Liczba postów: 2 102
Liczba wątków: 27
Dołączył: Lut 2018
Reputacja:
16
Wczoraj, 22:41
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Wczoraj, 22:44 przez Akinom.)
No to właśnie tak zrobiłam hahaha. No trudno. A ilu znam ludzi po udarach tylu ma odpaly. Jakoś mozg się zmienia. Powinni każdego z psychiatra konsultowac, ale tego nie robia.
Nadzieja jest płomieniem który migoce, ale nie gaśnie...
Liczba postów: 2 102
Liczba wątków: 27
Dołączył: Lut 2018
Reputacja:
16
Moj tata też się zmienil. Ja z nim na szczęście nie mieszkam, to tak nie zauwazam. Mama mi tylko relacje zdaje. Znajomy to znowu na złość leków nie bierze, a co. Ale zlosliwi sa wszyscy, a do tego moj maz musi mieć wroga. Wrog co jakiś czas się zmienia, ale musi być. Byc może teraz trafilo na mnie. W każdym razie psychiatra powinienem być od początku i to obowiązkowo. Sam z siebie nie pójdzie. Niestety. Takie życie. Inaczej jakby już w szpitalu miał jakąś wizytę. Moze by pamiętal, ze na początku to ja z nim siedziałam, nie ojciec, to ja z nim chodziłam, chociaż było ciężko, to ja musiałam organizowac opieke nad dzieckiem i kogoś, kto odstawi samochód do domu, bo to się stało nad morzem. Tak 500 km od domu. Bylo, minęło.
Nadzieja jest płomieniem który migoce, ale nie gaśnie...
Liczba postów: 2 102
Liczba wątków: 27
Dołączył: Lut 2018
Reputacja:
16
Nadzieja jest płomieniem który migoce, ale nie gaśnie...