15-05-2017, 18:17
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-05-2017, 18:18 przez CaterpillarGirl.)
Ok, zgadzam się, to nie był dobry argument wysokość to wysokość, a przy napadzie epi można zrobić sobie krzywdę nawet klęcząc. To nie jest tak, że jestem bezmyślna, nie zdaję sobie sprawy, ryzykuję itd. To znaczy być może tak jest, ale wytłumaczę to w ten sposób: zdiagnozowano u mnie epi w 2004 roku. Na początku była absencja (2-3 sekundowe tak zwane "zwiechy"). Sprawę pokpiłam. Brałam Depakine, przytyłam, napady zniknęły, sama po roku przerwałam leczenie (chowałam tabletki przed mamą). Błąd ogromny bo gdyby nie to, już bym pewnie była wyleczona. Napady po roku wróciły w postaci napadów drgawkowych z utratą świadomości. Znowu podjęłam leczenie (Convulexem), systematyczne, po bożemu, nie robiłam rzeczy, których zabronił robić lekarz. W ciągu tych 7 lat (bo od dwóch a może i dłużej ciut, nie mam w ogóle) miałam może 10 napadów drgawkowych, które zdarzały się tylko i wyłącznie po nagłym wyrwaniu ze snu- jak gdzieś zaspałam czy coś. Innych okoliczności napadów nie było. Neurolog do którego chodziłam powiedział, że z tą intensywnością i natężeniem napadów mogłabym w zasadzie prowadzić samochód. Że u mnie napady w ciągu dnia nie będą występować bo mój mózg nie ogarnia tylko wtedy jak jest nieprawidłowo wybudzony. Nie mam powodu żeby się z nim nie zgodzić bo faktycznie w innych okolicznościach nie było napadów. Moja epi jest naprawdę lajtowa bo nigdy mi jakoś bardzo nie dokuczała, dawkę leków biorę minimalną bo taką zalecił lekarz. Dlatego też nie chcę się ze sobą obchodzić jak z jajkiem- tego mi nie wolno, tamtego też nie, bo uważam, że po tylu latach leczenia, spokoju itd już nie ma takiej potrzeby. Ale ok, nie rozwódźmy się tu nad moją epi bo to nie to forum Yazon rozumiem Twoje oburzenie, Twoją opinię i Twoje zdanie. Dziękuję, że zostało przez Ciebie wypowiedziane. Pozdr