Witajcie.
Jestem nowa, 30.11 poszłam do szpitala na diagnozę. Wcześniej robiłam rezonans, wyszły liczne zmiany. W szpitalu pobrali mi punkcję, wczorajsze wyniki potwierdziły sm. W poniedziałek mam spotkanie z Panią doktor, mamy porozmawiać o leczeniu itp. Generalnie powiem Wam, że jestem załamana tym wszystkim. Nie potrafię sobie tego wszystkiego wyobrazić. Mam czarne myśli. Jak Wy sobie radzicie z tym wszystkim, zawsze wydawało mi się, że jestem optymistką a z tym nie potrafię się pogodzić. Jak z tym żyć?
Cześć, z „tym” sie żyje zupełnie normalnie
mojego życia sm wiele nie zmieniło, bardziej dbam o siebie, pilnuje leków, a poza tym wszystko jest jak było, po diagnozie tez byłam załamana, ale przeszło, tylko się tak wydaje że diagnoza to koniec świata, a to tylko kolejny etap życia
Napisz jak to się u Ciebie zaczęło i jak się teraz czujesz?
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
(09-12-2017, 17:54)hela napisał(a): [ -> ]Cześć, z „tym” sie żyje zupełnie normalnie mojego życia sm wiele nie zmieniło, bardziej dbam o siebie, pilnuje leków, a poza tym wszystko jest jak było, po diagnozie tez byłam załamana, ale przeszło, tylko się tak wydaje że diagnoza to koniec świata, a to tylko kolejny etap życia Napisz jak to się u Ciebie zaczęło i jak się teraz czujesz?
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Hej.
Tak jak czytałam mój poprzedni wpis to stwierdziłam, że napisałam go "tak oschle". Przepraszam za to
Martwię się strasznie... Nie przedstawiłam się ani nic, głupio wyszło
Nazywam się Kasia, mam 35 lat,męża, dwójkę fantastycznych dzieci. Witam Was wszystkich serdecznie.
Zacznę od tego, że na sm chorowała moja babcia więc znałam tą chorobę. 2-3 lata temu zaczęły się jakieś mrowienia, przechodziły i było ok. W te wakacje mrowienia znowu wróciły i obiecałam sobie, że to zbadam. Poszłam do internisty, zrobiła mi wszelkie możliwe badania, wszystko ok. Powiedziała, idź kobieto, nie przejmuj się tym ale jeżeli Ci to przeszkadza to dla świętego spokoju zrób rezonans. Poszła prywatnie no i wyszły zmiany liczne, potem drugi z kontrastem potwierdził. Byłam teraz w szpitalu na diagnostyce, wyniki z płynu bardzo szybko, po tygodniu potwierdziły sm. W poniedziałek wizyta u neurolog, rozmowa o leczeniu. Do szpitala trafiłam z mrowieniem w stopach i rękach. Po solu minęły ale teraz znowu wróciły.Muszę się chyba do tego przyzwyczaić.
Powiedz jak to jest po lekach? One niweluję te mrowienia?
Mrowienia przynajmniej ja mam od czasu do czasu, ale odkąd biorę leki rzadziej (pół roku na tecfiderze, diagnoza z lutego) idzie sie do tego przyzwyczaić, przy każdym osłabieniu organizmu, nawet w czasie okresu coś tam odczuwam z ostatniego rzutu ale już się nauczyłam spokojnie to obserwować i nie panikować
sm to nie koniec świata, chociaż też mi się tak po diagnozie wydawało, trzeba sobie dać czas na przyzwyczajenie się do sytuacji, głowa do góry, jak ochłoniesz zobaczysz że nie jest źle, i życie się nie wywraca do góry nogami
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Cześć Kasiu
przyłączam się do wypowiedzi Heli. SM to nie koniec świata, aczkolwiek lepiej aby go nie było, no ale jak już jest, trzeba nauczyć się z nim żyć. Prowadząc odpowiedni tryb życia i lecząc się, można żyć całkiem normalnie. Większość z Nas pracuje, zakłada rodziny, tak jak osoby zdrowe. Ważne jest też pozytywne nastawienie
Trzymam kciuki i rozgosc sie na forum
Witaj Kasiu
popieram słowa dziewczyn. Z sm można całkiem normalnie żyć
nie martw się na zapas. Zobaczysz że będzie dobrze
Witaj Kasia. Masz męża i dzieci czyli masz dla kogo żyć. Ja na początku też byłam lekko przybita bo kurde sm to nie zwykłe przeziębienie ale biorę leki i nie zakładam że będzie źle
(09-12-2017, 18:16)kasia1312 napisał(a): [ -> ]Hej.
Tak jak czytałam mój poprzedni wpis to stwierdziłam, że napisałam go "tak oschle". Przepraszam za to Martwię się strasznie... Nie przedstawiłam się ani nic, głupio wyszło
Nazywam się Kasia, mam 35 lat,męża, dwójkę fantastycznych dzieci. Witam Was wszystkich serdecznie.
Zacznę od tego, że na sm chorowała moja babcia więc znałam tą chorobę. 2-3 lata temu zaczęły się jakieś mrowienia, przechodziły i było ok. W te wakacje mrowienia znowu wróciły i obiecałam sobie, że to zbadam. Poszłam do internisty, zrobiła mi wszelkie możliwe badania, wszystko ok. Powiedziała, idź kobieto, nie przejmuj się tym ale jeżeli Ci to przeszkadza to dla świętego spokoju zrób rezonans. Poszła prywatnie no i wyszły zmiany liczne, potem drugi z kontrastem potwierdził. Byłam teraz w szpitalu na diagnostyce, wyniki z płynu bardzo szybko, po tygodniu potwierdziły sm. W poniedziałek wizyta u neurolog, rozmowa o leczeniu. Do szpitala trafiłam z mrowieniem w stopach i rękach. Po solu minęły ale teraz znowu wróciły.Muszę się chyba do tego przyzwyczaić.
Powiedz jak to jest po lekach? One niweluję te mrowienia?
Cześć Kasiu. Przede wszystkim - stwardnienie rozsiane dziś a kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu - to zupełnie inna sprawa. Dlatego pewnie sytuacja Twojej Babci była zupełnie inna niż Twoja. Z roku na rok coraz więcej się poprawa. Chociaż ciągle SM jest nieuleczalne, to jest coraz więcej leków zatrzymujących lub spowalniających naszą chorobę. Co więcej - rośnie ich dostępność dla pacjentów w Polsce (dzięki obejmowaniu kolejnych leków refundacją, wydłużaniem czasu leczenia etc). Przyglądam się sytuacji od ponad 5 lat, czyli - mimo wszystko - dość krótko. Jednak, choć wiele jest nadal do poprawy, to zmiany jakie nawet w tym czasie nastąpiły - są kolosalne.
Leki "na SM" mają za zadanie zatrzymać lub spowolnić chorobę. Nie można powiedzieć, że bezpośrednio działają na objawy takie, jak np. mrowienie. Jednak nie przejmuj się tym. Zazwyczaj takie objawy są czasowe i się wycofują. A w pierwszym okresie po diagnozie - często wynikają ze skupiania się (choćby podświadomie) na nowej sytuacji, mogą być psychosomatyczne. U wielu osób mijają po "przyzwyczajeniu" się do nowej sytuacji, gdy przestaje się skupiać na swoim samopoczuciu, chorobie etc.
Jak już Dziewczyny pisały - z SM można żyć naprawdę normalnie. Do tego, naprawdę psychika ma ogromny wpływ także na stan fizyczny, więc warto dbać także o ten aspekt. Powodzenia!
Witaj Kasia.
SM to już nie wyrok ale skoro masz doświadczenie z babcią to na pewno jesteś przerażona więc jak już się doczytasz, że teraz jest sporo dostępnych metod leczenia to myślę, że powinnaś się uspokoić. Trzymaj się
(10-12-2017, 10:59)sloneczko25 napisał(a): [ -> ]Witaj Kasia.
SM to już nie wyrok ale skoro masz doświadczenie z babcią to na pewno jesteś przerażona więc jak już się doczytasz, że teraz jest sporo dostępnych metod leczenia to myślę, że powinnaś się uspokoić. Trzymaj się
Dziewczyny dziękuję Wam za miłe słowa, mam nadzieję, że powoli oswoję się