(29-07-2020, 06:49)2005ang napisał(a): Qyon czegoś tu nie rozumiem.
Twoja żona musi odstawić dziecko od KP żeby wziasc sterydy ale piszesz że konkretnego rzutu jak dotychczas nie miała a te ktore miała obecnie są w fazie naprawczej dzięki fizjoterapeucie? Więc po co sterydy ? Na ulotce sterydów napisane jest nawet że wzmagają kolejny rzut . U mnie tak bylo- po porażeniu twarzy gdzie 3 neurologow stwierdzilo że tak mi już zostanie bo nie miałam czasu zgłosić się wcześniej na leczenie (zaczęłam 5 dnia po.tym incydencie ) dawkę dostosowali mi tak abym mogła karmić piersią (encorton w dawce 3mg na dobę jest bezpieczny dla dziecka) ja podparta do muru w tym momencie uwierzyłam im choć w tamtym momencie liczyłam że jednak to nie oznaka SM !
Po sterydoterapii dalej byłam "wykrzywiona", a całość puściła mnie ok po 3 tygodniach jak zaczęłam prądy.
I dopiero wtedy zaczęła się dla mnie prawdziwa jazda i wysyp rzutów od Mroczków przed oczami, ból za okiem, szumy uszne ... Każdy z rzutów przechodził sam prędzej lub później ale przechodził (następuje regeneracja mieliny nerwowej ). Tak jak i Yasmin napisała przez 5 lat miała spokój do drugiego rzutu . U mnie być może też byłby ten spokój gdyby nie chemia która rozwaliła mój organizm totalnie . Przynajmniej siostra moja po PZNW od praktycznie 8 lat ma się całkiem dobrze a z tego co mi wiadomo sterydów też jej nie podali gdy trafiła do szpitala w tamtym czasie... Ja to będę każdemu odradzać zawsze ta chemię naprawdę. Nie znam nikogo kto byłby zadowolony z jej stosowania a tylko widze jak ludzie mizernieja w oczach podczas jej stosowania.
2005ang, dla nas to świeża sprawa, więc nawet nie wiemy czy te dolegliwości, które spotkały Żonę były rzutami.
Po pierwszej konsultacji Dr. Maciejewski zarekomendował podanie sterydu i kontrolnego MRI po miesiącu, żeby ocenić co dalej.
Tak jak pisałem, kilka miesięcy po porodzie zaczęły się problemy z pogorszeniem wzroku (Kasia widziała, nie miała porażenia nerwu, ale wzrok był rozmazany i miała "mroczki"), później doszedł problem z nietrzymaniem moczu i stolca, a na końcu problem z prawą nogą, która była "ciągana" w trakcie spacerów.
Dolegliwości pogłębiały się, ale z czasem poprawiło się. To nie jest tak, że się wycofały. Problemy z nietrzymaniem moczu nadal występują, wzrok jest dobry, ale mroczki się pojawiają. Noga też wzmocniona, ale widzę, że czasami odstaje od tej lewej.
Nie wiem czy to był rzut, czy rzuty. U nas nie było tak "książkowo" jak niestety u większości z Was. Nie trafiliśmy do szpitala, bo nagle Kasia straciła wzrok, doznała paraliżu, etc.
Temat jest świeży, bo ciągnie się od listopada/grudnia. Zmiany w mózgu są liczne, ale z niewielkim wzmocnieniem po podaniu kontrastu.
Na dany moment Kasia fizycznie w mojej i jej ocenie czuje się dobrze. Spacerujemy, żyjemy normalnie. Ja pracuje, ona zajmuje się córką w domu (gorzej psychicznie, po drugiej konsultacji kiedy to Pani Doktor stwierdziła po opisie i wywiadzie, że to postać PP)