16-09-2017, 09:12
Od razu na wstępie napiszę o tym, że to nie ja jestem chora a moja mama. Choruje już 15 lat. Pierwsze 8 lat nie było praktycznie żadnych objawów. Przynajmniej dla nas( dzieci) widocznych. Po tych 8 latach doszła padaczka i wtedy mama zaczęła wycofywać sie z życia publicznego. Zaczęło być gorzej z jej zdrowiem. Z roku na rok coraz gorzej. W tej chwili ma problemy z poruszaniem sie i z pamięcią. Tak naprawde zachowuje sie jak dziecko. A z tego wzgledu że nasz tato zmarł, my dzieci sie nia opiekujemy. W tej chwili pomagamy juz we wszystkim taka opieka 24/h. Oczywiscie kochamy ja strasznie i staramy sie jak najbardziej dla niej. Wlasciwie odkładamy swoje życie na bok. Chyba bardziej nieświadomie. Chodzi o to że zaczyna brakowac mi cierpliwosci chce mi sie płakać.. nie umiem opisac jej zachowaniao taki czlowiek z demencja.. od jakiegos miesiaca spie z nia w pokoju i od miesiaca wlasciwie nie mialam ani jednej przespanej nocy. Ona wstaje czasem po 6 razy w nocy budzac mnie bo idzie siku. I wiem ze wcale nie robi tego siku. W dzien tez tak wedruje ale to juz mi nie przeszkadza bo zajeta jestem. Czuje sie jak zombi i jestem nerwowa. Nie umiem tego zrozumieć, nie wiem czy to jest juz psychologiczny aspekt czy ona naprawdę ma parcie ma pecherzw. Nasz lekarz powiedzial ze nic nie da sie z tym zrobic bo wszystko daje efekty uboczne a mama na wszystkie nowosci reaguje źle chcialabym wkoncu tez zacząć swoje zycie, mam 29 lat myślę o dziecku. Ale boje sie hk sobie poradze i z mamą i z dzieckiem. Chce zrozumieć ta chorobe i wiedzieć dlaczego pewne rzeczy sie dzieją moze wtedy nie bedzie mnie to tak denerwowało. Lekarze mowia suche rzeczy ksiazkowe. Moze ktoś chory bedzie mi w stanie wyjaśnić co sie wtedy czuje i moja bezradność wkoncu zostanie zastapiona innymi uczuciami. Pozdrawiam serdecznie. Monika