12-07-2022, 16:13
Witam serdecznie,
Nazywam się Szymon, mam 36 lat i ostatnio w moim życiu nieoczekiwanie pojawił się temat MS. Zaglądam na forum od prawie dwóch miesięcy i w końcu przełamałem się i odważyłem napisać i poprosić o rade, ale po kolei (z góry przepraszam, bo post będzie chyba dłuższy).
W polowie maja udałem się pierwszy raz w życiu do neurologa w celu diagnozy moich migrenowych/klasterowych bólów głowy które towarzysza mi od 12 do 15 lat z różna częstotliwością oraz intensywnością. Ani się w ostatnim czasie nie pogorszyły, ani tez nie były częstsze, sam nie wiem co zmusiło mnie by udać się do neuro.
Doktor przeprowadził standardowy komplet badan, odruchy neurologiczne (młoteczek, reka - nos, chód, odruchy etc) w normie, oraz Dopplera areteri szyjnych jako ze pacjenci z migrenami sa podobno bardziej narażeni na udary.
Na koniec wizyty powiedział że poleca mi także rezonans glowy - co generalnie troszkę mnie zaniepokoiło, zapytałem czy cos podejrzewa, odpowiedział ze w swojej praktyce zawsze wysyła pacjentów z migrenami na MRI przynajmniej raz żeby w przyszłości mieć punkt odniesienia jeśli cos sie zmieni - w sumie sensowne.
Rezonans miałem tydzień później, w Niemczech (gdzie mieszkam) był długi weekend, rezonans w piątkowy ranek, tutaj radiolog natychmiast po MRI wystawia opis i zaprasza pacjenta na interpretacje (zawsze myślałem ze to cos dobrego, po tym incydencie juz tak nie myślę).
Pani Radiolog powiedziała ze w mojej głowie widoczne jest kilka małych zmian, największą 5mm x 2mm o kształcie i w okolicy charakterystycznej dla MS, stwierdziła (i w opisie zamieściła) iż MS jest największym podejrzanym, następnie życzyła mi miłego weekendu i poleciła kontakt z neurologiem - chyba lekko zasłabłem, usiadłem przy niej i wtedy bardziej się otworzyła, powiedział dodatkowo ze zmiany są nieaktywne (brak wzmocnienia po podaniu kontrastu) co może świadczyć albo o tym ze to nie MS, albo MS i choroba obecnie nie jest aktywna, średnio mnie to pocieszyło.
Cały weekend spędziłem na czytaniu artykułów, opisów, generalnie szukaniu info o MS (wiem, głupota), porównywałem swój skan z płytki z artykułami które przedstawiały klasyczne obrazy zmian w MS, faktycznie moja największą zmiana jest prostopadla - lecz nie przylegla - do komory. Panika.
Wizytę u neurologa miałem następnego tygodnia, w jego opinii te zmiany nie były charakterystyczne dla MS, ale (chyba) widząc moje zdenerwowanie zlecił dalsze badania, skierował mnie do profesor neuroradiologii na MRI rdzenia kręgowego oraz druga opinie rezonansu głowy. Powiedzial tez ze w zaleznosci od wynikow nastepnych badan, moze skieruje mnie do siebie na oddzial na dwa dni (teraz mysle ze moze planowal punkcje?).
Brak zmian w rdzeniu, jedynie drobne zmiany zwyrodnieniowe w odcinku szyjnym i piersiowym oraz lekka protruzja na odcinku c6/c7, którą ponad 14 miesięcy temu zdiagnozował także mój ortopeda (o tym za chwile).
Pani profesor przeanalizowała rezonans głowy stwierdziła iż w jej opinii moje zmiany sa raczej charakterystyczne dla zmian naczyniowych i migren.
Neurolog zlecił więcej badan, EMG w normie, EEG w normie, badanie nerwu słuchowego i wzrokowego w normie (AEP, VEP), po czym stwierdził że wyklucza MS, zapytałem czy w jego opinii powinienem za jakiś czas (3, 6 bądź 12 miesięcy) zrobić kontrolny rezonans, stwierdził ze jest to zbędne.
Niepokoi mnie kilka rzeczy w calej tej sytuacji, mianowicie:
- po pierwszym rezonansie pytałem neurologa czy moje zmiany mogą być spowodowane migrenami, odparł ze nie, natomiast prof. neuroradiologii stwierdziła ze tak - skad ta różnica w opiniach? Pierwszy radiolog tez sugerował MS a nie migreny a w opisie nawet zaleca punkcje. Generalnie glownie ksztalt, ulozenie i polozenie tej podejrzanej zmiany najbardziej mnie niepokoja. Z drugiej strony neurolog ma fantastyczne opinie, studiował i praktykował w Szwajcarii, USA (Harvard Medical School) i obecnie w Niemczech, dodatkowo kilka dni w tyg prowadzi diagnostykę w szpitalu.
- 14 miesięcy temu miałem rezonans odcinka szyjnego gdzie stwierdzono protruzje w okolicy c6/7, ani radiolog, ani ortopeda w rezonansie nie znaleźli zmian, zmian nie ma tez w obecnym rezonansie rdzenia, wiec generalnie od 14 miesięcy teoretycznie nic nie zmieniło się w rdzeniu, wg źródeł online zmiany w rdzeniu występują stosunkowo często (znalazłem info ze 60-80% chorych na MS takie zmiany ma), to troszkę mnie uspokaja - ale z drugiej strony, może po prostu *jeszcze* ich nie ma.
- z tego, co wyczytałem (głównie tutaj na forum) jedyne co na dzień dzisiejszy mogę jeszcze zrobić to punkcje, ale czy w mojej sytuacji ma to jakikolwiek sens? Jeśli dobrze rozumiem to obecność prążków bądź ich brak tez nie będzie jednoznaczna odpowiedzią szczególnie w związku z brakiem typowych objawów MS.
- wydaje mi się ze nie mam żadnych objawów MS, chociaż przy całym tym zamieszaniu zacząłem analizować każde najdrobniejsze ukłucie, swędzenie, mrowienia, oczy (mam niewielki astygmatyzm) i inne pierdoly (nawet z przeszlosci) - jestem aktywny, dużo biegam (5-15km) i ćwiczę, nie zauważyłem żadnych problemów z ruchem, siła, mięśniami, równowagą, wzrokiem (jedynie troche gorsza ostrosc przy czytaniu w lewym oku - chyba od astygmatyzmu) bądź zmęczeniem, jedyne co czasami mi doskwiera to łokieć tenisisty/golfisty i bóle karku od zmian w kręgosłupie szyjnym które pojawiają sie, kiedy np. z powodu pracy bądź podróży muszę zaniechać sportu na 2-3 tyg, lub kiedy pracuje długo przy komputerze, zawsze mijają po sesji na siłowni/rowerze.
I tutaj moje pytanie i prośbą o rade - czy wg was powinienem dalej kontynuować diagnostykę / zasięgnąć drugiej opinii uwzględniając powyższe?
Te podejrzenie MS spadlo na mnie jak grom z jasnego nieba i nie potrafię wyrzucić tego z głowy, widze ze rozmawiając o tym z rodzicami/partnerka zaczyna ich to męczyć (nie dziwie się), pisze tu ponieważ potrzebowałem/uje podzielic sie z kims kto przechodzil podobna sytuacje.
Probuje myśleć racjonalnie i samemu sie uspokajać, przecież nie mam (chyba) zadnych typowych objawow, a nawet jeśli to MS to bez objawów i tak pewnie nikt diagnozy nie postawi, wiec latanie po lekarzach, więcej testów nic mi nie da...ale słabo mi to samomotywowanie / uspokajanie sie wychodzi.
Nazywam się Szymon, mam 36 lat i ostatnio w moim życiu nieoczekiwanie pojawił się temat MS. Zaglądam na forum od prawie dwóch miesięcy i w końcu przełamałem się i odważyłem napisać i poprosić o rade, ale po kolei (z góry przepraszam, bo post będzie chyba dłuższy).
W polowie maja udałem się pierwszy raz w życiu do neurologa w celu diagnozy moich migrenowych/klasterowych bólów głowy które towarzysza mi od 12 do 15 lat z różna częstotliwością oraz intensywnością. Ani się w ostatnim czasie nie pogorszyły, ani tez nie były częstsze, sam nie wiem co zmusiło mnie by udać się do neuro.
Doktor przeprowadził standardowy komplet badan, odruchy neurologiczne (młoteczek, reka - nos, chód, odruchy etc) w normie, oraz Dopplera areteri szyjnych jako ze pacjenci z migrenami sa podobno bardziej narażeni na udary.
Na koniec wizyty powiedział że poleca mi także rezonans glowy - co generalnie troszkę mnie zaniepokoiło, zapytałem czy cos podejrzewa, odpowiedział ze w swojej praktyce zawsze wysyła pacjentów z migrenami na MRI przynajmniej raz żeby w przyszłości mieć punkt odniesienia jeśli cos sie zmieni - w sumie sensowne.
Rezonans miałem tydzień później, w Niemczech (gdzie mieszkam) był długi weekend, rezonans w piątkowy ranek, tutaj radiolog natychmiast po MRI wystawia opis i zaprasza pacjenta na interpretacje (zawsze myślałem ze to cos dobrego, po tym incydencie juz tak nie myślę).
Pani Radiolog powiedziała ze w mojej głowie widoczne jest kilka małych zmian, największą 5mm x 2mm o kształcie i w okolicy charakterystycznej dla MS, stwierdziła (i w opisie zamieściła) iż MS jest największym podejrzanym, następnie życzyła mi miłego weekendu i poleciła kontakt z neurologiem - chyba lekko zasłabłem, usiadłem przy niej i wtedy bardziej się otworzyła, powiedział dodatkowo ze zmiany są nieaktywne (brak wzmocnienia po podaniu kontrastu) co może świadczyć albo o tym ze to nie MS, albo MS i choroba obecnie nie jest aktywna, średnio mnie to pocieszyło.
Cały weekend spędziłem na czytaniu artykułów, opisów, generalnie szukaniu info o MS (wiem, głupota), porównywałem swój skan z płytki z artykułami które przedstawiały klasyczne obrazy zmian w MS, faktycznie moja największą zmiana jest prostopadla - lecz nie przylegla - do komory. Panika.
Wizytę u neurologa miałem następnego tygodnia, w jego opinii te zmiany nie były charakterystyczne dla MS, ale (chyba) widząc moje zdenerwowanie zlecił dalsze badania, skierował mnie do profesor neuroradiologii na MRI rdzenia kręgowego oraz druga opinie rezonansu głowy. Powiedzial tez ze w zaleznosci od wynikow nastepnych badan, moze skieruje mnie do siebie na oddzial na dwa dni (teraz mysle ze moze planowal punkcje?).
Brak zmian w rdzeniu, jedynie drobne zmiany zwyrodnieniowe w odcinku szyjnym i piersiowym oraz lekka protruzja na odcinku c6/c7, którą ponad 14 miesięcy temu zdiagnozował także mój ortopeda (o tym za chwile).
Pani profesor przeanalizowała rezonans głowy stwierdziła iż w jej opinii moje zmiany sa raczej charakterystyczne dla zmian naczyniowych i migren.
Neurolog zlecił więcej badan, EMG w normie, EEG w normie, badanie nerwu słuchowego i wzrokowego w normie (AEP, VEP), po czym stwierdził że wyklucza MS, zapytałem czy w jego opinii powinienem za jakiś czas (3, 6 bądź 12 miesięcy) zrobić kontrolny rezonans, stwierdził ze jest to zbędne.
Niepokoi mnie kilka rzeczy w calej tej sytuacji, mianowicie:
- po pierwszym rezonansie pytałem neurologa czy moje zmiany mogą być spowodowane migrenami, odparł ze nie, natomiast prof. neuroradiologii stwierdziła ze tak - skad ta różnica w opiniach? Pierwszy radiolog tez sugerował MS a nie migreny a w opisie nawet zaleca punkcje. Generalnie glownie ksztalt, ulozenie i polozenie tej podejrzanej zmiany najbardziej mnie niepokoja. Z drugiej strony neurolog ma fantastyczne opinie, studiował i praktykował w Szwajcarii, USA (Harvard Medical School) i obecnie w Niemczech, dodatkowo kilka dni w tyg prowadzi diagnostykę w szpitalu.
- 14 miesięcy temu miałem rezonans odcinka szyjnego gdzie stwierdzono protruzje w okolicy c6/7, ani radiolog, ani ortopeda w rezonansie nie znaleźli zmian, zmian nie ma tez w obecnym rezonansie rdzenia, wiec generalnie od 14 miesięcy teoretycznie nic nie zmieniło się w rdzeniu, wg źródeł online zmiany w rdzeniu występują stosunkowo często (znalazłem info ze 60-80% chorych na MS takie zmiany ma), to troszkę mnie uspokaja - ale z drugiej strony, może po prostu *jeszcze* ich nie ma.
- z tego, co wyczytałem (głównie tutaj na forum) jedyne co na dzień dzisiejszy mogę jeszcze zrobić to punkcje, ale czy w mojej sytuacji ma to jakikolwiek sens? Jeśli dobrze rozumiem to obecność prążków bądź ich brak tez nie będzie jednoznaczna odpowiedzią szczególnie w związku z brakiem typowych objawów MS.
- wydaje mi się ze nie mam żadnych objawów MS, chociaż przy całym tym zamieszaniu zacząłem analizować każde najdrobniejsze ukłucie, swędzenie, mrowienia, oczy (mam niewielki astygmatyzm) i inne pierdoly (nawet z przeszlosci) - jestem aktywny, dużo biegam (5-15km) i ćwiczę, nie zauważyłem żadnych problemów z ruchem, siła, mięśniami, równowagą, wzrokiem (jedynie troche gorsza ostrosc przy czytaniu w lewym oku - chyba od astygmatyzmu) bądź zmęczeniem, jedyne co czasami mi doskwiera to łokieć tenisisty/golfisty i bóle karku od zmian w kręgosłupie szyjnym które pojawiają sie, kiedy np. z powodu pracy bądź podróży muszę zaniechać sportu na 2-3 tyg, lub kiedy pracuje długo przy komputerze, zawsze mijają po sesji na siłowni/rowerze.
I tutaj moje pytanie i prośbą o rade - czy wg was powinienem dalej kontynuować diagnostykę / zasięgnąć drugiej opinii uwzględniając powyższe?
Te podejrzenie MS spadlo na mnie jak grom z jasnego nieba i nie potrafię wyrzucić tego z głowy, widze ze rozmawiając o tym z rodzicami/partnerka zaczyna ich to męczyć (nie dziwie się), pisze tu ponieważ potrzebowałem/uje podzielic sie z kims kto przechodzil podobna sytuacje.
Probuje myśleć racjonalnie i samemu sie uspokajać, przecież nie mam (chyba) zadnych typowych objawow, a nawet jeśli to MS to bez objawów i tak pewnie nikt diagnozy nie postawi, wiec latanie po lekarzach, więcej testów nic mi nie da...ale słabo mi to samomotywowanie / uspokajanie sie wychodzi.