Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Zawroty glowy, oslabienie nog
#1
Moj pierwszy rzut to byly silne zawroty glowy z mdlosciami i zaslabnieciem. Do tego bardzo dziwnie mi sie chodzilo. Nogi byly takie jakbym je przetrenowala a nie cwiczylam wogole.  Z zawrotami meczylam sie pol roku a nogi wrocily do normy po okolo miesiacu. Zawroty niestety potem powracaly, nogi daly sie we znaki w pozniejszym okresie. A jak bylo u Was?
Odpowiedz
#2
Objawy identyczne, z tym, że ja już po tygodniu trafiłam do szpitala, gdzie względnie postawiono mnie na nogi, m.in. Solu-Medrolem, 5 j. Do pełni sił doszłam po 3 miesiącach. Oczywiście z czasem objawy zaczęły powracać, ale już nie z taką intensywnością. Pierwszy rzut był, jak do tej pory, najsilniejszy.
Odpowiedz
#3
Morti miałaś szczęście ze w miarę szybko zdiagnozowali  Cię i podali sterydy. U mnie to trochę trwało. Jak trafiłam na SOR to stwierdzili ze to blednik. Oczywiście diagnoza była błędna i długo męczyłam się z objawami.
Odpowiedz
#4
U mnie podejrzewali zapalenie ucha, dlatego wezwali laryngologa na konsultacje. Ale finalnie od razu trafiłam na neurologię.
Odpowiedz
#5
W moim przypadku pierwszy (i na razie na szczęście jedyny rzut) to zawroty, wymioty, biegunka. W pierwszym szpitalu stwierdzili, że to błędnik. Dopiero w drugim postawili trafną diagnozę. Okazało się także, że wcześniejsze zachwiania równowagi (miałem je najczęściej na nockach i myślałem, że to z przemęczenia) były objawami choroby.
Odpowiedz
#6
(30-05-2016, 23:47)Maciej napisał(a): W moim przypadku pierwszy (i na razie na szczęście jedyny rzut) to zawroty, wymioty, biegunka. W pierwszym szpitalu stwierdzili, że to błędnik. Dopiero w drugim postawili trafną diagnozę.

Ja niestety nie pomyślałam a nawet nie byłam w stanie myśleć żeby się jeszcze skonsultować w innym szpitalu. Uwierzyłam na słowo chociaż odrazu powiedzieli, ze to pewnie z przemęczenia i ze za dużo pracuje za mało śpię. Była konsultacja neurologiczna  i laryngologiczna  ale laryngolog nic nie stwierdził a neurolog stwierdził, że to sprawa laryngologiczna i ze to błędnik czyli dał do zrozumienia, że laryngolog się pomylił. Przepisał mi antybiotyki i coś na zawroty i do domu. Po tygodniu miało mi to przejść.  Oczywiście nie przeszło i potem jeszcze doszły kolejne objawy. I tak męczyłam się około pół roku zanim zdrowie względnie wróciło do " normy".
Odpowiedz
#7
Do drugiego szpitala wysłał mnie lekarz rodzinny. Pojechałem do niego, ponieważ objawy choroby zmalały, ale nie minęły całkowicie. Od razu dostałem skierowanie (PILNE) na oddział neurologiczny. Dodatkowo powiedział, żebym pojechał na SOR a nie czekał na planowe przyjęcie (tylko nie do tego szpitala , w którym byłem wcześniej) i wytłumaczył w rejestracji jakie mam objawy itp.
Odpowiedz
#8
(31-05-2016, 00:28)Maciej napisał(a): Do drugiego szpitala wysłał mnie lekarz rodzinny. Pojechałem do niego, ponieważ objawy choroby zmalały, ale nie minęły całkowicie. Od razu dostałem skierowanie (PILNE) na oddział neurologiczny. Dodatkowo powiedział, żebym pojechał na SOR a nie czekał na planowe przyjęcie (tylko nie do tego szpitala , w którym byłem wcześniej) i wytłumaczył w rejestracji jakie mam objawy itp.

Ja po tym jak mi nie przechodziło tez poszłam do rodzinnego i on kazał mi iść jak najszybciej do neurologa tylko powiedział, żeby pójść prywatnie żeby było szybciej. Tak tez zrobiłam. Lekarz wysunął podejrzenie SM, był szpital, badania i dalsza obserwacja. Potem kolejne rzuty i diagnoza. Także przeszłam juz swoje i ta niepewność była najgorsza . Z jednej strony mi ulżyło jak dowiedziałam się co mi jest i jak mogę z tym walczyć.
Odpowiedz
#9
Kiedy dowiedziałem się od lekarki, że mam SM zrobiło mi się ciepło i słabo. Ta choroba kojarzyła mi się z ludźmi na wózkach lu z takimi, którzy już są na stałe przykuci do łóżka. Ale po rozmowie z nią jakoś doszedłem do siebie. Po jakimś czasie spotykałem ludzi chorych na SM. Nigdy bym nie pomyślał, że oni są chorzy, chociaż mieli różne stadium choroby. Na tą chwilę humor mnie nie opuszcza i jakoś ciągnę ten wózek.
Odpowiedz
#10
Moja pierwsza reakcja na chorobę a raczej podejrzenie wysuniete  przez neurologa to był szok i niedowierzanie i stwierdziłam odrazu, ze to na pewno nie to i przez rok diagnozowania tego się trzymalam no ale w końcu diagnoza została ostatecznie postawiona no i w sumie w pewien sposób byłam  na nią przygotowana i odetchnelam w końcu z ulgą bo wiedziałam co mi jest ale nigdy się nie pogodziłam  z tym, że jestem chora, tylko to przyjęłam do wiadomości i powiedziałam sobie, że się nie poddam i na starość będę w lepszym stanie niż inni którzy wogole  nie dbają o swoje zdrowie.
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości