Ja rzut na prawą nogę też tłumaczyłam sobie zbyt intensywnymi treningami, nawet powłóczenie potrafiłam zwalić na ćwiczenia fizyczne... Żeby człowiek tak od razu był mądrzejszy oraz sam siebie nie pocieszał i nie okłamywał... Ale w miarę szybko poprosiłam lekarkę o konsultację przy okazji odbioru leku w szpitalu i od razu trafiłam na kilka dni pod kroplówkę. Po tym śmigałam jeszcze sprawniej niż przed incydentem. Ale też przerzuciłam się na jogę Miałam wtedy odstawione leki na czas starania się o dziecko.
Od tego czasu już nie bagatelizuję nawet najmniejszych niepokojących objawów... Po chwili niestety był kolejny rzut z podwójnym widzeniem, ale wszystko wróciło do normy. 4 miesiące byłam bez leku. Od ciężarnej (!) lekarki w szpitalu usłyszałam: "pani zachodzi już w tę ciążę, rodzi i wraca do leczenia, bo brak leków pani nie służy". Chamka
Dziękuję Bogu i wszystkim świętym, że zaszłam w ciążę za drugim podejściem/cyklem.
Ale wracając do tej prawej nogi: w ciągu 3 lat przyjmowania Gilenyi nie miałam żadnego rzutu, mimo że uaktywniły się 2 stare ogniska w międzyczasie. Nie zorientowałam się nawet (albo po prostu się okłamywałam), że przy bieganiu plączą mi się nogi i ciągnę prawicę za sobą po 500 m, a przy przejściu szybkim marszem 2-3 km też zaczynam lekko powłóczyć prawą nogą. Ale takie żwawe poruszanie się mi się praktycznie nie zdarzało, może raz do roku, więc wyszło, jak wyszło...
W ciąży, w 3. miesiącu zaczęło mi się ciężej chodzić, aż zaniemogłam, nogi się pode mną uginały, bolały mięśnie i nóg, i rąk i cały miesiąc przeleżałam, bardzo ciężko było mi przejść parę metrów. Na szczęście okazało się, że to ciążowe hormony, a nie żaden rzut i wszystko wróciło do normy już w II trymestrze - ale prawie umarłam ze strachu...
Musimy pamiętać, aby nie bagatelizować żadnych objawów, bo rzuty mogą pojawić się pod najdziwniejszymi symptomami (np. wymioty i zawroty głowy - taki był mój 2. rzut po 5 latach, więc jako "laik" nawet nie połączyłam faktów z SMem...).
SM ma mnie od 2007, za parę miesięcy kończę 28 lat, 4 "cofnięte" rzuty na koncie (drobne standardowe objawy neurologiczne są, ale trzymam się dzielnie i sprawnie - nie będzie SM pluł mi w twarz! )
Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę
Od tego czasu już nie bagatelizuję nawet najmniejszych niepokojących objawów... Po chwili niestety był kolejny rzut z podwójnym widzeniem, ale wszystko wróciło do normy. 4 miesiące byłam bez leku. Od ciężarnej (!) lekarki w szpitalu usłyszałam: "pani zachodzi już w tę ciążę, rodzi i wraca do leczenia, bo brak leków pani nie służy". Chamka
Dziękuję Bogu i wszystkim świętym, że zaszłam w ciążę za drugim podejściem/cyklem.
Ale wracając do tej prawej nogi: w ciągu 3 lat przyjmowania Gilenyi nie miałam żadnego rzutu, mimo że uaktywniły się 2 stare ogniska w międzyczasie. Nie zorientowałam się nawet (albo po prostu się okłamywałam), że przy bieganiu plączą mi się nogi i ciągnę prawicę za sobą po 500 m, a przy przejściu szybkim marszem 2-3 km też zaczynam lekko powłóczyć prawą nogą. Ale takie żwawe poruszanie się mi się praktycznie nie zdarzało, może raz do roku, więc wyszło, jak wyszło...
W ciąży, w 3. miesiącu zaczęło mi się ciężej chodzić, aż zaniemogłam, nogi się pode mną uginały, bolały mięśnie i nóg, i rąk i cały miesiąc przeleżałam, bardzo ciężko było mi przejść parę metrów. Na szczęście okazało się, że to ciążowe hormony, a nie żaden rzut i wszystko wróciło do normy już w II trymestrze - ale prawie umarłam ze strachu...
Musimy pamiętać, aby nie bagatelizować żadnych objawów, bo rzuty mogą pojawić się pod najdziwniejszymi symptomami (np. wymioty i zawroty głowy - taki był mój 2. rzut po 5 latach, więc jako "laik" nawet nie połączyłam faktów z SMem...).
SM ma mnie od 2007, za parę miesięcy kończę 28 lat, 4 "cofnięte" rzuty na koncie (drobne standardowe objawy neurologiczne są, ale trzymam się dzielnie i sprawnie - nie będzie SM pluł mi w twarz! )
Pozdrawiam i dużo zdrowia życzę