Liczba postów: 3
Liczba wątków: 1
Dołączył: Lis 2016
Reputacja:
0
Po pierwsze i najważniejsze - dzień dobry!
Po drugie - od razu się przyznam, to nie ja choruję na SM, a moje drugie pół. Mam w związku z tym wiele pytań i niewiele odpowiedzi ze strony najbardziej zainteresowanego, który swój stan obecny i przyszły zdaje się ignorować. Co zrobić, jak nie wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować zatroszczyć się o ukochaną osobę?
Przeczytałam na razie pół internetów. Nie rozwiało to jednak wszystkich moich wątpliwości, stąd właśnie decyzja o rejestracji na Waszym forum. Po ciuchu liczę na odrobinę pomocy i chociaż kilka odpowiedzi na nurtujące mnie pytania...
Pozdrawiam gorąco!
Liczba postów: 271
Liczba wątków: 4
Dołączył: Paż 2016
Reputacja:
3
Hej Alicja!
Jestem pewna, ze liczysz dobrze Sama jestem swiezakiem i na forum i w swiecie SM(diagnoza od 5 tygodni), ale na forum jest wspaniala grupa ludzi z ogromna wiedza
I wszyscy staramy sie sobie pomoc, takze rozgosc sie
I nie martw sie! SM nie karmiony zmartwieniami rozwija sie troche wolniej
You are never too old to set a new goal or to dream a new dream...
Liczba postów: 1 509
Liczba wątków: 39
Dołączył: Lip 2016
Reputacja:
12
16-11-2016, 08:42
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 16-11-2016, 08:43 przez mufa.)
Witaj Alicja!
Na początku super że Twoja połówka Cię ma ? bo wsparcie jest bardzo ważne. Że tak zapytam od dawna wiecie że to SM? U mnie na początku też za bardzo nie chciałam z nikim rozmawiać na temat choroby, ale teraz po czasie już jest ok.
I zapomniałam o najważniejszym PYTAJ zawsze znajdzie się ktoś kto Ci udzieli odpowiedzi
Liczba postów: 209
Liczba wątków: 15
Dołączył: Kwi 2016
Reputacja:
0
(16-11-2016, 00:49)alicja napisał(a): Po pierwsze i najważniejsze - dzień dobry!
Po drugie - od razu się przyznam, to nie ja choruję na SM, a moje drugie pół. Mam w związku z tym wiele pytań i niewiele odpowiedzi ze strony najbardziej zainteresowanego, który swój stan obecny i przyszły zdaje się ignorować. Co zrobić, jak nie wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować zatroszczyć się o ukochaną osobę?
Przeczytałam na razie pół internetów. Nie rozwiało to jednak wszystkich moich wątpliwości, stąd właśnie decyzja o rejestracji na Waszym forum. Po ciuchu liczę na odrobinę pomocy i chociaż kilka odpowiedzi na nurtujące mnie pytania...
Pozdrawiam gorąco!
Cześć. A czy Twoja druga połowa się już leczy? Czy jeszcze nie jesteście w programie lekowym?
Pytaj o wszystko. Na pewno wiele osób (ja na pewno, jeśli tylko będę potrafiła) Wam pomoże.
Liczba postów: 929
Liczba wątków: 50
Dołączył: Kwi 2016
Reputacja:
18
Cześć Alicja Miło że do Nas dołączyłas i ze sie tak troszczysz o swojego partnera. Wsparcie jest mu na pewno bardzo potrzebne, pomimo, że może się wydawać inaczej. Każdy inaczej reaguje na chorobę. Jeden płacze, drugi krzyczy inny zamyka się w sobie. Tak czy tak wsparcie jest jak najbardziej potrzebne. Możesz liczyć na Nasza pomoc Pytaj ile się da
Liczba postów: 43
Liczba wątków: 5
Dołączył: Paż 2016
Reputacja:
0
Witaj Alicja. Czytając Twojego posta miałam wrażenie że czytam swoje własne słowa umieszczone tu kilka tygodni temu... . Ja również nie choruje, tylko moj narzeczony. O diagnozie wiemy od miesiaca i podobnie jak Ty, przekopywałam internety zeby sie czegos dowiedziec, bo Luby na tamtent moment nie mial takiej potrzeby. Głowa do góry, wszystko sie poukłada W razie pytań pisz, jesteśmy tu po to zeby sie wspierać
Liczba postów: 3
Liczba wątków: 1
Dołączył: Lis 2016
Reputacja:
0
Dzięki wszystkim za ciepłe słowa
O SM moje drugie pół wie od jakichś 4 lat, był w jednym z programów lekowych. Tyle wiem. I że nie bywa na badaniach kontrolnych, nie ma lekarza prowadzącego... etc. etc. etc. Słowem - nie robi z tym absolutnie nic, ewentualnie w przypadku rzutu, ale i to nie zawsze, uda się do szpitala po sterydy.
Jesteśmy razem dużo krócej niż on i SM. Na razie jest ok, niby nic się nie dzieje, odkąd jesteśmy razem nie miał też rzutu. I super, oby jak najdłużej, ale wiem, że powinnam też się do tego w jakiś sposób przygotować, że to w końcu nastąpi. A ja nic nie wiem, co i jak! Jak pomóc albo chociaż jak nie wkurzać drugiej strony.
Tak więc, podsumowując - nie dowiedzieliśmy się o tym przed chwilą. Wie od dawna, ja dowiedziałam się, gdy poznałam i teraz właśnie próbuję się przygotować.
Liczba postów: 399
Liczba wątków: 13
Dołączył: Wrz 2016
Reputacja:
17
(16-11-2016, 00:49)alicja napisał(a): Po drugie - od razu się przyznam, to nie ja choruję na SM, a moje drugie pół. Mam w związku z tym wiele pytań i niewiele odpowiedzi ze strony najbardziej zainteresowanego, który swój stan obecny i przyszły zdaje się ignorować. Co zrobić, jak nie wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować zatroszczyć się o ukochaną osobę? Dzień dobry, Alicjo
To niestety w naszej kulturze częsta sytuacja, że mężczyźni nie chcą się przyznać (nawet przed sobą) do choroby (bo to słabość, a facet nie powinien być słaby) i udają, że jej nie ma, a troskę o swój stan zdrowia scedowują na kobietę (matkę, żonę, partnerkę etc.). To generalnie bardzo trudna sytuacja, ale musisz ją starannie przemyśleć, zwłaszcza że to wczesna faza związku. Jeśli teraz wyłącznie Ty będziesz zajmować się chorobą swojego chłopaka, a on będzie miał na to "wywalone", to wejdziesz w rolę matki, a on w rolę dziecka (które też może być rozkapryszone i się buntować). Rolą partnerki jest wspieranie, ale nie przejmowanie odpowiedzialności za sprawy drugiej osoby (w tym przypadku zdrowie). Jeśli dorosły (metrykalnie) człowiek nie chce przyjąć do wiadomości choroby i chowa głowę w piasek, to nie wróży dobrze na przyszłość. Akceptacja choroby i gotowość do zmagania się z nią to także jest miara dojrzałości.
To są sprawy, które musisz przemyśleć i omówić je ze swoim chłopakiem, jeśli chcesz z nim stworzyć dłuższy związek.
Liczba postów: 3
Liczba wątków: 1
Dołączył: Lis 2016
Reputacja:
0
(18-11-2016, 15:22)belanna napisał(a): (16-11-2016, 00:49)alicja napisał(a): Po drugie - od razu się przyznam, to nie ja choruję na SM, a moje drugie pół. Mam w związku z tym wiele pytań i niewiele odpowiedzi ze strony najbardziej zainteresowanego, który swój stan obecny i przyszły zdaje się ignorować. Co zrobić, jak nie wziąć sprawy w swoje ręce i spróbować zatroszczyć się o ukochaną osobę? Dzień dobry, Alicjo
To niestety w naszej kulturze częsta sytuacja, że mężczyźni nie chcą się przyznać (nawet przed sobą) do choroby (bo to słabość, a facet nie powinien być słaby) i udają, że jej nie ma, a troskę o swój stan zdrowia scedowują na kobietę (matkę, żonę, partnerkę etc.). To generalnie bardzo trudna sytuacja, ale musisz ją starannie przemyśleć, zwłaszcza że to wczesna faza związku. Jeśli teraz wyłącznie Ty będziesz zajmować się chorobą swojego chłopaka, a on będzie miał na to "wywalone", to wejdziesz w rolę matki, a on w rolę dziecka (które też może być rozkapryszone i się buntować). Rolą partnerki jest wspieranie, ale nie przejmowanie odpowiedzialności za sprawy drugiej osoby (w tym przypadku zdrowie). Jeśli dorosły (metrykalnie) człowiek nie chce przyjąć do wiadomości choroby i chowa głowę w piasek, to nie wróży dobrze na przyszłość. Akceptacja choroby i gotowość do zmagania się z nią to także jest miara dojrzałości.
To są sprawy, które musisz przemyśleć i omówić je ze swoim chłopakiem, jeśli chcesz z nim stworzyć dłuższy związek.
Dzięki za troskę, ale pozwól, że sprawą swojego związku zajmę się sama. Tutaj przyszłam po odpowiedzi dot. choroby, a nie tego, jak radzić sobie w relacjach damsko-męskich
Liczba postów: 209
Liczba wątków: 15
Dołączył: Kwi 2016
Reputacja:
0
24-11-2016, 00:30
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 24-11-2016, 00:31 przez reni.)
(18-11-2016, 11:25)alicja napisał(a): Dzięki wszystkim za ciepłe słowa
O SM moje drugie pół wie od jakichś 4 lat, był w jednym z programów lekowych. Tyle wiem. I że nie bywa na badaniach kontrolnych, nie ma lekarza prowadzącego... etc. etc. etc. Słowem - nie robi z tym absolutnie nic, ewentualnie w przypadku rzutu, ale i to nie zawsze, uda się do szpitala po sterydy.
Jesteśmy razem dużo krócej niż on i SM. Na razie jest ok, niby nic się nie dzieje, odkąd jesteśmy razem nie miał też rzutu. I super, oby jak najdłużej, ale wiem, że powinnam też się do tego w jakiś sposób przygotować, że to w końcu nastąpi. A ja nic nie wiem, co i jak! Jak pomóc albo chociaż jak nie wkurzać drugiej strony.
Tak więc, podsumowując - nie dowiedzieliśmy się o tym przed chwilą. Wie od dawna, ja dowiedziałam się, gdy poznałam i teraz właśnie próbuję się przygotować.
Wiesz może jaki to był program? Jaki lek przyjmował i jak długo? Dlaczego już nie jest w programie? Zrezygnował z udziału czy został wykluczony z programu powodu niespełniania kryteriów? Bez takich informacji trudno coś doradzić. Jeśli zrezygnował bo miał dosyć zastrzyków, to teraz są już leki na stwardnienie rozsiane w tabletkach. Więc moglibyście się postarać o udział w programie i dostanie tabletek. Ale jeśli np. został wykluczony bo miał złe wyniki badań, to zupełnie inna kwestia.
Może masz jakieś konkretne pytania? Coś można Ci doradzić? Śmiało pytaj.
|