24-10-2018, 10:42
Witam wszystkich
Od jakiegoś czasu tutaj zaglądam, więc pomyślałam że nadszedł czas się przedstawić
Mam na imię Sylwia mam 25 lat i jestem ze Szczecina.
O tym, że mam zmiany w głowie wiem już od jakoś 8 lat, jednak były to zmiany raz większe raz mniejsze, nietypowe, bez objawów klinicznych. Lekarze mówili, że mogę mieć taka urodę, bo zmiany mogą być jak pieprzyki..no ale nic się nie działo, do stycznia tego roku.
Z początku podczas chodzenia noga mnie bolała ( w okolicy kostki), potem zaczęła mrowić i drętwieć ( od kolana w dół) myślałam, że to wina przybycia kilku kilogramów przecież normalny człowiek od razu nie myśli, że coś się złego dzieje,ale moja mama, która jest bardziej czujna niż ja ( jak to mamy ), wysłała mnie na kolejny rezonans.
No i okazało się, że zmiany już nie były tak ,, fajne'' i było ich znacznie więcej, od tego momentu właściwie wszystko szybko się potoczyło.
Diagnozę postawiono mi w czerwcu, choć żyłam nadzieją, że to nie SM ( też podejrzewano u mnie boreliozę, ale wyniki wyszły negatywnie, krew badano w Berlinie), generalnie początkowy ból nogi nie był typowy dla SM, ale rezonans i późniejsze mrowienia pozwoliły na postawienie diagnozy.
Jestem na copaxone ( jeszcze nie mam dzieci, a chcę je mieć), pierwszy miesiąc był okej, same zaczerwienienia, które potem znikały. Jednak zauważyłam, że odkąd biorę lek bolą mnie strasznie biodra, smaruje maściami przeciwzapalnymi, na szczęście pomaga. Jednak po miesiącu, po każdym zastrzyku pojawiają mi się bolesne zrosty. Smaruje maściami, przykładałam zimnym ciepłym ale dalej jest tak samo . Jako że jestem jeszcze bezdzietna, nie mam zbyt wielkiej palety wyboru leków, inny jaki mogę brać to też podskórny interferon bodajże, a ja się martwię,że za chwile nie będę miała miejsc gdzie wkłuwać a dopiero od sierpnia rozpoczęłam kurację. Może jest tu ktoś z podobnym problemem( chodzi o zrosty) ma jakąś wskazówkę, żeby się ich szybciej pozbyć albo co robić, żeby ich nie było ?
Dodam, że zastrzyki póki co robiłam na brzuchu i z tyłu na biodrach, raz jak zrobiłam na nodze, to w sekundę pojawił mi się odczyn i miałam zapalenie tego miejsca przez 3 tygodnie.
Teraz zrobiłam znowu na nodze, nie ma stanu zapalnego jednak w miejscu iniekcji, pojawiło się duże,bolesne i gorące zgrubienie ( dziś już jest lepiej).
Jeśli chodzi o samopoczucie,to nie wpadłam w żaden marazm, depresję etc. Staram się nie myśleć negatywnie, choć wiadomo, że zdarzają się gorsze chwile. W większości mam te gorsze momenty po wizycie w szpitalu... no ale tego nie uniknę.
Ależ się rozpisałam, mam nadzieję, że w miarę zrozumiale haha
pozdrawiam wszystkich!
Od jakiegoś czasu tutaj zaglądam, więc pomyślałam że nadszedł czas się przedstawić
Mam na imię Sylwia mam 25 lat i jestem ze Szczecina.
O tym, że mam zmiany w głowie wiem już od jakoś 8 lat, jednak były to zmiany raz większe raz mniejsze, nietypowe, bez objawów klinicznych. Lekarze mówili, że mogę mieć taka urodę, bo zmiany mogą być jak pieprzyki..no ale nic się nie działo, do stycznia tego roku.
Z początku podczas chodzenia noga mnie bolała ( w okolicy kostki), potem zaczęła mrowić i drętwieć ( od kolana w dół) myślałam, że to wina przybycia kilku kilogramów przecież normalny człowiek od razu nie myśli, że coś się złego dzieje,ale moja mama, która jest bardziej czujna niż ja ( jak to mamy ), wysłała mnie na kolejny rezonans.
No i okazało się, że zmiany już nie były tak ,, fajne'' i było ich znacznie więcej, od tego momentu właściwie wszystko szybko się potoczyło.
Diagnozę postawiono mi w czerwcu, choć żyłam nadzieją, że to nie SM ( też podejrzewano u mnie boreliozę, ale wyniki wyszły negatywnie, krew badano w Berlinie), generalnie początkowy ból nogi nie był typowy dla SM, ale rezonans i późniejsze mrowienia pozwoliły na postawienie diagnozy.
Jestem na copaxone ( jeszcze nie mam dzieci, a chcę je mieć), pierwszy miesiąc był okej, same zaczerwienienia, które potem znikały. Jednak zauważyłam, że odkąd biorę lek bolą mnie strasznie biodra, smaruje maściami przeciwzapalnymi, na szczęście pomaga. Jednak po miesiącu, po każdym zastrzyku pojawiają mi się bolesne zrosty. Smaruje maściami, przykładałam zimnym ciepłym ale dalej jest tak samo . Jako że jestem jeszcze bezdzietna, nie mam zbyt wielkiej palety wyboru leków, inny jaki mogę brać to też podskórny interferon bodajże, a ja się martwię,że za chwile nie będę miała miejsc gdzie wkłuwać a dopiero od sierpnia rozpoczęłam kurację. Może jest tu ktoś z podobnym problemem( chodzi o zrosty) ma jakąś wskazówkę, żeby się ich szybciej pozbyć albo co robić, żeby ich nie było ?
Dodam, że zastrzyki póki co robiłam na brzuchu i z tyłu na biodrach, raz jak zrobiłam na nodze, to w sekundę pojawił mi się odczyn i miałam zapalenie tego miejsca przez 3 tygodnie.
Teraz zrobiłam znowu na nodze, nie ma stanu zapalnego jednak w miejscu iniekcji, pojawiło się duże,bolesne i gorące zgrubienie ( dziś już jest lepiej).
Jeśli chodzi o samopoczucie,to nie wpadłam w żaden marazm, depresję etc. Staram się nie myśleć negatywnie, choć wiadomo, że zdarzają się gorsze chwile. W większości mam te gorsze momenty po wizycie w szpitalu... no ale tego nie uniknę.
Ależ się rozpisałam, mam nadzieję, że w miarę zrozumiale haha
pozdrawiam wszystkich!