15-07-2019, 07:45
(14-07-2019, 22:24)Agakatia napisał(a):(14-07-2019, 21:46)agica napisał(a): Ja trzy dni przed diagnozą sm, też usłyszałam, że to guz mózgu. Więc moja późniejsza radość w zasadzie była zrozumiała tylko dla nielicznych
No niestety rozumie to tylko ten, który to przeżył chociaż przyznam, że miałam to szczęście, że wieczorem dyżur miała lekarka, która pracowała w szpitalu gdzie zajmują się SM. Wzieła mnie na babską rozmowe i powiedziała, że jak wyjdę ze szpitala, to bierze mnie pod swoje skrzydła. Tak więc od początku miałam wsparcie nie tylko najbliższych, ale też od strony medycznej co niestety w wielu przypadkach jest pierwszym ciosem, bo w Polsce po diagnozie pacjent w zdecydowanej większości zostaje bez żadnego wsparcia i radz sobie człowieku sam, załatwiaj wszystko sam i walcz z systemem... Zresztą cały czas jest ze mną, wspiera jak może i jest moim Aniołem Stróżem
to wspaniale, że masz taką osobę.
u mnie było podobnie, dopiero kiedy na dyżur przyszła lekarka z programu sm podejrzała wynik MRI (bo inni nawet po udarach czekali tydzień)
przyszła przekazać mi diagnozę, wiem że zrobiła to w najlepszy możliwy sposób, od razu z ordynatorem wciągnęli do programu, dali materiały informacyjne i bardzo wspierali.
co najlepsze, jest Ona lekarzem rezydentem, dlatego nie wierzę, że im sławniejszy dr czy profesor tym bardziej nam pomoże, kilka razy się o tym przekonałam, szczególnie finansowo