Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Punkcja lędźwiowa
#11
Ja się potwornie stresowałam punkcją. Niestety dwie pierwsze próby się nie powiodły, bo lekarz nie miał wprawy. Dopiero za trzecim razem się udało, ale trzęsłam się tak, że dostałam od razu uspokajacze w żyłę. Sama punkcja nie bolała. Potem leżałam plackiem chyba do następnego dnia rano czyli w sumie te 24 godziny. Wstawałam do toalety, ale bez gwałtownego podnoszenia się, bólu głowy brak. Nie było tak źle jak myślałam, ale utwierdziłam się w przekonaniu, że jak kiedyś będę rodzić to na sto procent nie chcę znieczulenia w kręgosłup.
Odpowiedz
#12
Podobno mam szansę, że u mnie pójdzie sprawnie, bo cytuję: "jesteś bardzo szczupła i można się na tobie anatomii uczyć". Kręgi mi sterczą przy wygięciu, więc może wstrzelą się bez poprawek. Chociaż raz ta moja chudość do czegoś się przyda ;-) Mam nadzieję, że wpadnę w sprawne i doświadczone ręce ;-)
Odpowiedz
#13
Hahaha chociaż humor nie opuszcza
Odpowiedz
#14
Kurcze, nie chciałabym usłyszeć diagnozy "sm", ale jeśli tak będzie, to widzę, że tu fajne towarzystwo jest :-)
Odpowiedz
#15
Ja kiedy miałam punkcje to ważyłam 10 kg mniej niż teraz, nawet nie ze byłam szczupła tylko okropnie chuda byłam, punkcja faktycznie poszła od strzałaUśmiech także spoko, dasz radęUśmiech


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odpowiedz
#16
Tego Ci życzymy, ale wiem z doświadczenia, że nie ma nic gorszego niż szukanie pomocy od gabinetu do gabinetu. Dlatego co by się nie działo dalej to trzymaj się mocno. Zdrówka
Odpowiedz
#17
A ja się nie zgodzilam na punkcję, bo mi nikt nie chciał powiedzieć po co mi to. Wtedy nie było mowy o SM, znaczy mi nic nikt nie mówił. A ja się balam, że z moim pechem mogą coś źle zrobić i mnie sparaliżuje.

I lepiej wiedzieć co jest, niż gdybać, albo olać temat na długi czas, tak jak to było ze mną.
Nadzieja jest płomieniem który  migoce, ale nie gaśnie... 
Odpowiedz
#18
U mnie zaczęło się w czerwcu. Z dnia na dzień podwójne widzenie, z czasem wyszarzenie kolorów w jednym oku, rozwibrowanie. Miałam trochę stresujący czas i dużo pracy przy kompie. Byłam przekonana, że przegięłam z pracą i moje oczy się zbuntowały. Szybka wizyta u okulisty (prywatnie) i przepisanie okularów, które nic nie pomogły. O neurologu nic nie wspomniał. Poszłam raz jeszcze na NFZ do okulisty, bo się pogarszało. Wystałam się w kolejce, ale odesłali na SOR, bo byłam jako ostatnia, a było zbyt mało czasu na badanie... (była prawie 22.00) Na oddziale szpitalnym ochrzan, że to nie miejsce na takie badania. Potem tomograf na którym nic nie wyszło. Miałam zajrzeć jeszcze na neurologię. Tam młoda pani doktor kazała zrobić parę ruchów, z którymi nie miałam problemu. Zapytała czy chcę zostać na oddziale (ale uprzedziła, że będzie punkcja, nie powiedziała po co) albo skierowanie do neurologa. Aż mi pociemniało w oczach z wrażenia, wybrałam skierowanie bo spanikowałam, że chcą mnie kłuć niewiadomo w jakim celu skoro w tomografie było ok, a to tylko z oczami miałam problem... No i byłam kompletnie psychicznie nie przygotowana na zostanie w szpitalu - wyszłam z domu tylko do okulisty, a wróciłam grubo po północy panicznie wystraszona widmem jakiejś punkcji. No ale już po mału się oswajam z tym tematem. Dzięki wam mniej się boję tego badania.
Odpowiedz
#19
(24-09-2019, 17:05)Filigran napisał(a): U mnie zaczęło się w czerwcu. Z dnia na dzień podwójne widzenie, z czasem wyszarzenie kolorów w jednym oku, rozwibrowanie. Miałam trochę stresujący czas i dużo pracy przy kompie. Byłam przekonana, że przegięłam z pracą i moje oczy się zbuntowały. Szybka wizyta u okulisty (prywatnie) i przepisanie okularów, które nic nie pomogły. O neurologu nic nie wspomniał. Poszłam raz jeszcze na NFZ do okulisty, bo się pogarszało. Wystałam się w kolejce, ale odesłali na SOR, bo byłam jako ostatnia, a było zbyt mało czasu na badanie... (była prawie 22.00) Na oddziale szpitalnym ochrzan, że to nie miejsce na takie badania. Potem tomograf na którym nic nie wyszło. Miałam zajrzeć jeszcze na neurologię. Tam młoda pani doktor kazała zrobić parę ruchów, z którymi nie miałam problemu. Zapytała czy chcę zostać na oddziale (ale uprzedziła, że będzie punkcja, nie powiedziała po co) albo skierowanie do neurologa. Aż mi pociemniało w oczach z wrażenia, wybrałam skierowanie bo spanikowałam, że chcą mnie kłuć niewiadomo w jakim celu skoro w tomografie było ok, a to tylko z oczami miałam problem... No i byłam kompletnie psychicznie nie przygotowana na zostanie w szpitalu - wyszłam z domu tylko do okulisty, a wróciłam grubo po północy panicznie wystraszona widmem jakiejś punkcji. No ale już po mału się oswajam z tym tematem. Dzięki wam mniej się boję tego badania.

Chciałam Ci tylko dać znać, że na wyniki badania PMR trochę się czeka (ja czekałam chyba ze 3 tygodnie), żebyś się nie nastawiała, że dostaniesz je na drugi dzień. A powiedz, czy Twoje objawy ustąpiły od tamtego czasu czy odczuwasz teraz jakieś symptomy?
Odpowiedz
#20
Zależy od szpitala, czy robi we własnym laboratorium czy wysyła materiał do badań gdzie indziej.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości