdzie babcia przestawala poznawać swoje odbicie w lustrze, znalezli ją cała nagą przed lustrem krzyczącą do swojego odbicia "proszę mi stąd wyjsc"! Musieli zlikwidować wszystkie lustra w domu. Babcia tez zapominala o wszystkim, tez chodziła po sąsiadach że jest bita, głodzona, że zabierane jej są wszystkie pieniądze, że jest podawane jest jej zatrute jedzenie. Kiedyś w nocy uciekla z domu i znaleźli ją w piżamie na cmentarzu, budzila sie nocy i pakowala swoje rzeczy mówiąc że wyjeżdża do swojej mamy.

Wujek coraz częściej uciekał w pracę wiec ciotka zostawala z tym sama. Pomimo wielkich obietnic pomocy reszty rodziny, nie wiele to pomogło bo największy ciężar i spadł na ludzi którzy z babcią mieszkali. Kiedy babcia przestala korzystać z toalety i załatwiać sie w łóżku to chyba wtedy cos w nich pękło i mimo szczerych chęci musieli przyznać lekarzowi rację. To nie jest tak, że DPS to jakieś umieralnie jak kiedys utarło sie mówić i myślę że czasem to naprawdę jedyne rozsądne wyjście. Pozdrawiam serdecznie i mocno sciskam
Odpowiedz
Nie nam to oceniać. Życie z osobą tak chora jest bardzo trudne. Często rodziny nie stać nas opiekunkę, a baby z mopsu są jakie są. Nie mówię, że wszystkie, ale zdecydowana większość. Z moja babcia były jazdy typu chodzenie z nożem albo siekierka po nocach po ulicy. Opowiadanie wszystkim jak ja okradamy, jak ja sąsiedzi okradają. Ojciec miał z nią krzyż pański. Na szczęście nie pracował już. I najgorsze jest to, że załatwiła ja lekarka,przepisując lek, którego nie można podawać ludziom po 65 roku życia. Bo efekty są właśnie takie. Mój brat to wyczail. Przestali jej podawać lorafen i trochę się uspokoiła. Przed śmiercią była wręcz normalna.
Nadzieja jest płomieniem który  migoce, ale nie gaśnie... 
Odpowiedz
Kochane, bardzo dziękuję za wsparcie. Mama ostatnio zaczyna powoli chodzić z balkonikiem po mieszkaniu, ale ma takie momenty, że potrafi do 2 w nocy marudzić. Żeby chociaż wróciła jej w miarę sprawność fizyczna. Z DPS-em jeszcze poczekam do końca roku, ale trudno mi np. myśleć o świętach bez rodziców.
Fruu - wiesz jak to jest z winem? Kieliszek wina zawsze jest rozwiązaniem, nawet jeśli nie jesteś pewna, jaki jest problem Duży uśmiech 
Pozdrawiam Serce
Odpowiedz
Hejo no i doczekaliśmy magicznego dnia Język piątek, piątunio, piąteczek. Dni tak szybko lecą...

Tak się zastanawiałam teraz czy ze mną jest wszystko ok??!! Może to już się zaczął taki wiek, że powinnam nazywać sprawy po imieniu. Uśmiech Wiele razy czytałam o Waszych różnych dolegliwościach, które jak się okazało miały swoje nazwy. A ja oczywiści później buszowałam w necie żeby dowiedzieć się o co chodzi. Różne objawy, schorzenia... kurcze jak mi się coś działo to po prostu mnie bolało albo coś było. Coś bez nazwy. Nigdy nie doszukiwałam się jakiś chorób a tym bardziej nigdy nie znałam różnych dziwnych nazw.

Jedno wiem na pewno!! Dzisiaj mam objawy weekendowe Uśmiech pracować mi się nie chce, humor mam świetny i za 6 godzin do domu Uśmiech
Umysł przypomina żyzny ogród, którym trzeba się codziennie zajmować, aby kwitł. - A. de Mello
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 29 gości