10-06-2017, 13:58
cześć,
dzisiaj postanowiłam zarejestrować się na forum, a nie tylko czytać w ukryciu
W tym roku skończę 37 lat, a pierwsze spotkanie z potwierdzonym rzutem SM miałam w 2009 roku, czyli 8 lat temu, gdy moja córka miała niecałe 10 miesięcy.
zaczęło się dziwnie od tego, że swędziała mnie na brzuchu nie skóra ale jakby tuz pod nią i bolały plecy jakby mnie przewiało. Potem zaczęłam kuleć na prawą nogę, a jak już się rozwinęło to w zasadzie by ją podnieść musiałam sobie pomóc rękami. Następnie doszło błędne odczuwanie ciepła i zimna na skórze. Zimna woda była dla mnie jak ukrop, a gorąca wcale nie odczuwalna. To było nawet zabawne. Poszłam prywatnie do neurologa i dostałam skierowanie do szpitala. Powiedziałam, że nie mogę iść bo mam małe dziecko. Poszłam do następnego neurologa i ten po badaniu od razu skierowanie do szpitala. Więc się zdecydowałam jednak pójść. W szpitalu nie chcieli mnie przyjąć, bo przepełnienie. Rodzice załatwili mi po znajomościach miejsce na KORYTARZU!
Dali sterydy, po których od razu wszystko mi przeszło, zrobili rezonans i ordynator wzięła mnie na rozmowę. Powiedziała diagnozę i dała wypis.
Tak wyglądał mój początek. W między czasie brałam udział w badaniach nad nowym lekiem, który potem wycofali. Wydałam sporo kasy na prywatne wizyty i dziwne leki. Przeszłam depresje. Wreszcie olałam sprawę.
2 lata temu w lecie zaczęłam się źle czuć. Poszłam do neurolog, która dała mi namiary na szpitale gdzie jest mała kolejka do leczenia. I tak trafiłam do swojej obecnej Pani neurolog i od roku się leczę.
Biorę Avonex, bo tak prosiłam w zasadzie (chciałam jak najmniej się kuć) w między czasie zmieniłam na plegridy, ale to się okazało niewypałem i właśnie wróciłam na avonex.
Pracuję, nie mam rzutów, a to co najbardziej mi doskwiera to częste zmęczenia.
dzisiaj postanowiłam zarejestrować się na forum, a nie tylko czytać w ukryciu
W tym roku skończę 37 lat, a pierwsze spotkanie z potwierdzonym rzutem SM miałam w 2009 roku, czyli 8 lat temu, gdy moja córka miała niecałe 10 miesięcy.
zaczęło się dziwnie od tego, że swędziała mnie na brzuchu nie skóra ale jakby tuz pod nią i bolały plecy jakby mnie przewiało. Potem zaczęłam kuleć na prawą nogę, a jak już się rozwinęło to w zasadzie by ją podnieść musiałam sobie pomóc rękami. Następnie doszło błędne odczuwanie ciepła i zimna na skórze. Zimna woda była dla mnie jak ukrop, a gorąca wcale nie odczuwalna. To było nawet zabawne. Poszłam prywatnie do neurologa i dostałam skierowanie do szpitala. Powiedziałam, że nie mogę iść bo mam małe dziecko. Poszłam do następnego neurologa i ten po badaniu od razu skierowanie do szpitala. Więc się zdecydowałam jednak pójść. W szpitalu nie chcieli mnie przyjąć, bo przepełnienie. Rodzice załatwili mi po znajomościach miejsce na KORYTARZU!
Dali sterydy, po których od razu wszystko mi przeszło, zrobili rezonans i ordynator wzięła mnie na rozmowę. Powiedziała diagnozę i dała wypis.
Tak wyglądał mój początek. W między czasie brałam udział w badaniach nad nowym lekiem, który potem wycofali. Wydałam sporo kasy na prywatne wizyty i dziwne leki. Przeszłam depresje. Wreszcie olałam sprawę.
2 lata temu w lecie zaczęłam się źle czuć. Poszłam do neurolog, która dała mi namiary na szpitale gdzie jest mała kolejka do leczenia. I tak trafiłam do swojej obecnej Pani neurolog i od roku się leczę.
Biorę Avonex, bo tak prosiłam w zasadzie (chciałam jak najmniej się kuć) w między czasie zmieniłam na plegridy, ale to się okazało niewypałem i właśnie wróciłam na avonex.
Pracuję, nie mam rzutów, a to co najbardziej mi doskwiera to częste zmęczenia.