Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
mam dosyć
#1
Tęcza 
Hej, 
Jestem Iza i jestem żoną chorego na SM. Diagnozę dostał zaledwie 2 miesiące temu, ale uwierzcie mi... już mam dosyć całej sytuacji jaka mnie otacza. Mój mąż jest raczej z tych szczęśliwców, u których jedynym objawem był ból oka. Żadnych innych objawów fizycznych nie doświadczył. Co ciekawe Pan neurolog stwierdził, że mój mąż jest sprawniejszy od niektórych 20 latków. Niestety nieco większy problem ma ze skupieniem się i pamięcią krótkotrwałą, ale naprawdę nie jest źle. Na początku zdawało się, że przyjął chorobę ze spokojem i myślą, że co by nie było to będzie dobrze. Sama byłam pod wrażeniem jego stoickiego spokoju  Anioł . Niestety nic nie trwa wiecznie... Mój mąż od miesiąca zachowuje się jak totalny świr... (boże chroń mnie przed tym, aby on to przeczytał i domyślił się, że chodzi o niego). Przykro mi to pisać, ale z normalnego, racjonalnego, wysportowanego 30 latka stał się zrzędą nr 1 oraz... odwaliło mu na punkcie cudownych diet, które sprawią, że będzie się czuł niemalże jak noworodek. Kupuje książki i czyta jakieś wypociny szamanów... Jedną z tych przeklętych książek jest książka Dr Wahls a raczej przeklętego babsztyla o nazwisku walhs. On kompletnie oszalał na punkcie tych cudownych diet. Wyeliminował gluten, nabiał, wszystko co tłuste i z dnia na dzień widzę jak życie z niego uchodzi. Kiedy na niego patrzę to płakać mi się chce, bo już nie wiem co mam robić. Znalazłam to forum całkiem przypadkiem i zaczęłam sprawdzać (najpierw oczywiście w google) potem tutaj czy ta przeklęta dieta ma jakikolwiek sens (mój mąż wspominał mi coś o tym, że niby została uznana przez ??? że ona faktycznie pomaga). Niestety nie znalazłam nic ciekawego a jak już znalazłam, to raczej opinie, że jest to baba typu moje badania potwierdzają, że moja dieta... Zwracam się teraz z wielką prośbą do was (może jest tu ktoś kto umie angielski trochę lepiej niż ja) o to abyście może podsyłali mi jakieś POTWIERDZONE badania na temat diety w SM. Może macie jakieś dowody również na śliskość tej baby? (również chętnie przyjmę). 
Mam jeszcze jedno pytanie (może są tu też osoby takie jak ja czyli partnerzy/osoby bliskie osób z SM a może sami SMowcy się wypowiedzą) jak radzić sobie z humorami partnera? Szczerze mówiąc w ciągu ostatnich tygodni poważnie zaczęłam się zastanawiać nad przyszłością mojego małżeństwa. Mój mąż zrobił się nie do wytrzymania. Ciągłe huśtawki nastroju i agresja skierowana w moją stronę kiedy tylko śmiem odezwać się na jakiś temat związany z chorobą nie tak jakby tego chciał sprawiają, że czuję się jak intruz we własnym mieszkaniu...
Całuję Was i życzę dużo zdrówka,
Iza

Chciałabym jeszcze dopisać, że mój mąż przez stosowanie tych diet schudł już 8kg w ciągu miesiąca co jest przerażające a spodnie, które niedawno były na niego ciasnawe... teraz wiszą na nim jak na wieszaku. Mój mąż nigdy nie miał nadwagi, zawsze był bardzo wysportowaną i umięśnioną osobą a teraz zaczyna wpadać w niedowagę.
Odpowiedz
#2
(01-11-2021, 20:29)cholera_jasna napisał(a): Hej, 
Jestem Iza i jestem żoną chorego na SM. Diagnozę dostał zaledwie 2 miesiące temu, ale uwierzcie mi... już mam dosyć całej sytuacji jaka mnie otacza. Mój mąż jest raczej z tych szczęśliwców, u których jedynym objawem był ból oka. Żadnych innych objawów fizycznych nie doświadczył. Co ciekawe Pan neurolog stwierdził, że mój mąż jest sprawniejszy od niektórych 20 latków. Niestety nieco większy problem ma ze skupieniem się i pamięcią krótkotrwałą, ale naprawdę nie jest źle. Na początku zdawało się, że przyjął chorobę ze spokojem i myślą, że co by nie było to będzie dobrze. Sama byłam pod wrażeniem jego stoickiego spokoju  Anioł . Niestety nic nie trwa wiecznie... Mój mąż od miesiąca zachowuje się jak totalny świr... (boże chroń mnie przed tym, aby on to przeczytał i domyślił się, że chodzi o niego). Przykro mi to pisać, ale z normalnego, racjonalnego, wysportowanego 30 latka stał się zrzędą nr 1 oraz... odwaliło mu na punkcie cudownych diet, które sprawią, że będzie się czuł niemalże jak noworodek. Kupuje książki i czyta jakieś wypociny szamanów... Jedną z tych przeklętych książek jest książka Dr Wahls a raczej przeklętego babsztyla o nazwisku walhs. On kompletnie oszalał na punkcie tych cudownych diet. Wyeliminował gluten, nabiał, wszystko co tłuste i z dnia na dzień widzę jak życie z niego uchodzi. Kiedy na niego patrzę to płakać mi się chce, bo już nie wiem co mam robić. Znalazłam to forum całkiem przypadkiem i zaczęłam sprawdzać (najpierw oczywiście w google) potem tutaj czy ta przeklęta dieta ma jakikolwiek sens (mój mąż wspominał mi coś o tym, że niby została uznana przez ??? że ona faktycznie pomaga). Niestety nie znalazłam nic ciekawego a jak już znalazłam, to raczej opinie, że jest to baba typu moje badania potwierdzają, że moja dieta... Zwracam się teraz z wielką prośbą do was (może jest tu ktoś kto umie angielski trochę lepiej niż ja) o to abyście może podsyłali mi jakieś POTWIERDZONE badania na temat diety w SM. Może macie jakieś dowody również na śliskość tej baby? (również chętnie przyjmę). 
Mam jeszcze jedno pytanie (może są tu też osoby takie jak ja czyli partnerzy/osoby bliskie osób z SM a może sami SMowcy się wypowiedzą) jak radzić sobie z humorami partnera? Szczerze mówiąc w ciągu ostatnich tygodni poważnie zaczęłam się zastanawiać nad przyszłością mojego małżeństwa. Mój mąż zrobił się nie do wytrzymania. Ciągłe huśtawki nastroju i agresja skierowana w moją stronę kiedy tylko śmiem odezwać się na jakiś temat związany z chorobą nie tak jakby tego chciał sprawiają, że czuję się jak intruz we własnym mieszkaniu...
Całuję Was i życzę dużo zdrówka,
Iza

Chciałabym jeszcze dopisać, że mój mąż przez stosowanie tych diet schudł już 8kg w ciągu miesiąca co jest przerażające a spodnie, które niedawno były na niego ciasnawe... teraz wiszą na nim jak na wieszaku. Mój mąż nigdy nie miał nadwagi, zawsze był bardzo wysportowaną i umięśnioną osobą a teraz zaczyna wpadać w niedowagę.

Cierpliwości i zrozumienia ... Życie ze świadomością, że jest się chorym na ciężką i nieuleczalną chorobę nie jest łatwe i te huśtawki nastroju biorą się w dużej mierze właśnie z tego powodu.
~ Warto czasem złapać bliznę od życia, by unieść ręce wraz z ostatnim gwizdkiem.
Odpowiedz
#3
(01-11-2021, 20:29)cholera_jasna napisał(a): Hej, 
Jestem Iza i jestem żoną chorego na SM. Diagnozę dostał zaledwie 2 miesiące temu, ale uwierzcie mi... już mam dosyć całej sytuacji jaka mnie otacza. Mój mąż jest raczej z tych szczęśliwców, u których jedynym objawem był ból oka. Żadnych innych objawów fizycznych nie doświadczył. Co ciekawe Pan neurolog stwierdził, że mój mąż jest sprawniejszy od niektórych 20 latków. Niestety nieco większy problem ma ze skupieniem się i pamięcią krótkotrwałą, ale naprawdę nie jest źle. Na początku zdawało się, że przyjął chorobę ze spokojem i myślą, że co by nie było to będzie dobrze. Sama byłam pod wrażeniem jego stoickiego spokoju  Anioł . Niestety nic nie trwa wiecznie... Mój mąż od miesiąca zachowuje się jak totalny świr... (boże chroń mnie przed tym, aby on to przeczytał i domyślił się, że chodzi o niego). Przykro mi to pisać, ale z normalnego, racjonalnego, wysportowanego 30 latka stał się zrzędą nr 1 oraz... odwaliło mu na punkcie cudownych diet, które sprawią, że będzie się czuł niemalże jak noworodek. Kupuje książki i czyta jakieś wypociny szamanów... Jedną z tych przeklętych książek jest książka Dr Wahls a raczej przeklętego babsztyla o nazwisku walhs. On kompletnie oszalał na punkcie tych cudownych diet. Wyeliminował gluten, nabiał, wszystko co tłuste i z dnia na dzień widzę jak życie z niego uchodzi. Kiedy na niego patrzę to płakać mi się chce, bo już nie wiem co mam robić. Znalazłam to forum całkiem przypadkiem i zaczęłam sprawdzać (najpierw oczywiście w google) potem tutaj czy ta przeklęta dieta ma jakikolwiek sens (mój mąż wspominał mi coś o tym, że niby została uznana przez ??? że ona faktycznie pomaga). Niestety nie znalazłam nic ciekawego a jak już znalazłam, to raczej opinie, że jest to baba typu moje badania potwierdzają, że moja dieta... Zwracam się teraz z wielką prośbą do was (może jest tu ktoś kto umie angielski trochę lepiej niż ja) o to abyście może podsyłali mi jakieś POTWIERDZONE badania na temat diety w SM. Może macie jakieś dowody również na śliskość tej baby? (również chętnie przyjmę). 
Mam jeszcze jedno pytanie (może są tu też osoby takie jak ja czyli partnerzy/osoby bliskie osób z SM a może sami SMowcy się wypowiedzą) jak radzić sobie z humorami partnera? Szczerze mówiąc w ciągu ostatnich tygodni poważnie zaczęłam się zastanawiać nad przyszłością mojego małżeństwa. Mój mąż zrobił się nie do wytrzymania. Ciągłe huśtawki nastroju i agresja skierowana w moją stronę kiedy tylko śmiem odezwać się na jakiś temat związany z chorobą nie tak jakby tego chciał sprawiają, że czuję się jak intruz we własnym mieszkaniu...
Całuję Was i życzę dużo zdrówka,
Iza

Chciałabym jeszcze dopisać, że mój mąż przez stosowanie tych diet schudł już 8kg w ciągu miesiąca co jest przerażające a spodnie, które niedawno były na niego ciasnawe... teraz wiszą na nim jak na wieszaku. Mój mąż nigdy nie miał nadwagi, zawsze był bardzo wysportowaną i umięśnioną osobą a teraz zaczyna wpadać w niedowagę.

Nie ma żadnych badań klinicznych na temat skuteczności diety doktor Wahls. Skoro uważa, że jest to taka skuteczna dieta, nie powinna mieć problemów, żeby zebrać grupę do badań, które w obiektywny sposób potwierdzą skuteczność tej diety w SM.
W SM, podobnie jak w każdej chorobie przewlekłej, zdrowe odżywianie jest ważne, ale nie może ono polegać na rzucaniu się w diety eliminacyjne, jeśli nie jest to robione pod kontrolą dietetyka lub jeśli samemu nie jest się w tej dziedzinie ekspertem. Można sobie bardzo zaszkodzić. Utrata 8 kilogramów w ciągu miesiąca to zdecydowanie za szybko.
Jako osoba chora bardzo Ci współczuję, że mąż zachowuje się w taki sposób i nie da się mu nic powiedzieć. Po tego typu diagnozie w głowie powstaje okropne zamieszanie i ludzie różnie na to reagują. Ja byłam bardzo rozdrażniona, moja druga połowa znosiła to z dużą cierpliwością. Starałam się jednak, najbardziej jak umiałam, nie zachowywać się jak ktoś, kto z powodu choroby ma prawo wyżywać się na otoczeniu. Twój mąż też nie ma prawa tego robić. Jeśli nie umie poradzić sobie z emocjami, powinien skorzystać z pomocy psychologa, bo diagnoza SM nie upoważnia nikogo do tego, żeby zachowywał się jak, za przeproszeniem, gnojek. Nie zapominaj, że Ty jesteś tak samo ważna jak Twój mąż.
Odpowiedz
#4
(01-11-2021, 21:21)Iris napisał(a):
(01-11-2021, 20:29)cholera_jasna napisał(a): Hej, 
Jestem Iza i jestem żoną chorego na SM. Diagnozę dostał zaledwie 2 miesiące temu, ale uwierzcie mi... już mam dosyć całej sytuacji jaka mnie otacza. Mój mąż jest raczej z tych szczęśliwców, u których jedynym objawem był ból oka. Żadnych innych objawów fizycznych nie doświadczył. Co ciekawe Pan neurolog stwierdził, że mój mąż jest sprawniejszy od niektórych 20 latków. Niestety nieco większy problem ma ze skupieniem się i pamięcią krótkotrwałą, ale naprawdę nie jest źle. Na początku zdawało się, że przyjął chorobę ze spokojem i myślą, że co by nie było to będzie dobrze. Sama byłam pod wrażeniem jego stoickiego spokoju  Anioł . Niestety nic nie trwa wiecznie... Mój mąż od miesiąca zachowuje się jak totalny świr... (boże chroń mnie przed tym, aby on to przeczytał i domyślił się, że chodzi o niego). Przykro mi to pisać, ale z normalnego, racjonalnego, wysportowanego 30 latka stał się zrzędą nr 1 oraz... odwaliło mu na punkcie cudownych diet, które sprawią, że będzie się czuł niemalże jak noworodek. Kupuje książki i czyta jakieś wypociny szamanów... Jedną z tych przeklętych książek jest książka Dr Wahls a raczej przeklętego babsztyla o nazwisku walhs. On kompletnie oszalał na punkcie tych cudownych diet. Wyeliminował gluten, nabiał, wszystko co tłuste i z dnia na dzień widzę jak życie z niego uchodzi. Kiedy na niego patrzę to płakać mi się chce, bo już nie wiem co mam robić. Znalazłam to forum całkiem przypadkiem i zaczęłam sprawdzać (najpierw oczywiście w google) potem tutaj czy ta przeklęta dieta ma jakikolwiek sens (mój mąż wspominał mi coś o tym, że niby została uznana przez ??? że ona faktycznie pomaga). Niestety nie znalazłam nic ciekawego a jak już znalazłam, to raczej opinie, że jest to baba typu moje badania potwierdzają, że moja dieta... Zwracam się teraz z wielką prośbą do was (może jest tu ktoś kto umie angielski trochę lepiej niż ja) o to abyście może podsyłali mi jakieś POTWIERDZONE badania na temat diety w SM. Może macie jakieś dowody również na śliskość tej baby? (również chętnie przyjmę). 
Mam jeszcze jedno pytanie (może są tu też osoby takie jak ja czyli partnerzy/osoby bliskie osób z SM a może sami SMowcy się wypowiedzą) jak radzić sobie z humorami partnera? Szczerze mówiąc w ciągu ostatnich tygodni poważnie zaczęłam się zastanawiać nad przyszłością mojego małżeństwa. Mój mąż zrobił się nie do wytrzymania. Ciągłe huśtawki nastroju i agresja skierowana w moją stronę kiedy tylko śmiem odezwać się na jakiś temat związany z chorobą nie tak jakby tego chciał sprawiają, że czuję się jak intruz we własnym mieszkaniu...
Całuję Was i życzę dużo zdrówka,
Iza

Chciałabym jeszcze dopisać, że mój mąż przez stosowanie tych diet schudł już 8kg w ciągu miesiąca co jest przerażające a spodnie, które niedawno były na niego ciasnawe... teraz wiszą na nim jak na wieszaku. Mój mąż nigdy nie miał nadwagi, zawsze był bardzo wysportowaną i umięśnioną osobą a teraz zaczyna wpadać w niedowagę.

Nie ma żadnych badań klinicznych na temat skuteczności diety doktor Wahls. Skoro uważa, że jest to taka skuteczna dieta, nie powinna mieć problemów, żeby zebrać grupę do badań, które w obiektywny sposób potwierdzą skuteczność tej diety w SM.
W SM, podobnie jak w każdej chorobie przewlekłej, zdrowe odżywianie jest ważne, ale nie może ono polegać na rzucaniu się w diety eliminacyjne, jeśli nie jest to robione pod kontrolą dietetyka lub jeśli samemu nie jest się w tej dziedzinie ekspertem. Można sobie bardzo zaszkodzić. Utrata 8 kilogramów w ciągu miesiąca to zdecydowanie za szybko.
Jako osoba chora bardzo Ci współczuję, że mąż zachowuje się w taki sposób i nie da się mu nic powiedzieć. Po tego typu diagnozie w głowie powstaje okropne zamieszanie i ludzie różnie na to reagują. Ja byłam bardzo rozdrażniona, moja druga połowa znosiła to z dużą cierpliwością. Starałam się jednak, najbardziej jak umiałam, nie zachowywać się jak ktoś, kto z powodu choroby ma prawo wyżywać się na otoczeniu. Twój mąż też nie ma prawa tego robić. Jeśli nie umie poradzić sobie z emocjami, powinien skorzystać z pomocy psychologa, bo diagnoza SM nie upoważnia nikogo do tego, żeby zachowywał się jak, za przeproszeniem, gnojek. Nie zapominaj, że Ty jesteś tak samo ważna jak Twój mąż.

Przeczytałam twoją wiadomość ze łzami w oczach. Niestety nie wiem jak czuje się osoba dostająca diagnozę SM. Sama jedynie musiałam uporać się z diagnozą przepukliny kręgosłupa oraz zmian zwyrodnieniowych, które uprzykrzają mi życie do dziś, jednak nie jest to nadal tak poważne jak SM. Cieszę się, że utwierdziłaś mnie w przekonaniu, iż ta baba robi tylko papkę z mózgu takim zrozpaczonym ludziom jak mój mąż. Również uważam, że robi sobie ogromną krzywdę tym jak się żywi, ale kiedy tylko próbuję zacząć temat to jestem traktowana w podły sposób. Słyszę, że pewnie ja chcę, aby on był niepełnosprawny i wtedy się z nim rozwiodę co jest kompletnie irracjonalnym myśleniem, ale tak... słyszę takie słowa. Staram się być wyrozumiała w tych huśtawkach nastroju i chciałąm dać mu czas, ale widzę, że on tylko zatraca się w jakichś kolejnych rewelacjach medycyny alternatywnej. Myślę również, że mój mąż ma urojenia i jest bardzo podatny na to co czyta. Wymyśla sobie objawy i choroby, chodzi do lekarzy a potem kiedy okazuje się, że wszystko jest okej to znajduje kolejną chorobę, którą NA PEWNO MA. Mam nadzieję, że w końcu się opamięta, bo jest mi po prostu okropnie przykro i wiem, że jestem tak samo ważna jak mój mąż. Dlatego też w moim wewnętrznym monologu postanowiłam, że dalej będę się starała, aby przekonać go do psychologa a jeżeli nic się nie zmieni to jego szantaże rozwodowe niestety staną się prawdą

(01-11-2021, 21:19)SMutna? napisał(a):
(01-11-2021, 20:29)cholera_jasna napisał(a): Hej, 
Jestem Iza i jestem żoną chorego na SM. Diagnozę dostał zaledwie 2 miesiące temu, ale uwierzcie mi... już mam dosyć całej sytuacji jaka mnie otacza. Mój mąż jest raczej z tych szczęśliwców, u których jedynym objawem był ból oka. Żadnych innych objawów fizycznych nie doświadczył. Co ciekawe Pan neurolog stwierdził, że mój mąż jest sprawniejszy od niektórych 20 latków. Niestety nieco większy problem ma ze skupieniem się i pamięcią krótkotrwałą, ale naprawdę nie jest źle. Na początku zdawało się, że przyjął chorobę ze spokojem i myślą, że co by nie było to będzie dobrze. Sama byłam pod wrażeniem jego stoickiego spokoju  Anioł . Niestety nic nie trwa wiecznie... Mój mąż od miesiąca zachowuje się jak totalny świr... (boże chroń mnie przed tym, aby on to przeczytał i domyślił się, że chodzi o niego). Przykro mi to pisać, ale z normalnego, racjonalnego, wysportowanego 30 latka stał się zrzędą nr 1 oraz... odwaliło mu na punkcie cudownych diet, które sprawią, że będzie się czuł niemalże jak noworodek. Kupuje książki i czyta jakieś wypociny szamanów... Jedną z tych przeklętych książek jest książka Dr Wahls a raczej przeklętego babsztyla o nazwisku walhs. On kompletnie oszalał na punkcie tych cudownych diet. Wyeliminował gluten, nabiał, wszystko co tłuste i z dnia na dzień widzę jak życie z niego uchodzi. Kiedy na niego patrzę to płakać mi się chce, bo już nie wiem co mam robić. Znalazłam to forum całkiem przypadkiem i zaczęłam sprawdzać (najpierw oczywiście w google) potem tutaj czy ta przeklęta dieta ma jakikolwiek sens (mój mąż wspominał mi coś o tym, że niby została uznana przez ??? że ona faktycznie pomaga). Niestety nie znalazłam nic ciekawego a jak już znalazłam, to raczej opinie, że jest to baba typu moje badania potwierdzają, że moja dieta... Zwracam się teraz z wielką prośbą do was (może jest tu ktoś kto umie angielski trochę lepiej niż ja) o to abyście może podsyłali mi jakieś POTWIERDZONE badania na temat diety w SM. Może macie jakieś dowody również na śliskość tej baby? (również chętnie przyjmę). 
Mam jeszcze jedno pytanie (może są tu też osoby takie jak ja czyli partnerzy/osoby bliskie osób z SM a może sami SMowcy się wypowiedzą) jak radzić sobie z humorami partnera? Szczerze mówiąc w ciągu ostatnich tygodni poważnie zaczęłam się zastanawiać nad przyszłością mojego małżeństwa. Mój mąż zrobił się nie do wytrzymania. Ciągłe huśtawki nastroju i agresja skierowana w moją stronę kiedy tylko śmiem odezwać się na jakiś temat związany z chorobą nie tak jakby tego chciał sprawiają, że czuję się jak intruz we własnym mieszkaniu...
Całuję Was i życzę dużo zdrówka,
Iza

Chciałabym jeszcze dopisać, że mój mąż przez stosowanie tych diet schudł już 8kg w ciągu miesiąca co jest przerażające a spodnie, które niedawno były na niego ciasnawe... teraz wiszą na nim jak na wieszaku. Mój mąż nigdy nie miał nadwagi, zawsze był bardzo wysportowaną i umięśnioną osobą a teraz zaczyna wpadać w niedowagę.

Cierpliwości i zrozumienia ... Życie ze świadomością, że jest się chorym na ciężką i nieuleczalną chorobę nie jest łatwe i te huśtawki nastroju biorą się w dużej mierze właśnie z tego powodu.

Myślę, że jestem naprawdę cierpliwą i empatyczną osobą, ale trudno mi patrzeć na osobę, którą kocham jak niknie w oczach i sama próbuje się leczyć bez żadnych konsultacji z neurologiem. Mój mąż bierze tecfidere na którą reaguje dobrze a nadal bez konsultacji stosuje coraz to bardziej restrykcyjne diety. Jestem po prostu zrozpaczona
Odpowiedz
#5
To jest nowa, trudna sytuacja dla was obojga. Na początku to jest takie lekkie niedowierzanie. Niby znasz diagnozę, przyjmujesz to do wiadomości, zdajesz sobie sprawę, zaczynasz czytać o konsekwencjach zdrowotnych choroby i myślisz sobie "Nie no, nie może być przecież aż tak źle. Ze mną będzie inaczej". I wtedy zaczyna się przeszukiwanie Internetu: cudowne diety, modlitwy do Św. Kunegundy (bez obrazy osób wierzących), terapie światłem, cieniem, wrzątkiem, energią z Kosmosu, czy artykuły w stylu "Jak pokonać SM bez leków" ... I tak zaczynasz to wszystko czytać i wierzyć z nadzieją jak ten tonący, który chwytał się brzytwy  Duży uśmiech Do tego dochodzą jeszcze pierdyliardy suplementów, które zaczynasz łykać, bo przecież "w końcu coś musi działać skoro tak napisali"  Ściana
Kiedy do mnie dzwoniła moja siostra i kolejny raz wspominała o jakiejś cudownej diecie czy eliminacji niektórych produktów to momentami myślałam, że krew mnie zaleje ...  Podejrzany A ona chciała dobrze. Ale czasem taka troska daje odwrotny efekt. A nawiązanie do niepełnosprawności i rozstania to nic innego, jak świadomość, że stanie się dla Ciebie ciężarem i ta świadomość wywołuje w nim poczucie bezradności, a co za tym idzie - złość i niestety agresję  Smutny
Myślę, że psycholog ta dobra pomoc w uporaniu się z własnymi emocjami, ale nic na siłę. Twój mąż musi tego chcieć.
~ Warto czasem złapać bliznę od życia, by unieść ręce wraz z ostatnim gwizdkiem.
Odpowiedz
#6
Hej. To wszystko jeszcze u Was bardzo świeża sprawa I ja myślę że Twoj mąż jest jeszcze w szoku po diagnozie. Kazdy z nas musiał to przetrawic na swoj sposób I na swoj sposob potrafic sobie z tym poradzic. Ja po uslyszeniu diagnozy chcialam uciec z oddziału. Nie uciekłam tylko dlatego że rzut kompletnie odciął mi nogi. Podejrzewam, że gdyby nie bylo wtedy ze mnă tak źle to nazwyczajniej w swiecie bym zwiała.
Z perspektywy osoby chorującej powiem tylko, że czasem warto odpuscic dobre rady, bo one poprostu do czlowieka, ktory jest w szoku średnio docierają. To że schudl 8kg to jeszcze nie jest az taka tragedia, sama po diagnozie też wychudłam bardzo duzo w bardzo krotkim czasie. Nie przez jakiekolwiek diety a przez brak apetytu, chyba swojego typu użalania się nad sobą I totalnego załamania. Wydaje mi się, że jak emocje trochę ostygną to I Twój mąż ochlonie I zacznie postrzegać wiele spraw zupelnie inaczej. Pozdrawiam
Odpowiedz
#7
(01-11-2021, 22:10)SMutna? napisał(a): To jest nowa, trudna sytuacja dla was obojga. Na początku to jest takie lekkie niedowierzanie. Niby znasz diagnozę, przyjmujesz to do wiadomości, zdajesz sobie sprawę, zaczynasz czytać o konsekwencjach zdrowotnych choroby i myślisz sobie "Nie no, nie może być przecież aż tak źle. Ze mną będzie inaczej". I wtedy zaczyna się przeszukiwanie Internetu: cudowne diety, modlitwy do Św. Kunegundy (bez obrazy osób wierzących), terapie światłem, cieniem, wrzątkiem, energią z Kosmosu, czy artykuły w stylu "Jak pokonać SM bez leków" ... I tak zaczynasz to wszystko czytać i wierzyć z nadzieją jak ten tonący, który chwytał się brzytwy  Duży uśmiech Do tego dochodzą jeszcze pierdyliardy suplementów, które zaczynasz łykać, bo przecież "w końcu coś musi działać skoro tak napisali"  Ściana
Kiedy do mnie dzwoniła moja siostra i kolejny raz wspominała o jakiejś cudownej diecie czy eliminacji niektórych produktów to momentami myślałam, że krew mnie zaleje ...  Podejrzany A ona chciała dobrze. Ale czasem taka troska daje odwrotny efekt. A nawiązanie do niepełnosprawności i rozstania to nic innego, jak świadomość, że stanie się dla Ciebie ciężarem i ta świadomość wywołuje w nim poczucie bezradności, a co za tym idzie - złość i niestety agresję  Smutny
Myślę, że psycholog ta dobra pomoc w uporaniu się z własnymi emocjami, ale nic na siłę. Twój mąż musi tego chcieć.
Nawet nie wiesz jak bardzo opisałaś mojego męża. Oczywiście suplementy u nas już mają osobną szafkę w kuchni (ale o ile uważam, że te suplementy raczej mu nie zaszkodzą tak ta dieta ma realny wpływ na jego zdrowie i widzę to jako osoba trzecia). W jego przypadku brat oraz rodzice sieją panikę, co chwilę dzwonią z nowymi rewelacyjnymi ziołami, grzybami, wodami, szamanami.... Przed chwilą pod wpływem impulsu znowu powiedziałam mu, że musi iść do psychologa oraz psychiatry i co ciekawe ku mojemu zdziwieniu usłyszałam, że też się nad tym zastanawia. Uważam jednak, że jest bardzo zaślepiony i zastanawia się nad tym z zupełnie innych powodów niż te, które ja widzę. Może spróbuję pociągnąć ten temat dalej i spróbuję być bardziej stanowcza. Nie chcę patrzeć na to jak niszczy sobie zdrowie a znów po 25 latach przyjaźni i 7 latach małżeństwa nigdy po tym człowieku nie spodziewałam się, że będzie w stanie tak zgłupieć. Rozumiem jednak, że ze strachu ludzie posuwają się do takich czynów i staram się to jakoś racjonalnie i ze spokojem sobie tłumaczyć

(01-11-2021, 22:16)JMonika79 napisał(a): Hej. To wszystko jeszcze u Was bardzo świeża sprawa I ja myślę że Twoj mąż jest jeszcze w szoku po diagnozie.  Kazdy z nas musiał to przetrawic na swoj sposób I na swoj sposob potrafic sobie z tym poradzic.  Ja po uslyszeniu diagnozy chcialam uciec z oddziału. Nie uciekłam tylko dlatego że rzut kompletnie odciął mi nogi. Podejrzewam,  że gdyby nie bylo wtedy ze mnă tak źle to nazwyczajniej w swiecie bym zwiała. 
Z perspektywy osoby chorującej powiem tylko, że czasem warto odpuscic dobre rady, bo one poprostu do czlowieka, ktory jest w szoku średnio docierają. To że schudl 8kg to jeszcze nie jest az taka tragedia, sama po diagnozie też wychudłam bardzo duzo w bardzo krotkim czasie.  Nie przez jakiekolwiek diety a przez brak apetytu, chyba swojego typu użalania się nad sobą I totalnego załamania. Wydaje mi się,  że jak emocje trochę ostygną to I Twój mąż ochlonie I zacznie postrzegać wiele spraw zupelnie inaczej.  Pozdrawiam

Też myślę, że z czasem to wszystko będzie się normować i zrozumie, że żadne baby czy szamani i ich cudowne rady nie sprawią, że będzie czuł się jak nastolatek. Zgadzam się 8 kg to nie jest dla przeciętnego człowieka tak dużo, jednak mój mąż z racji tego, że jest sportowcem miał bardzo mało tkanki tłuszczowej a swoją masę/wagę zawdzięczał mięśniom. Oboje jesteśmy sportowcami i dużo wiem na temat prawidłowego żywienia. On po prostu wyeliminował za dużo produktów w swojej diecie przez co cały czas je to samo i jest to głównie jakiś kurczak na parze i warzywa... Dla faceta, który mierzy prawie 2 metry jedzenie fkilku wafli ryzowych czy 200gramów kurczaka na parze z warzywami około 400gramów nie jest odpowiednią dietą. Brak różnorodności, pełnoziarnistych produktów (bo naczytał się, że gluten wywołuje stany zapalne...), chudego sera czy chociażby strączków (bo podobno coś tam też nie tak Płacz ). Jestem załamana jak patrzę na to jak się odżywia
Odpowiedz
#8
(01-11-2021, 22:20)cholera_jasna napisał(a):
(01-11-2021, 22:10)SMutna? napisał(a): To jest nowa, trudna sytuacja dla was obojga. Na początku to jest takie lekkie niedowierzanie. Niby znasz diagnozę, przyjmujesz to do wiadomości, zdajesz sobie sprawę, zaczynasz czytać o konsekwencjach zdrowotnych choroby i myślisz sobie "Nie no, nie może być przecież aż tak źle. Ze mną będzie inaczej". I wtedy zaczyna się przeszukiwanie Internetu: cudowne diety, modlitwy do Św. Kunegundy (bez obrazy osób wierzących), terapie światłem, cieniem, wrzątkiem, energią z Kosmosu, czy artykuły w stylu "Jak pokonać SM bez leków" ... I tak zaczynasz to wszystko czytać i wierzyć z nadzieją jak ten tonący, który chwytał się brzytwy  Duży uśmiech Do tego dochodzą jeszcze pierdyliardy suplementów, które zaczynasz łykać, bo przecież "w końcu coś musi działać skoro tak napisali"  Ściana
Kiedy do mnie dzwoniła moja siostra i kolejny raz wspominała o jakiejś cudownej diecie czy eliminacji niektórych produktów to momentami myślałam, że krew mnie zaleje ...  Podejrzany A ona chciała dobrze. Ale czasem taka troska daje odwrotny efekt. A nawiązanie do niepełnosprawności i rozstania to nic innego, jak świadomość, że stanie się dla Ciebie ciężarem i ta świadomość wywołuje w nim poczucie bezradności, a co za tym idzie - złość i niestety agresję  Smutny
Myślę, że psycholog ta dobra pomoc w uporaniu się z własnymi emocjami, ale nic na siłę. Twój mąż musi tego chcieć.
Nawet nie wiesz jak bardzo opisałaś mojego męża. Oczywiście suplementy u nas już mają osobną szafkę w kuchni (ale o ile uważam, że te suplementy raczej mu nie zaszkodzą tak ta dieta ma realny wpływ na jego zdrowie i widzę to jako osoba trzecia). W jego przypadku brat oraz rodzice sieją panikę, co chwilę dzwonią z nowymi rewelacyjnymi ziołami, grzybami, wodami, szamanami.... Przed chwilą pod wpływem impulsu znowu powiedziałam mu, że musi iść do psychologa oraz psychiatry i co ciekawe ku mojemu zdziwieniu usłyszałam, że też się nad tym zastanawia. Uważam jednak, że jest bardzo zaślepiony i zastanawia się nad tym z zupełnie innych powodów niż te, które ja widzę. Może spróbuję pociągnąć ten temat dalej i spróbuję być bardziej stanowcza. Nie chcę patrzeć na to jak niszczy sobie zdrowie a znów po 25 latach przyjaźni i 7 latach małżeństwa nigdy po tym człowieku nie spodziewałam się, że będzie w stanie tak zgłupieć. Rozumiem jednak, że ze strachu ludzie posuwają się do takich czynów i staram się to jakoś racjonalnie i ze spokojem sobie tłumaczyć

U Was widać, że rodzina męża robi bardzo złą robotę. Wierzą w jakieś szamaństwa, a on wierzy im i wydaje mu się, że to oni chcą dla niego lepiej niż Ty, choć w rzeczywistości jest odwrotnie.
Dobrze, że zastanawia się nad pomocą psychiatry lub psychologa, bo to znaczy, że dostrzega problem. 
Sprawiasz wrażenie bardzo zrównoważonej osoby, więc na pewno będziesz ogromnym wsparciem dla męża, jeśli tylko poukłada swoje emocje i Ci na to pozwoli - w tym właśnie może pomóc terapia.
Odpowiedz
#9
(01-11-2021, 22:30)Iris napisał(a):
(01-11-2021, 22:20)cholera_jasna napisał(a):
(01-11-2021, 22:10)SMutna? napisał(a): To jest nowa, trudna sytuacja dla was obojga. Na początku to jest takie lekkie niedowierzanie. Niby znasz diagnozę, przyjmujesz to do wiadomości, zdajesz sobie sprawę, zaczynasz czytać o konsekwencjach zdrowotnych choroby i myślisz sobie "Nie no, nie może być przecież aż tak źle. Ze mną będzie inaczej". I wtedy zaczyna się przeszukiwanie Internetu: cudowne diety, modlitwy do Św. Kunegundy (bez obrazy osób wierzących), terapie światłem, cieniem, wrzątkiem, energią z Kosmosu, czy artykuły w stylu "Jak pokonać SM bez leków" ... I tak zaczynasz to wszystko czytać i wierzyć z nadzieją jak ten tonący, który chwytał się brzytwy  Duży uśmiech Do tego dochodzą jeszcze pierdyliardy suplementów, które zaczynasz łykać, bo przecież "w końcu coś musi działać skoro tak napisali"  Ściana
Kiedy do mnie dzwoniła moja siostra i kolejny raz wspominała o jakiejś cudownej diecie czy eliminacji niektórych produktów to momentami myślałam, że krew mnie zaleje ...  Podejrzany A ona chciała dobrze. Ale czasem taka troska daje odwrotny efekt. A nawiązanie do niepełnosprawności i rozstania to nic innego, jak świadomość, że stanie się dla Ciebie ciężarem i ta świadomość wywołuje w nim poczucie bezradności, a co za tym idzie - złość i niestety agresję  Smutny
Myślę, że psycholog ta dobra pomoc w uporaniu się z własnymi emocjami, ale nic na siłę. Twój mąż musi tego chcieć.
Nawet nie wiesz jak bardzo opisałaś mojego męża. Oczywiście suplementy u nas już mają osobną szafkę w kuchni (ale o ile uważam, że te suplementy raczej mu nie zaszkodzą tak ta dieta ma realny wpływ na jego zdrowie i widzę to jako osoba trzecia). W jego przypadku brat oraz rodzice sieją panikę, co chwilę dzwonią z nowymi rewelacyjnymi ziołami, grzybami, wodami, szamanami.... Przed chwilą pod wpływem impulsu znowu powiedziałam mu, że musi iść do psychologa oraz psychiatry i co ciekawe ku mojemu zdziwieniu usłyszałam, że też się nad tym zastanawia. Uważam jednak, że jest bardzo zaślepiony i zastanawia się nad tym z zupełnie innych powodów niż te, które ja widzę. Może spróbuję pociągnąć ten temat dalej i spróbuję być bardziej stanowcza. Nie chcę patrzeć na to jak niszczy sobie zdrowie a znów po 25 latach przyjaźni i 7 latach małżeństwa nigdy po tym człowieku nie spodziewałam się, że będzie w stanie tak zgłupieć. Rozumiem jednak, że ze strachu ludzie posuwają się do takich czynów i staram się to jakoś racjonalnie i ze spokojem sobie tłumaczyć

U Was widać, że rodzina męża robi bardzo złą robotę. Wierzą w jakieś szamaństwa, a on wierzy im i wydaje mu się, że to oni chcą dla niego lepiej niż Ty, choć w rzeczywistości jest odwrotnie.
Dobrze, że zastanawia się nad pomocą psychiatry lub psychologa, bo to znaczy, że dostrzega problem. 
Sprawiasz wrażenie bardzo zrównoważonej osoby, więc na pewno będziesz ogromnym wsparciem dla męża, jeśli tylko poukłada swoje emocje i Ci na to pozwoli - w tym właśnie może pomóc terapia.

Chcę dla niego jak najlepiej. Sama siedzę często po nocach i czytam BADANIA NAUKOWE na temat SM i nowych leków. Całą stronę PTSR znam już chyba na pamięć i nigdy nie zostawię mojego męża jeżeli kiedykolwiek będzie się zmagał z niepełnosprawnością. Jedyną przesłanką dla mnie do takiej decyzji jest po prostu złe traktowanie mnie. Dziękuję za słowa otuchy i życzę dużo zdrówka Serce
Odpowiedz
#10
(01-11-2021, 22:37)cholera_jasna napisał(a):
(01-11-2021, 22:30)Iris napisał(a):
(01-11-2021, 22:20)cholera_jasna napisał(a):
(01-11-2021, 22:10)SMutna? napisał(a): To jest nowa, trudna sytuacja dla was obojga. Na początku to jest takie lekkie niedowierzanie. Niby znasz diagnozę, przyjmujesz to do wiadomości, zdajesz sobie sprawę, zaczynasz czytać o konsekwencjach zdrowotnych choroby i myślisz sobie "Nie no, nie może być przecież aż tak źle. Ze mną będzie inaczej". I wtedy zaczyna się przeszukiwanie Internetu: cudowne diety, modlitwy do Św. Kunegundy (bez obrazy osób wierzących), terapie światłem, cieniem, wrzątkiem, energią z Kosmosu, czy artykuły w stylu "Jak pokonać SM bez leków" ... I tak zaczynasz to wszystko czytać i wierzyć z nadzieją jak ten tonący, który chwytał się brzytwy  Duży uśmiech Do tego dochodzą jeszcze pierdyliardy suplementów, które zaczynasz łykać, bo przecież "w końcu coś musi działać skoro tak napisali"  Ściana
Kiedy do mnie dzwoniła moja siostra i kolejny raz wspominała o jakiejś cudownej diecie czy eliminacji niektórych produktów to momentami myślałam, że krew mnie zaleje ...  Podejrzany A ona chciała dobrze. Ale czasem taka troska daje odwrotny efekt. A nawiązanie do niepełnosprawności i rozstania to nic innego, jak świadomość, że stanie się dla Ciebie ciężarem i ta świadomość wywołuje w nim poczucie bezradności, a co za tym idzie - złość i niestety agresję  Smutny
Myślę, że psycholog ta dobra pomoc w uporaniu się z własnymi emocjami, ale nic na siłę. Twój mąż musi tego chcieć.
Nawet nie wiesz jak bardzo opisałaś mojego męża. Oczywiście suplementy u nas już mają osobną szafkę w kuchni (ale o ile uważam, że te suplementy raczej mu nie zaszkodzą tak ta dieta ma realny wpływ na jego zdrowie i widzę to jako osoba trzecia). W jego przypadku brat oraz rodzice sieją panikę, co chwilę dzwonią z nowymi rewelacyjnymi ziołami, grzybami, wodami, szamanami.... Przed chwilą pod wpływem impulsu znowu powiedziałam mu, że musi iść do psychologa oraz psychiatry i co ciekawe ku mojemu zdziwieniu usłyszałam, że też się nad tym zastanawia. Uważam jednak, że jest bardzo zaślepiony i zastanawia się nad tym z zupełnie innych powodów niż te, które ja widzę. Może spróbuję pociągnąć ten temat dalej i spróbuję być bardziej stanowcza. Nie chcę patrzeć na to jak niszczy sobie zdrowie a znów po 25 latach przyjaźni i 7 latach małżeństwa nigdy po tym człowieku nie spodziewałam się, że będzie w stanie tak zgłupieć. Rozumiem jednak, że ze strachu ludzie posuwają się do takich czynów i staram się to jakoś racjonalnie i ze spokojem sobie tłumaczyć

U Was widać, że rodzina męża robi bardzo złą robotę. Wierzą w jakieś szamaństwa, a on wierzy im i wydaje mu się, że to oni chcą dla niego lepiej niż Ty, choć w rzeczywistości jest odwrotnie.
Dobrze, że zastanawia się nad pomocą psychiatry lub psychologa, bo to znaczy, że dostrzega problem. 
Sprawiasz wrażenie bardzo zrównoważonej osoby, więc na pewno będziesz ogromnym wsparciem dla męża, jeśli tylko poukłada swoje emocje i Ci na to pozwoli - w tym właśnie może pomóc terapia.

Chcę dla niego jak najlepiej. Sama siedzę często po nocach i czytam BADANIA NAUKOWE na temat SM i nowych leków. Całą stronę PTSR znam już chyba na pamięć i nigdy nie zostawię mojego męża jeżeli kiedykolwiek będzie się zmagał z niepełnosprawnością. Jedyną przesłanką dla mnie do takiej decyzji jest po prostu złe traktowanie mnie. Dziękuję za słowa otuchy i życzę dużo zdrówka Serce

Dzięki i trzymaj się!  Uśmiech
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości