Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Witajcie! :)
#11
Hej Reni, milo poznac! Uśmiech
Dziekuje za mile slowa, ale absolutnie nie chcialabym siebie heroizowac Uśmiech Dla mnie diagnoza sama w sobie byla zakonczeniem bardzo nerwowego i pelnego niepewnosci okresu, takze przyjelam ja z otwartymi ramionami. W czerwcu mialam pozagalkowe zapalenie nerwu wzrokowego i wtedy mi powiedziano, ze to moze byc SM, ale wszystkie inne wyniki mialam dobre i nie mieli dosc danych, by poprawnie postawic diagnoze. I mnie wtedy sieknelo. Tak naprawde nikt w Polsce nie wiedzial, ze ja slepne i wskakuje do rezonansow w przerwach od kroplowek/badan krwi, dopiero jak mi to powiedzieli, na dzien przed wypisem, zadzwonilam do Mamy i sie rozbeczalam. A potem we wrzesniu, przy okazji PMS i stresow w pracy, to mnie wszystko wszedzie laskotalo od srodka, a ja sama bylam placzliwa (i nie wiem, czy to SM, czy PMS, czy supercombo Duży uśmiech) i moj chlopak byl wtedy niezastapiony i cierpliwy Uśmiech Teraz mysle, ze po prostu on wtedy wciaz nie sadzil, ze to faktycznie SM, a ja z tymi wszystkimi atrakcjami mialam czas, by sie przyzwyczaic do tej mysli.
No i kazdego dnia jestem bardzo zajeta przekonywaniem mojej mamy i przyjaciol w Polsce, ze to nie koniec swiata i przeciez nic sie nie zmienia, nadal mam marzenia i plany, tylko musze sie kluc. I jak tak innych przekonujesz, to sama zaczynasz wierzyc Oczko
A teraz sie jeszcze dowiaduje, ze nie musze sie kluc, tylko sa tez dostepne tabletki, to nic, tylko sie cieszyc!

Czytam te historie i tu i na innych forach i mi wstyd strasznie, ze taka bylam placzka, bo u mnie poza bariera jezykowa (nie znam wegierskiego) i samotnoscia (mam tu wlasciwie tylko chlopaka), sama diagnoza i leczenie to jakby inny swiat. Do lekarza (publicznie) wchodze na telefon praktycznie, na rezonans czekam kilkanascie dni max i teraz mam do wyboru 6 roznych lekow. Nic mi lekarka nie mowila o zadnych programach i terminowosci leczenia, raczej dala do zrozumienia, ze to juz dozywotnio... Musze ja o to dopytac w poniedzialek, gdy ustalamy dokladnie szczegoly. Bo przeczytalam dopiero w polskich internetach, ze to tyle zachodu i czekania... Smutny A Wegry to kraj niby biedniejszy, niz Polska.
Moze mialam sie przeniesc na te Wegry, moze taki byl plan Uśmiech
You are never too old to set a new goal or to dream a new dream...
Odpowiedz
#12
Cześć. Zazdroszczę Ci tych Węgier, nie tylko przez lepszą opiekę medyczną. Ta kuchnia, te wina... Z resztą sama na pewno doskonale to wiesz. Uśmiech Długo już tam mieszkacie?
Chłopakowi pewnie potrzeba czasu, żeby się przyzwyczaić do nowej sytuacji. Bardziej ten czas niż wsparcie pomogą.
Odpowiedz
#13
Ja tu mieszkam nieco ponad 2 lata, on od urodzenia Oczko I ja osobiscie nie jestem zwolenniczka kuchni, ale wina maja smaczne. Uśmiech
I pewnie racja, minal tydzien od diagnozy, dzisiaj zaczelam brac Tecfidere i juz nastroje jakies takie lepsze Oczko
You are never too old to set a new goal or to dream a new dream...
Odpowiedz
#14
Arelie

Ach, te węgierskie wina, już Ci zazdroszczę...
A co do SM, to też przechodziłam przez to, jak wszyscy byli zszokowani bardziej ode mnie, może dlatego, że ja się tego spodziewałam, a rodzina sądziła, że to raczej jakaś odmiana globusa nerwowego, zwłaszcza że zawsze byłam nerwowa i miałam skłonności do depresji. Przy czym mój mąż szybko się otrząsnął i podszedł do sprawy prawdziwie po męsku, zadaniowo. A pozostałym przeszło po jakimś czasie, jak się zorientowali, że nie wyrosła mi trzecia ręka ani rogi na głowie i że wyglądam tak samo jak przed diagnozą i że życie dla mnie i ze mną wygląda z grubsza tak, jak wcześniej.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości