Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Nowa :)
#11
Na razie prawie wszystkie dolegliwosci mi minęły. W szpitalach dołaczaja do programu tylko po wizycie w ich poradni albo po wizycie na oddziale jak bedzie gorzej. Więc sobie spokojnie czekam ?
Odpowiedz
#12
Ja dostałam skierowanie na leczenie i z nim pojechałam do szpitala w którym znalazłam miejsce w programie. A czekasz na co? Na wizytę czy na to kiedy będzie gorzej?
Odpowiedz
#13
Cześć,

Niestety większość badań robiłam prywatnie i szpitale (przynajmniej te warszawskie, w których byłam), nawet ze skierowaniem, nie chcą ich uznać. Albo mają strasznie odległe terminy. Albo nie mają już miejsc. Albo lekarz prowadzący program się zwolnił. Myślę, że miałaś dużo szczęścia od razu znajdując miejsce w programie.
Np na Szaserów byłam na kwalifikacji (hospitalizacja 3 dni w szpitalu), potwierdzili sm, ale pomimo dużych zmian w rezonansie na przestrzeni 1,5 roku nie zakwalifikowano mnie z powodu łagodnych objawów klinicznych i tylko jednym udokumentowanym szpitalnie rzutem. Powiedziano mi, że mam się zgłosić z poważnym rzutem do nich to wtedy mnie przyjmą. Chyba o to chodzi, że poza łagodnymi drętwieniami nie mam teraz żadnych innych objawów i na szybko przyjmują pewnie pacjentów w poważniejszym stanie niż ja.

Na szczęście teraz czuję się dobrze i znalazłam szpital niedaleko Warszawy, gdzie niedługo mam wizytę, rozmawiałam z lekarzem wstępnie i tam nie widzą problemów. Mam nadzieję, że się uda.

Poza tym chyba cały czas mi trudno uwierzyć w diagnozę, mimo potwierdzenia przez kliku lekarzy...
Odpowiedz
#14
Do włączenia do programu wystarczy jeden rzut, poza tym od jednej lekarki usłyszałam "teraz to tak zrobili że wszyscy chorzy muszą być gdzieś leczeni", ja na przykład u siebie czekałam bym od lutego do teraz na leki...., dlatego leczę się 200km od domu, w prywatnym ośrodku który ma kontrakt z NFZ, tylko za 1-szą wizytę zapłaciłam, leki miałam bardzo szybko, w zasadzie od pierwszej wizyty tylko pytali się czy na pewno chcę się u nich leczyć, a oprócz tego nie mieli większych problemówUśmiech także szukaj, nie ma już rejonizacji, nie musisz się leczyć w Wa-wie
Odpowiedz
#15
Hej.
Ja też robiłam wszystkie badania prywatnie i z wynikami poszłam do szpitala. Właśnie dzięki temu, że zrobiłam rezonans prywatnie i kończył się jego termin (ważny jest 2 miesiące) dostałam bardzo szybko leki. Doktor powiedział, że oni nie mają już kasy na rezonanse, tzn. fundusz im nie daje.
No ale najważniejsze, że Ty już niedługo masz wizytę. Trzymam kciuki.

Pozdrawiam,
Kasia.
Odpowiedz
#16
Kinga ja też nie leczę się u siebie w szpitalu. Jeżdżę po leki 100 km. U siebie nie miałabym leczenia do tej pory. Leczenie zaczęłam ponad 3 lata po diagnozie. Ale jak mnie zdiagnozowano to wtedy właśnie wymagali dwóch udokumentowanych rzutów. Teraz juz od dawna tego nie wymagają.
Mam nadzieje że teraz trafisz na mądrzejszych lekarzy i dostaniesz lek Uśmiech
Odpowiedz
#17
Ja jeżdżę po leki 130 km, bo akurat tam trafiłam do szpitala z rzutem, tam zostałam zdiagnozowana i ze względu na fantastyczną opiekę (której w miejscu zamieszkania nie dane mi było doświadczyć Język ) zdecydowałam się zostać w programie lekowym. Szczęśliwie, leki dostałam po dwóch miesiącach oczekiwania.
Ważne jest to, że po zakwalifikowaniu do leczenia możesz zmienić poradnię bez powtórnej kwalifikacji.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości