23-02-2021, 18:47
Mój... w sumie całkiem ciekawy okres w życiu, czyli przed pandemią, miał wstawanie zaplanowane na 5:23 i kładzenie się koło 23, z opcją, by do północy usnąć. Teraz pracuję w domu, spać kładę się tak samo, ale wstaję o 7:49, bo o 8 zaczynam pracę 8,5m od łóżka. Śpię zdecydowanie dłużej a i tak wciąż ogarnia mnie senność. Nie żebym narzekał na taką organizację dnia, ale ta senność mnie zastanawia. I te kilogramy, które się "same" przypałętały :-D