Mój poród zbliża się wielkimi krokami, zdecydowałam się na poród SN. Neurolog proponowała mi cesarkę, bo sama miała dwie i jest zwolenniczką kontrolowanej operacji
Jednak dla mnie o wiele bardziej przerażające jest rozcinanie brzucha, mobilizowanie blizny (już później), czy perspektywa niemożności wstania od razu z łóżka - po prostu źle mi się to kojarzy
Przeczytałam i popytałam o wiele opinii i zdania są naprawdę podzielone. Niby poród SN jest trudny, ale szybsza regeneracja. Z kolei CC jest szybkie, kontrolowane i w miarę bezbolesne, jednak regeneracja może być dłuższa i bardziej wymagająca. (chociażby ta mobilizacja blizny, na szkole rodzenia mówili mi że to bardzo ważne). Ja w ciąży nie miałam rzutów, jedynie w 1 i 3 trymestrze czasem odzywały się objawy SM - neurolog mówi, że jak nie są silne to nic złego się nie dzieje, być może to zapowiedź "rzutu" po ciąży. Ja w trakcie ciąży nie biorę leków z uwagi na łagodną postać i brak zmian w rezonansie przez rok czasu.