Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Witajcie
#21
(23-02-2020, 12:43)rifek84 napisał(a):
(21-02-2020, 10:07)BPQM napisał(a): Gdy opuściłem szpital zmieniłem tryb życia o 180 stopni. Dieta i aktywność to codzienny kierunek mojego życia,

Cześć. Od dłuższego czasu próbuję znaleźć w sobie chęć do zmiany utrwalonych (złych) przyzwyczajeń. Czytając to, co napisałeś w kwestii zwrotu w życiu (po pozagałkowym zapaleniu nerwu) chciałbym zapytać czy podzieliłbyś się informacjami, jak wygląda Twoja dieta i aktywność, o której wspominasz.

Oczywiście nie kieruje mną wścibstwo, a raczej chęć zainspirowania się; wirtualnego podpatrzenia.

Pozdrawiam

Janusz
Januszu,
Moja dieta jest bardzo prosta:
- założenie nr.1 Ograniczenie Tłuszczów nasyconych do poziomu około 10g/d, kiedyś popalałem papierosy, od 6 mc nie palę, nie piję alkoholu (może raz na miesiąc wino wytrawne)
- limit kcal: 1800 (schudłem przez okres 4 miesiący około 5 KG. (83,5 na 78,5)
- 4-5 posiłki dziennie
- wszystko rejestruje za pomocą aplikacji YAZIO
- zero smażonego, zero czerwonego mięsa, zero masła, margaryny
- podstawą jest dieta śródziemnomorska;
- dodaje do potraw olej lniany (który wcześniej bardzo lubiłem Uśmiech)
- moja praca nad dietą wymagana dużego zaparcia, ponieważ bardzo często przebywam w hotelach, restauracja.
- Suplementy diety: używam firmę SOGAR: Vitamina D [5000 J.d.], Magnez, Spektrum OMEGA, teraz dodam jeszcze Spektrum Vitaminy B / suplementy są bardzo drogie, ale uważam, że wydając pieniądze wcześniej na używki mogę inwestować w swoje zdrowie.

Aktywność fizyczna:
Kiedyś grałem zawodowo w piłkę nożną, potem moją pasją stał się Trekking [należę do Polskiego Klubu Alpejskiego oraz Klubu Wysokogórskiego w Poznaniu], więc muszę utrzymywać siłę, dopóki ją posiadam. W zeszłym roku po ataku pozagałkowego zapalenia oka, udało mi się wejść na Mnicha oraz spędzić czas na lodowcu na wyskokości 4 tys. m.n.p.m.
- codziennie staram się zrobić minimum 9 tys. kroków;
- długie codzienne spacery z psem;
- 1-2 razy siłownia (rower, wioślarz, hantelki, bieżnia) - 90 minut;
- planuję w kwietni trekking w Tatrach Słowackich; (2-3 razy w roku wyjazd w góy)

ZERO STRESU! 
Staram się wszystko lepiej planować, monitorować codziennie swój organizm, dbać o poziom stresu, dyscyplinę diety, aktywność fizyczną, sen minimum 8 h oraz planowany czas na odpoczynek. Jestem Coachem, trenerem i taka jak wcześniej motywowałem swoich studentów, partnerów biznesowych, managerów tak postanowiłem zadbać o swoje zdrowie oraz wewnętrzną motywację.
Dzisiaj wiem, że jest dobrze, minęło 6 miesięcy od pierwszego rzutu i zdaję sobie sprawę, że każdy dzień jest ważny.
Buduję codziennie świadomość na temat choroby, która jest już częścią mnie i będą musiał z nią żyć.

Powiedziałem sobie, że to co mogę ze swojej strony dać, aby walczyć z chorobą to TO ZROBIĘ! 
I już... 

Patryk
Odpowiedz
#22
Dzięki za odpowiedź.

Wierzę, że życie "zgodnie z planem" i w zdyscyplinowaniu pomoże zmierzyć się z chorobą.

Życzę wytrwałości! Uśmiech
Odpowiedz
#23
(24-02-2020, 09:25)e-smka napisał(a): Czytając Wasze wpisy można by odnieść wrażenie że życie zgodnie z planem i zero stresu, to takie postanowienie i gotowe!.
Można zrobić pewne założenia, wytyczyć sobie cele, ale moim zdaniem i z mojego doświadczenia, nie istnieje życie zgodnie z planem i zero stresu.
Aby choć w jakimś stopniu móc "panować nad swoim życiem", trzeba włożyć w to bardzo bardzo wiele pracy, żeby potrafić pewne rzeczy olewać, żeby umieć podchodzić do pewnych rzeczy nie denerwując się, żeby akceptować to na co wpływu nie mamy itp itd.
BPQM jesteś coachem więc chyba jakieś podstawy psychologii znasz i wiesz ile trzeba włożyć wysiłku i czasu, aby dojść do wewnętrznego spokoju i pogodzenia się ze sobą i światem zewnętrznym.
Odniosłam wrażenie - być może blednie, że piszecie o tym jak o bułce z masłem...

Cieszę się, że napisałaś...
Oczywiście nic nie jest łatwe, tego nie napisałem, a codzienna walka z zarządzaniem zmianą swoją oraz otoczenia to pewien cykl ciągłego doskonalenia, który trwa do końca życia. 
Życie zgodnie w 100% nie jest możliwe, ale już w 80% uważam, że jest realne.
Ważne jest, aby zaplanować wewnętrzną harmonię i porządek, który pomaga niwelować stres.
Wyciąganie wniosków z błędów jest zasadne, które pozwalają u strukturyzować pewnie rytm życia.

Chciałem napisać, że w dzisiejszych czas warto zatrzymać się na chwilkę i zobaczyć nasz świat z boku, na swoje życie, tryb, również zobaczyć na zabieganych ludzi, chaos, szybkość życia, gonitwę... a potem zadać sobie pytanie, czy ja chcę w tym uczestniczyć? Czy warto jest? Dlaczego robimy to co robimy? Gdzie teraz jesteśmy?
Odpowiedź zostawiam Wam... Uśmiech

Etosem jest np. Kodeks Samurajów, który bardzo mnie fascynuje, interesuje i uczy dnia codziennego...
Odpowiedz
#24
(24-02-2020, 11:39)e-smka napisał(a): Ja jeszcze przed diagnozą zaczęłam pracę nad sobą. Byłam na terapii 2 lata, która bardzo mi pomogła. Poukładałam sobie wiele w głowie i doszłam do jako takiego ładu z sobą i swoim życiem.
A tu nagle czynniki zewnętrzne m.in. śmierć, diagnoza SM i jeszcze inne, spowodowały, że to co było uporządkowane, zaplanowane i ogarnięte w mojej głowie, wszystko się posypało.
Bo poza nami samymi i tym co mamy w naszych głowach (doświadczenia z dzieciństwa i kolejnych lat), na nasze życie oddziałują też inne osoby, zwłaszcza bliskie. Na ich zachowanie albo cierpienie, często nie mamy wpływu. Jak również sytuacje zewnętrzne, które spadają nam na głowę w postaci choroby czy innych problemów życiowych...
W tym wszystkim kroczyć spokojnie chyba nikt nie potrafi - dlatego nie mogę się zgodzić, gdy ktoś pisze, że wszystko sobie poukładał, że żyje bez stresu. To jest niemożliwe!
Oczywiście zatrzymać się w tym wszystkim jest bardzo ważne i w ten sposób staram się żyć, ale umieć radzić sobie z życiem to jest wyższa szkoła jazdy. Ja bez terapii, a teraz bez wielu mądrych i ciekawych książek i artykułów nie dałabym sobie rady i ciągle, ciągle się uczę - tak jak piszesz do końca życia.

Ogólnie to temat rzeka.... dlatego nie zamykajcie tego w kilku słowach, bo ktoś pomyśli, że to jest łatwe i proste, a wcale nie jest...

Masz rację, to trudne i w to nie wątpię.
Mój opis miał na celu bardziej motywacyjny... i zostańmy.
Ważne jest, aby planować 80%, w 100% nigdy nie będzie możliwe, mamy konsenus.
To pewnie ciężki okres dla Ciebie, ale widzę wielką siłę w Tobie, determinację, brawo!

Jak będziesz potrzebowała kilku fajnych książek to mogę chętnie Tobie udostępnić Uśmiech
Odpowiedz
#25
(23-02-2020, 20:04)rifek84 napisał(a): Dzięki za odpowiedź.

Wierzę, że życie "zgodnie z planem" i w zdyscyplinowaniu pomoże zmierzyć się z chorobą.

Życzę wytrwałości! Uśmiech

Może zbyt lapidarnie napisałem, ale chodziło mi o podsumowanie postu Patryka tuż nad powyższą odpowiedzią. Czytając, co napisał, sprawia wrażenie osoby nieźle poukładanej; wiedzącej, czego chce od życia i realizującej swój plan. I chyba sprawia mu to satysfakcję. Absolutnie nie wątpię, że na tej drodze wielokrotnie upada.
Zainteresowałem się tym, co ma do powiedzenie, bo od czasu do czasu, na mojej drodze pojawiają się ludzie podobni właśnie do Patryka: w życiu trzymają się dobrej dyscypliny. Osobowościowo są dla mnie ciekawostką (bez urazy Uśmiech ), gdyż są zupełnie różni ode mnie; i trochę inspiracją, bo z jakiegoś względu ich spotykam Uśmiech
Odpowiedz
#26
(24-02-2020, 16:26)rifek84 napisał(a):
(23-02-2020, 20:04)rifek84 napisał(a): Dzięki za odpowiedź.

Wierzę, że życie "zgodnie z planem" i w zdyscyplinowaniu pomoże zmierzyć się z chorobą.

Życzę wytrwałości! Uśmiech

Może zbyt lapidarnie napisałem, ale chodziło mi o podsumowanie postu Patryka tuż nad powyższą odpowiedzią. Czytając, co napisał, sprawia wrażenie osoby nieźle poukładanej; wiedzącej, czego chce od życia i realizującej swój plan. I chyba sprawia mu to satysfakcję. Absolutnie nie wątpię, że na tej drodze wielokrotnie upada.
Zainteresowałem się tym, co ma do powiedzenie, bo od czasu do czasu, na mojej drodze pojawiają się ludzie podobni właśnie do Patryka: w życiu trzymają się dobrej dyscypliny. Osobowościowo są dla mnie ciekawostką (bez urazy Uśmiech ), gdyż są zupełnie różni ode mnie; i trochę inspiracją, bo z jakiegoś względu ich spotykam Uśmiech

Dziękuje.
Uwierzcie mi, że nie raz byłem na kolanach w swoim życiu (to nie temat, abym się rozpisywał na forum), ale nigdy nie dałem za wygraną. Teraz moją chorobę traktuję jako część mnie, ale nie mogę dać się podejść wewnętrznie.
Moja praca, filozofia życia, "KAIZEN" dał mi sens lepszego jutra i zamierzam to wykorzystać jak tylko będę potrafił.

Kiedyś będąc w Japonii mój Mentor powiedział mi bardzo istotną rzecz:
"Patryk pamiętaj kieruj się poprzez wykorzystanie swojego doświadczenia, bądź zdeterminowany i władaj silnym umysłem. Bądź zawsze pokorny oraz zdolny do ciągłego doskonalenia" - To daje niesamowitego kopa... Uśmiech

Tego życzę Wam wszystkim w pokonywaniu codziennych trudności, dobrego dnia Uśmiech
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości