14-04-2021, 02:34
Hej,
nazywam się Kamila.
Jestem zawodniczką podnoszenia ciężarów. Pierwszy objaw SM pojawił się u mnie na zgrupowaniu kadry narodowej w 2019 roku. Zauważyłam wtedy pogorszenie widzenia na lewe oko które nasilało się bardzo mocno podczas pobytu w saunie. Po powrocie ze zgrupowania zaczęły się wizyty u lekarzy i szukanie przyczyny. W końcu na rezonansie wyszły dwie małe zmiany. Później zaczęło się szukanie odpowiedniego lekarza. Oczywiście wśród nich musiał się znaleźć ten który kazał mi całkowicie zrezygnować z podnoszenia ciężarów zaczął się wtedy dla mnie trudny psychicznie okres, zrezygnowałam z treningów, nie wychodziłam z domu. Wychodziłam jedynie do pracy żeby prowadzić treningi i znowu zamykałam się w pokoju. Po około miesiącu odezwał się do mnie mój (były już) trener. Powiedział żebym przyszła zrobić lekki trening. No i jak wyszłam raz, tak już wróciłam do treningów. W tym czasie poszłam też do szpitala na szczegółowe badania które wykazały obecność prążków w płynie mózgowo rdzeniowym. Od razu po wyjściu ze szpitala oczywiście powrót do treningów. Niecały rok po wystąpieniu pierwszego objawy zrobiłam najlepszą formę w swoim życiu wyrywając ciężar 71 kg i podrzucając 90 kg. Ciężary podaje specjalnie żeby pokazać ile osoba mająca SM była w stanie z siebie "wycisnąć". Niestety 8 miesięcy temu zaczęły się pojawiać u mnie problemy z prawa strona pleców. Po ostatnich zawodach w listopadzie 2020 musiałam przerwać treningi ponieważ ból mnie z nich wyeliminował. Niestety po kilku miesiącach bez treningów wzrok mocniej się pogorszyl, pojawiło się delikatne mrowienie lewej nogi, oraz delikatny prąd w lewej nodze przy zgięciu szyi. Tak o, chciałam podzielić się moja historia początku SM i prawdopodobnie końca kariery. Teraz zaczynam tracić jakakolwiek nadzieję że wrócę do tego, co kocham, bo nawet jeśli udałoby mi się wyleczyć plecy, to obawiam się, że te objawy które pojawiły mi się niedawno, są początkiem czegoś bardzo złego. I znowu zamknięta w domu, bez tego co kocham.
Dziękuję jeśli ktoś wytrwał do końca tej historii
nazywam się Kamila.
Jestem zawodniczką podnoszenia ciężarów. Pierwszy objaw SM pojawił się u mnie na zgrupowaniu kadry narodowej w 2019 roku. Zauważyłam wtedy pogorszenie widzenia na lewe oko które nasilało się bardzo mocno podczas pobytu w saunie. Po powrocie ze zgrupowania zaczęły się wizyty u lekarzy i szukanie przyczyny. W końcu na rezonansie wyszły dwie małe zmiany. Później zaczęło się szukanie odpowiedniego lekarza. Oczywiście wśród nich musiał się znaleźć ten który kazał mi całkowicie zrezygnować z podnoszenia ciężarów zaczął się wtedy dla mnie trudny psychicznie okres, zrezygnowałam z treningów, nie wychodziłam z domu. Wychodziłam jedynie do pracy żeby prowadzić treningi i znowu zamykałam się w pokoju. Po około miesiącu odezwał się do mnie mój (były już) trener. Powiedział żebym przyszła zrobić lekki trening. No i jak wyszłam raz, tak już wróciłam do treningów. W tym czasie poszłam też do szpitala na szczegółowe badania które wykazały obecność prążków w płynie mózgowo rdzeniowym. Od razu po wyjściu ze szpitala oczywiście powrót do treningów. Niecały rok po wystąpieniu pierwszego objawy zrobiłam najlepszą formę w swoim życiu wyrywając ciężar 71 kg i podrzucając 90 kg. Ciężary podaje specjalnie żeby pokazać ile osoba mająca SM była w stanie z siebie "wycisnąć". Niestety 8 miesięcy temu zaczęły się pojawiać u mnie problemy z prawa strona pleców. Po ostatnich zawodach w listopadzie 2020 musiałam przerwać treningi ponieważ ból mnie z nich wyeliminował. Niestety po kilku miesiącach bez treningów wzrok mocniej się pogorszyl, pojawiło się delikatne mrowienie lewej nogi, oraz delikatny prąd w lewej nodze przy zgięciu szyi. Tak o, chciałam podzielić się moja historia początku SM i prawdopodobnie końca kariery. Teraz zaczynam tracić jakakolwiek nadzieję że wrócę do tego, co kocham, bo nawet jeśli udałoby mi się wyleczyć plecy, to obawiam się, że te objawy które pojawiły mi się niedawno, są początkiem czegoś bardzo złego. I znowu zamknięta w domu, bez tego co kocham.
Dziękuję jeśli ktoś wytrwał do końca tej historii