Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Nasilone objawy fizyczne a brak zmian w MRI
#1
Witajcie!

To mój pierwszy post na forum, jeśli podobny wątek już istnieje, to przepraszam i proszę o jego przesunięcie.

Moja historia zaczęła się na początku 2019 roku – szłam sobie prostą drogą i nagle padłam jak długa To było trochę dziwne, dosłownie jakby mnie coś pocięło, jakbym nie poczuła swojej lewej stopy. Przy okazji połamałam rękę i nieźle się obiłam, więc miałam prawie 3 miesiące zwolnienia.

Po powrocie do pracy zauważyłam u siebie dziwne objawy: miałam słabsze nogi, ciężko mi było wchodzić po schodach,  nie mogłam wstać z przysiadu (jakby tyłek ważył tonę…) To takie uczucie, jakby tylne grupy mięśni były osłabione, trudno to opisać. Wmówiłam sobie, że to przez to długie zwolnienie i mniejszą aktywność fizyczną.

Krótko po tym zauważyłam u siebie drżenie – ogólne drżenie wszystkich grup mięśniowych (ale najpierw zwróciłam uwagę na kończyny górne). Na początku myślałam, że to przez stres, ten nieszczęsny wypadek, powrót do pracy, itp. Problem w tym, że obydwa te objawy są ze mną aż do dzisiaj, a to drżenie jest dodatkowo krępujące, bo sprawiam wrażenie osoby znerwicowanej, roztrzęsionej, mimo, że z natury jestem bardzo spokojna i opanowana.
Są też inne objawy, jak silne zmęczenie czy parastezje (przychodzą i odchodzą), ale te dwa opisane powyżej dominują, bo przez cały czas są obecne.

Zgłosiłam się w końcu do neurologa, później przyjęli mnie do szpitala. Wykluczyli różne choroby mięśni, tarczycy, wątroby, boreliozę, tężyczkę, niedobór B12, inne wyniki mam książkowe.  Neurochirurg wykluczył możliwość, że te objawy wynikają z  przepukliny w odcinku lędźwiowo – krzyżowym. MRI głowy nie ujawniło żadnych zmian ogniskowych i wypisali mnie do domu.

Być może wśród osób odwiedzających forum jest ktoś, kto miał podobne objawy? Wiadomo, SM jest chorobą „1000 twarzy”, ile osób, tyle historii. Ja nie jestem jeszcze zdiagnozowana, mam raczej racjonalne podejście do sprawy.  Czy według Waszych doświadczeń,  MRI głowy może nie wykazywać zmian przy potwierdzonych przez lekarzy deficytach neurologicznych?

Pozdrawiam wszystkich i życzę zdrowia Uśmiech
Odpowiedz
#2
Hej, tutaj każdy przypadek jest inny, tak samo jak choroba.
Polecam ten wątek poczytać
http://www.stwardnienierozsiane.info/for...+bez+zmian
As long as you fight you are the winner Serce
Odpowiedz
#3
(12-06-2020, 23:03)agica napisał(a): Hej, tutaj każdy przypadek jest inny, tak samo jak choroba.
Polecam ten wątek poczytać
http://www.stwardnienierozsiane.info/for...+bez+zmian
Dziękuję za odpowiedź  Uśmiech Czytałam ten wątek. Zastanawiałam się tylko, w jakim tempie zmiany uwidaczniają się w MRI. Są ludzie, którzy mają obraz MRI mózgu usiany plakami, a nie koresponduje to z silniejszymi objawami somatycznymi. U mnie jest jakby odwrotnie: objawy są, nie da się ich zignorować, w badaniu neurologicznym wyszły nieprawidłowości (m.in. zanik odruchów brzusznych, odruchy głębokie wygórowane aż do klonusów). Teraz jestem na etapie szukania godnego polecenia neurologa, musi być jakaś przyczyna moich problemów. Pozdrawiam!  Uśmiech
Odpowiedz
#4
W jakim tempie hmm, ja podczas rzutu miałam dwie zmiany aktywne w MRI. Jest sporo osób, które nie mają rzutów, a dochodzą im nowe zmiany w kontroli.

Tak, zdecydowanie warto szukać przyczyny swoich problemów. Jedynie pełen zestaw badań i konsultacji pozwoli na trafną diagnozę, ewentualnie wykluczanie chorób. Powodzenia
As long as you fight you are the winner Serce
Odpowiedz
#5
(13-06-2020, 15:29)agica napisał(a): W jakim tempie hmm, ja podczas rzutu miałam dwie zmiany aktywne w MRI. Jest sporo osób, które nie mają rzutów, a dochodzą im nowe zmiany w kontroli.

Tak, zdecydowanie warto szukać przyczyny swoich problemów. Jedynie pełen zestaw badań i konsultacji pozwoli na trafną diagnozę, ewentualnie wykluczanie chorób. Powodzenia
Dzięki!  Uśmiech  Ja chyba nie mam rzutów, po prostu drżenie i słabość kończyn są stale obecne, a jeśli chodzi o inne objawy, to tak jak pisałam wcześniej - są lepsze dni i gorsze (wtedy mam ataki zmęczenia, więcej doznań czuciowych, typu "łażenie owadów po skórze"). Z tego, co dowiedziałam się od neurochirurga oraz z informacji na forum wynika, że trochę tej diagnostyki zostało do zrobienia: pobranie PMR, MRI odcinka szyjnego i piersiowego. Ja "liczyłam" na to, że to tylko neuroborelioza, bo w 2017 ukąsił mnie kleszcz, a ewidentne problemy neurologiczne mam od 2019, jednak test Western Blot (z surowicy) (ELISA wyszła dodatnia w klasie IgG, dlatego wysłano mnie na test specyficzności) nie potwierdził tego podejrzenia. Idę jeszcze do zakaźnika, bo trzeba osobiście odebrać wynik na tą boreliozę, może to jakaś inna neuroinfekcja. 

W każdym razie, napiszę, jak to się u mnie potoczy.

Forum bardzo fajne Uśmiech , myślę, że pomaga wielu osobom szukającym wskazówek i wsparcia. Obecny system medyczny nie jest zbyt przyjazny, człowiek czuje się zagubiony, czasem odbija się jak piłeczka od różnych lekarzy neurologów (oraz innych specjalistów), którzy nie są w stanie postawić rozpoznania.
Odpowiedz
#6
A jak miałaś kleszcza to wystąpił rumień?
Tak diagnostyka to podstawa, ogólnie nawet podstawowe badania na niedobory, bo czasem szukamy bardzo daleko, a przyczyna jest bardzo blisko.
Jeszcze jak to wszystko dobrze idzie to jest dobrze, wiele przypadków jest typowo odsyłanych do leczenia psychiatrycznego, ja dwa lata byłam tak leczona .
As long as you fight you are the winner Serce
Odpowiedz
#7
(13-06-2020, 17:13)agica napisał(a): A jak miałaś kleszcza to wystąpił rumień?
Tak diagnostyka to podstawa, ogólnie nawet podstawowe badania na niedobory, bo czasem szukamy bardzo daleko, a przyczyna jest bardzo blisko.
Jeszcze jak to wszystko dobrze idzie to jest dobrze, wiele przypadków jest typowo odsyłanych do leczenia psychiatrycznego, ja dwa lata byłam tak leczona .
Nie, nie było rumienia, zwróciłam na to uwagę. Mało tego, 2 tygodnie po tym zdarzeniu miałam badania okresowe w pracy i powiedziałam lekarzowi o kleszczu, ale wyniki badań podstawowych były ok, więc zapomniałam o wszystkim.
Z tym psychiatrą, to prawda - jak lekarze nie umieją postawić diagnozy, to często "zwalają" winę na pacjenta i sugerują problemy z psychiką. Mnie też jedna Pani neurolog po 5 minutach badania "zdiagnozowała" jako osobę znerwicowaną z ciężką depresją (przez to nieszczęsne drżenie). Poszłam więc do psychiatry, ale lekarz psychiatra nie stwierdziła chorób (żadnej depresji, schizofrenii, itp.) - odesłała mnie do neurologa i neurochirurga (miałam w wywiadzie przepuklinę w odcinku lędźwiowym), żeby wykluczyć organiczne tło zaburzeń neurologicznych. I w ten sposób kółeczko się zamyka  Uśmiech  trzeba szukać dobrego neurologa, który pomoże pchnąć diagnostykę naprzód.
Ogólnie polecam osobom, które zastanawiają się, czy mają "tylko" zaburzenia konwersyjne (nerwicowe), czy też "coś poważniejszego", wizytę prywatną u psychiatry. Nic nie boli, a w końcu jest to ważny element diagnozy, ponieważ schorzenia neurologiczne często wiążą się ze sferą psychiczną. Oczywiście, lekarz kompetentny, który cieszy się dobra opinią.
Odpowiedz
#8
Tak, zgadzam się, oczywiście byłam znerwicowana i z depresją, ale kto by nie był po kilkunastu rzutach choroby, gdzie lekarze nie potrafią znaleźć podłoża tego stanu.
Dopiero kiedy nie wspomniałam na sor słowem o tym leczeniu i wcześniejszych objawach potraktowano mnie poważnie, zrobiono badania i diagnozę postawiono po MRI
As long as you fight you are the winner Serce
Odpowiedz
#9
(13-06-2020, 22:03)agica napisał(a): Tak, zgadzam się, oczywiście byłam znerwicowana i z depresją, ale kto by nie był po kilkunastu rzutach choroby, gdzie lekarze nie potrafią znaleźć podłoża tego stanu.
Dopiero kiedy nie wspomniałam na sor słowem o tym leczeniu i wcześniejszych objawach potraktowano mnie poważnie, zrobiono badania i diagnozę postawiono po MRI
Aga, czytałam historię Twojej choroby, aż trudno uwierzyć, że tak zbagatelizowali Twoje objawy, z lekarzami chyba naprawdę jest tak, że trzeba znaleźć tego jednego - empatycznego i z otwartym umysłem.
U mnie na oddziale byli przekonani, że to guz albo SM, ale MRI wyszło czyste, więc nie wiedzieli, co ze mną dalej robić i wypuścili do domu. I ja żyłam sobie z taką ulgą, ze najgroźniejsze schorzenia odpadają i sobie mogę żyć dalej w spokoju, ale wszystko zmieniła wizyta u neurochirurga, który powiedział, że MRI głowy to za mało dla wykluczenia SM, że muszę znaleźć dobrego neurologa i kontynuować diagnostykę. Pod koniec czerwca mam wizytę u zakaźnika, on tez coś wspominał o punkcji lędźwiowej, zobaczymy , co powie tym razem.
Odpowiedz
#10
Głównie dlatego staram się pomóc jak tylko potrafię osobom, które szukają diagnozy, bo dość sporą mam kartotekę.
Mój błąd, bo nigdy nie wolno sugerować lekarzowi, że coś działo się po nerwach, bo często podłapie objawy a nie szuka ich prawdziwego źródła.
Tak, jest jeszcze trochę badań, ale musisz uwierzyć mi na słowo, że większy spokój psychiczny to trafna diagnoza i leczenie, niż ciągłe życie w niepewności (oczywiście jeśli naprawdę coś nam dolega i co jakiś czas rozwala życie).
Dlatego szukaj lekarza, rób badania, będzie wszystko dobrze
As long as you fight you are the winner Serce
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości