Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Cześć... wracam do żywych
#31
(21-08-2019, 22:20)nadziejka napisał(a):
(21-08-2019, 22:11)agica napisał(a):
(21-08-2019, 21:39)nadziejka napisał(a): Cześć, dziękuję Wszystkim za słowa otuchy.
Ten okropny stan juz na szczęście minął, moja lewa noga juz prawie odzyskuje swoją siłę, powiedziałabym, że jest już praktycznie normalna. Ulga niesamowita.
Jednak teraz stoję przed innym dylematem. Bo świadkami mojego czerwcowego rzutu byli ludzie z pracy, którzy interesowali się, starali sie pomoc. W najbliższy poniedziałek będę wracała do pracy i będę musiała jakoś zmierzyć się z ta sytuacja, powiedzieć szefowi... i tutaj pojawia się potworny problem, bo wiem, ze musze im o tym powiedzieć, jednak  dla mnie to tak osobista sprawa, ze nie wiem, jak sobie z tym poradzić... pracuje W biurze, mam pracę, ze  tak powiem na "ciśnieniu i targecie", więc nie wiem, z jaką reakcja sie spotkam. Jak Wy poradziliscie sobie w tej sytuacji?

Ps. 28.08 mam zaplanowaną pierwszą dawkę Tecfidery i na kilka dni znowu będę musiała być na zwolnieniu.

@Serenity1987 mnie zdiagnozowano w Instytucie Psychiatrii i Neurologii przy Sobieskiego, ale tam na program lekowy musiałabym czekać, aż do wiosny. Za radą ludzi z forum, zadzwoniłam najpierw do szpitala z miejsca zamieszkania, czyli wlasnie do Grodziska i szybko się udało załatwić
Hej 
uważam że nie ma takiego obowiązku, żeby mówić szefowi, chyba że się mylę. 

U mnie było tak, że będąc po diagnozie powiedziałam swoim koleżankom z pracy, a te powiedziały szefowej, ale to mnie akurat ucieszyło, bo oszczędziło mi wzruszenia przy tej rozmowie. W takiej sytuacji, akurat będzie okazja się przekonać kto jest jakim człowiekiem. Mam nadzieję, że szef podejdzie do tego empatycznie, najważniejsze że po diagnozie jesteśmy już jakby pod kontrolą lekarza, więc bardziej stabilni zawodowo. Przed diagnozą byłam po kilka miesięcy w roku na l4 w tym roku tydzień, a nie z powodu sm tylko wirusa

A to l4 tylko z powodu pierwszej dawki tec?

Tak, nie wiem, jak zareaguję na Tec
Raczej jak kazdy.
Nie zrozum mnie zle.
Flash moze cie dopaść i moze dopadać nawet z czasem jak juz bedziesz dlugo stosowac Tec
Na zoladek cos ci lekarz kaze brac
Jest duza szansa ze 1 kilka tabletek wywożą tylko flash pytanie jak dlugo bedziesz miec flashe
Co do informowania szefa nie masz obowiazku mu mowic tylko czy warto to przed nim ukrywać
Bedziesz kombinowac. Z wolnym jadac po leki?
Nalezy ci sie L4 ze szpitala za taki dzień, bedziesz brac wolne z urlopu? Szef sie wkurzy i cos zauważy
A co jakby sie tfu tfu trafil rzut
A po rzucie jakby sie zle czula to vo powiesz?
Nie musi wiedziec kazdy ale sm to taka dziadowa choroba ze nie znamy dnia ani godzin koedy moze sie nasz stan pogorszyc
Odpowiedz
#32
ja przy pierwszej tabletce miałam flash, można to złagodzić aspiryną, ale to trwało u mnie ok 30-45min, dlatego się w to nie bawiłam. flash występuje ok 4-5h po tec.
teraz jeśli mam flash i ktoś zauważy, to po prostu mówię, że to po tabletce.
przez pierwsze kilka miesięcy brałam osłonowe na żołądek i dodatkowo kilka dni przed i w trakcie probiotyki.
Odpowiedz
#33
Nie bierz L4.
Ja nie wzięłam, powiedziałam w pracy, że zaczynam brać leki po których twarz przez ok pół godziny może czerwona.
Raz w pracy złapał mnie flash, współpracownicy zapomnieli, że ta czeriweń z powodu tabletek. Przeszedł w tym momencie taki super przystojny klient i chłopaki mieli ze mnie ubaw, że wpadł mi w oko i aż się zaczerwieniłam  Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech
Odpowiedz
#34
(21-08-2019, 22:11)agica napisał(a):
(21-08-2019, 21:39)nadziejka napisał(a): Cześć, dziękuję Wszystkim za słowa otuchy.
Ten okropny stan juz na szczęście minął, moja lewa noga juz prawie odzyskuje swoją siłę, powiedziałabym, że jest już praktycznie normalna. Ulga niesamowita.
Jednak teraz stoję przed innym dylematem. Bo świadkami mojego czerwcowego rzutu byli ludzie z pracy, którzy interesowali się, starali sie pomoc. W najbliższy poniedziałek będę wracała do pracy i będę musiała jakoś zmierzyć się z ta sytuacja, powiedzieć szefowi... i tutaj pojawia się potworny problem, bo wiem, ze musze im o tym powiedzieć, jednak  dla mnie to tak osobista sprawa, ze nie wiem, jak sobie z tym poradzić... pracuje W biurze, mam pracę, ze  tak powiem na "ciśnieniu i targecie", więc nie wiem, z jaką reakcja sie spotkam. Jak Wy poradziliscie sobie w tej sytuacji?

Ps. 28.08 mam zaplanowaną pierwszą dawkę Tecfidery i na kilka dni znowu będę musiała być na zwolnieniu.

@Serenity1987 mnie zdiagnozowano w Instytucie Psychiatrii i Neurologii przy Sobieskiego, ale tam na program lekowy musiałabym czekać, aż do wiosny. Za radą ludzi z forum, zadzwoniłam najpierw do szpitala z miejsca zamieszkania, czyli wlasnie do Grodziska i szybko się udało załatwić
Hej 
uważam że nie ma takiego obowiązku, żeby mówić szefowi, chyba że się mylę. 

U mnie było tak, że będąc po diagnozie powiedziałam swoim koleżankom z pracy, a te powiedziały szefowej, ale to mnie akurat ucieszyło, bo oszczędziło mi wzruszenia przy tej rozmowie. W takiej sytuacji, akurat będzie okazja się przekonać kto jest jakim człowiekiem. Mam nadzieję, że szef podejdzie do tego empatycznie, najważniejsze że po diagnozie jesteśmy już jakby pod kontrolą lekarza, więc bardziej stabilni zawodowo. Przed diagnozą byłam po kilka miesięcy w roku na l4 w tym roku tydzień, a nie z powodu sm tylko wirusa

A to l4 tylko z powodu pierwszej dawki tec?


Witam. Ja przekonałam się boleśnie, kto jakim jest człowiekiem. Byłam już po diagnozie i we wrześniu miałam wejść do programu. Pracowałam 2 lata jako nauczyciel w przedszkolu u sióstr. Zmieniła się dyrekcja (po diagnozie nic nie mówiłam poprzedniej dyr bo jej nie ufałam) i powiedziałam, że choruję ale będę mieć leki i ogólnie jest ze mną OK. Ale stwierdziła, że nie może sobie pozwolić na zatrudnienie takiej osoby. I mi podziękowała. Podając mi swoje złote rady, które mnie dobiły. Oraz porównała osobę chorą na SM do osoby chorej na schizofrenię.Teraz wiem, że nie wolno nikomu ufać. NIKOMU. Ale nie wszyscy pracodawcy są tacy. Pozdrawiam ciepło
Odpowiedz
#35
(22-08-2019, 13:33)asia_mys napisał(a):
(21-08-2019, 22:11)agica napisał(a):
(21-08-2019, 21:39)nadziejka napisał(a): Cześć, dziękuję Wszystkim za słowa otuchy.
Ten okropny stan juz na szczęście minął, moja lewa noga juz prawie odzyskuje swoją siłę, powiedziałabym, że jest już praktycznie normalna. Ulga niesamowita.
Jednak teraz stoję przed innym dylematem. Bo świadkami mojego czerwcowego rzutu byli ludzie z pracy, którzy interesowali się, starali sie pomoc. W najbliższy poniedziałek będę wracała do pracy i będę musiała jakoś zmierzyć się z ta sytuacja, powiedzieć szefowi... i tutaj pojawia się potworny problem, bo wiem, ze musze im o tym powiedzieć, jednak  dla mnie to tak osobista sprawa, ze nie wiem, jak sobie z tym poradzić... pracuje W biurze, mam pracę, ze  tak powiem na "ciśnieniu i targecie", więc nie wiem, z jaką reakcja sie spotkam. Jak Wy poradziliscie sobie w tej sytuacji?

Ps. 28.08 mam zaplanowaną pierwszą dawkę Tecfidery i na kilka dni znowu będę musiała być na zwolnieniu.

@Serenity1987 mnie zdiagnozowano w Instytucie Psychiatrii i Neurologii przy Sobieskiego, ale tam na program lekowy musiałabym czekać, aż do wiosny. Za radą ludzi z forum, zadzwoniłam najpierw do szpitala z miejsca zamieszkania, czyli wlasnie do Grodziska i szybko się udało załatwić
Hej 
uważam że nie ma takiego obowiązku, żeby mówić szefowi, chyba że się mylę. 

U mnie było tak, że będąc po diagnozie powiedziałam swoim koleżankom z pracy, a te powiedziały szefowej, ale to mnie akurat ucieszyło, bo oszczędziło mi wzruszenia przy tej rozmowie. W takiej sytuacji, akurat będzie okazja się przekonać kto jest jakim człowiekiem. Mam nadzieję, że szef podejdzie do tego empatycznie, najważniejsze że po diagnozie jesteśmy już jakby pod kontrolą lekarza, więc bardziej stabilni zawodowo. Przed diagnozą byłam po kilka miesięcy w roku na l4 w tym roku tydzień, a nie z powodu sm tylko wirusa

A to l4 tylko z powodu pierwszej dawki tec?


Witam. Ja przekonałam się boleśnie, kto jakim jest człowiekiem. Byłam już po diagnozie i we wrześniu miałam wejść do programu. Pracowałam 2 lata jako nauczyciel w przedszkolu u sióstr. Zmieniła się dyrekcja (po diagnozie nic nie mówiłam poprzedniej dyr bo jej nie ufałam) i powiedziałam, że choruję ale będę mieć leki i ogólnie jest ze mną OK. Ale stwierdziła, że nie może sobie pozwolić na zatrudnienie takiej osoby. I mi podziękowała. Podając mi swoje złote rady, które mnie dobiły. Oraz porównała osobę chorą na SM do osoby chorej na schizofrenię.Teraz wiem, że nie wolno nikomu ufać. NIKOMU. Ale nie wszyscy pracodawcy są tacy. Pozdrawiam ciepło
takie s*** powinno się nagrywać i do sądu Zły Zły Zły
Przytulanie
Odpowiedz
#36
(22-08-2019, 13:36)agica napisał(a):
(22-08-2019, 13:33)asia_mys napisał(a):
(21-08-2019, 22:11)agica napisał(a):
(21-08-2019, 21:39)nadziejka napisał(a): Cześć, dziękuję Wszystkim za słowa otuchy.
Ten okropny stan juz na szczęście minął, moja lewa noga juz prawie odzyskuje swoją siłę, powiedziałabym, że jest już praktycznie normalna. Ulga niesamowita.
Jednak teraz stoję przed innym dylematem. Bo świadkami mojego czerwcowego rzutu byli ludzie z pracy, którzy interesowali się, starali sie pomoc. W najbliższy poniedziałek będę wracała do pracy i będę musiała jakoś zmierzyć się z ta sytuacja, powiedzieć szefowi... i tutaj pojawia się potworny problem, bo wiem, ze musze im o tym powiedzieć, jednak  dla mnie to tak osobista sprawa, ze nie wiem, jak sobie z tym poradzić... pracuje W biurze, mam pracę, ze  tak powiem na "ciśnieniu i targecie", więc nie wiem, z jaką reakcja sie spotkam. Jak Wy poradziliscie sobie w tej sytuacji?

Ps. 28.08 mam zaplanowaną pierwszą dawkę Tecfidery i na kilka dni znowu będę musiała być na zwolnieniu.

@Serenity1987 mnie zdiagnozowano w Instytucie Psychiatrii i Neurologii przy Sobieskiego, ale tam na program lekowy musiałabym czekać, aż do wiosny. Za radą ludzi z forum, zadzwoniłam najpierw do szpitala z miejsca zamieszkania, czyli wlasnie do Grodziska i szybko się udało załatwić
Hej 
uważam że nie ma takiego obowiązku, żeby mówić szefowi, chyba że się mylę. 

U mnie było tak, że będąc po diagnozie powiedziałam swoim koleżankom z pracy, a te powiedziały szefowej, ale to mnie akurat ucieszyło, bo oszczędziło mi wzruszenia przy tej rozmowie. W takiej sytuacji, akurat będzie okazja się przekonać kto jest jakim człowiekiem. Mam nadzieję, że szef podejdzie do tego empatycznie, najważniejsze że po diagnozie jesteśmy już jakby pod kontrolą lekarza, więc bardziej stabilni zawodowo. Przed diagnozą byłam po kilka miesięcy w roku na l4 w tym roku tydzień, a nie z powodu sm tylko wirusa

A to l4 tylko z powodu pierwszej dawki tec?


Witam. Ja przekonałam się boleśnie, kto jakim jest człowiekiem. Byłam już po diagnozie i we wrześniu miałam wejść do programu. Pracowałam 2 lata jako nauczyciel w przedszkolu u sióstr. Zmieniła się dyrekcja (po diagnozie nic nie mówiłam poprzedniej dyr bo jej nie ufałam) i powiedziałam, że choruję ale będę mieć leki i ogólnie jest ze mną OK. Ale stwierdziła, że nie może sobie pozwolić na zatrudnienie takiej osoby. I mi podziękowała. Podając mi swoje złote rady, które mnie dobiły. Oraz porównała osobę chorą na SM do osoby chorej na schizofrenię.Teraz wiem, że nie wolno nikomu ufać. NIKOMU. Ale nie wszyscy pracodawcy są tacy. Pozdrawiam ciepło
takie s*** powinno się nagrywać i do sądu Zły Zły Zły
Przytulanie

Wiem Smutny I cholernie żałuję, że nie wpadłam na ten pomysł. Póżniej dzwoniła i rozmawiała ze mną w taki sposób, jakby chciała całą winę na mnie przerzucić. Chciała chyba oczyścić swoje sumienie Smutny Kosztem mojego zdrowia Smutny Długo nie mogłam się pozbierać, ale teraz wiem że to chyba było najlepsze dla mnie. Pracować z taką osobą to by było męczarnią. Do tej pory jak sobie przypomnę o tym to mnie po prostu zwala z nóg. Omijam siostrzyczki szerokim łukiem. (Forum mnie podniosło po tej całej sytuacji i mam się juz o wiele lepiej. Ale nadal nie jest na 100% ok). Pozdrawiam
Odpowiedz
#37
Niestety, każdy mądry po szkodzie, ale tak naprawdę też nie spodziewałabym się takiego zachowania, więc Cię rozumiem.
Ja też wiele razy się zawiodłam na ludziach, ale uważam że nic nie dzieje się bez przyczyny, los tak pokierował stawiając na naszej drodze takie osoby, ale myślę, że ostatecznie wszystko dobrze się kończy, a MY jesteśmy wyjątkowo silnymi osobami, żeby się z tym zmierzyć
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości