Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Depresja? Nerwica?
#41
(28-07-2019, 23:19)asia_mys napisał(a): Dziekuję za słowa wsparcia. DZIEKUJĘ ZA TO FORUM.  Pielęgniarka od razu stwierdziła, że to nie od choroby. A ja domyślam się właśnie, że to skutek uboczny avonexu. Moja pielęgniarka zawsze jak jej mówię, że np. jakiś skutek uboczny (grypopodobny lub inny) mam popołudniu w sobotę (zastrzyk raz w tyg, piątek) stwierdza, że to niemożliwe. Że gdyby to było do południa do TAK, ale że popołudniu to NIE. A z lekarzem będę się widziała dopiero we wrześniu. Lekarz też na początku stwierdził, że najlepiej by było gdybym zastrzyk sobie robiła bez żadnych przeciwbólowych (I tak biorę tylko 2 tabletki A od wielkiego dzwonu 3). Bez tabletki byłaby ciężka noc. A z tymi skutkami ubocznymi to tak jak z chorobą. Każdy jest inny, nie ma 2 takich samych przypadków. Te wyładowania mam częstsze i ostrzejsze. Mnie to denerwuje, osłabia i psychicznie dołuje Smutny Z natury jestem (byłam) spokojnym człowiekiem. Do wybuchu trzeba było się nieźle nagimnastykować, ale jak już wybuchłam to trwało chwilkę i nie byłam taka ostra. Teraz to jest tragedia. Zachowuję się jak obłąkana. Tak jak pisałam, teraz wystarczy że ktoś się popatrzy, coś powie lub czegoś nie zrobi. Obrywa się moim bliskim. Nie chcę wtedy nawet nigdzie wychodzić, bo boję się o to, żeby nikt obcy nie dostał rykoszetem. Smutny Ps. Przepraszam za tak długi wpis. Ale czasami trzeba się "wygadać". Pozdrawiam Uśmiech
A jak ja po Betaferonie mialam grypopodobne codziennie mimo ze zastrzyk co 2 dzien.
Serio. i dla lekarza i pielegniarki to tez bylo dziwne. Bo nie spotkali sie z tym zeby miec w dniu bez zatrzyku grypopodobne objawy
Odpowiedz
#42
Witam. Na wizycie u lekarza wspomniałam mu o tych moich wybuchach, o nerwowości itp. Nie podjął tematu. Próbowałam z 3 razy wrócić do tego tematu, ale zbywał. Jakby problemu nie było. Stwierdził, że fajnie bo w rezonansie kontrolnym po roku nie mam nowych zmian. Trochę gorzej, że jeszcze mam te grypopodobne objawy w sobotę. I tyle. Trochę się uspokoiło ale nie wiem na jak długo. Oczko U psychologa czy psychiatry nie byłam. Ale jak powrócą te wyładowania to nie omieszkam odwiedzić. Pozdrawiam cieplutko Uśmiech
Odpowiedz
#43
hej.
Już prawie nie pamiętam moich początków w chorobie, ale strasznie się szmotałam emocjonalnie. Teraz, po 10 latach jest dużo lepiej. Objawy ustały, jestem spokojna i się nie boję przyszłości. Tak to będzie i z tobą, ale tym czasem wizyta u psychologa może dać ci trochę ulgi. Idź pogadać z kimś profesjonalnym i bezpiecznie "obcym". 3ym się! pozdrawiam!
Odpowiedz
#44
(18-09-2019, 21:27)asia_mys napisał(a): Witam. Na wizycie u lekarza wspomniałam mu o tych moich wybuchach, o nerwowości itp. Nie podjął tematu. Próbowałam z 3 razy wrócić do tego tematu, ale zbywał. Jakby problemu nie było. Stwierdził, że fajnie bo w rezonansie kontrolnym po roku nie mam nowych zmian. Trochę gorzej, że jeszcze mam te grypopodobne objawy w sobotę. I tyle. Trochę się uspokoiło ale nie wiem na jak długo. Oczko U psychologa czy psychiatry nie byłam. Ale jak powrócą te wyładowania to nie omieszkam odwiedzić. Pozdrawiam cieplutko Uśmiech
Ja jak leżałam to na oddziale była psycholog ze szpitala, fajnie bo miała kontakt z takimi przypadkami. 
Mówiła że zawsze mogę ją złapać jak będę po leki, ale nie było potrzeby
Odpowiedz
#45
Psycholożka do której chodziłam po diagnozie (ciężko było samej sobie poradzić z taką informacją) powiedziała mi, że mam dzwonić do poradni zawsze kiedy będzie taka potrzeba. Żebym tylko podała swoje nazwisko i Ona znajdzie dla mnie czas w grafiku. Jak leżałam w szpitalu cieszyłam się, że nie przyszła do mnie psycholożka na rozmowę. Po wyjściu z oddziału żałowałam strasznie- bo to było mi potrzebne. W takiej sytuacji, jak pacjent dostaje diagnozę choroby (ciężkiej) zawsze powinien być psycholog. To jest moje zdanie Uśmiech Wiadomo z "obcym" inaczej się rozmawia. On mnie nie zna, nie zna mojej historii, a ja nie znam Jego. Łatwiej się otworzyć przed kimś obcym. Tak naprawdę dla mnie terapią (No nie dosłowną) jest to forum i Osoby, które tutaj są Uśmiech DZIĘKUJĘ Uśmiech
Odpowiedz
#46
(18-09-2019, 22:03)asia_mys napisał(a): Psycholożka do której chodziłam po diagnozie (ciężko było samej sobie poradzić z taką informacją) powiedziała mi, że mam dzwonić do poradni zawsze kiedy będzie taka potrzeba. Żebym tylko podała swoje nazwisko i Ona znajdzie dla mnie czas w grafiku. Jak leżałam w szpitalu cieszyłam się, że nie przyszła do mnie psycholożka na rozmowę. Po wyjściu z oddziału żałowałam strasznie- bo to było mi potrzebne. W takiej sytuacji, jak pacjent dostaje diagnozę choroby (ciężkiej) zawsze powinien być psycholog. To jest moje zdanie Uśmiech Wiadomo z "obcym" inaczej się rozmawia. On mnie nie zna, nie zna mojej historii, a ja nie znam Jego. Łatwiej się otworzyć przed kimś obcym. Tak naprawdę dla mnie terapią (No nie dosłowną) jest to forum i Osoby, które tutaj są Uśmiech DZIĘKUJĘ Uśmiech

Chyba najważniejsze to pozytywne nastawienie.
Do mnie przyszła pani doktor i spokojnie powiedziała i zapytała czy zawołać psychologa?
Powiedziałam że nie bo to i tak nic nie da.
Później już jakoś było jakby lżej, miałam od nich wsparcie, wzięli odrazu do programu, dużo słów otuchy od lekarza i ordynatora
Coraz rzadziej zdarzały mi się załamki
No i forum, dobrze trzymać się razem Uśmiech
Odpowiedz
#47
(26-04-2016, 11:29)Monika napisał(a):
(25-04-2016, 20:36)burza napisał(a): Dziś wzięłam dzień wolny w obecnej firmie. Jak jutro nie będzie lepiej, to dzwonię się umówić do psychologa.

Burza, jak się dziś czujesz? Mam nadzieję, że lepiej niż wczoraj.
Wydaje mi się, że przy takim utrzymującym się obniżonym nastroju - warto, żebyś skonsultowała się z psychologiem.

Hej, djagnoze postawiono mi w lutym, do programu weszłam dopiero miesiąc temu, biorę aubagio (naradzie ciężko coś o nim powiedzieć, za krótko o biorę). Piszę, bo jakoś od czasu diagnozy jest mi bardzo ciężko. Mam rodzinę, cały dom na głowie i cudowne wnuki?. Staram się jak mogę, ale domownicy mówią że jestem bardzo nerwowa, dużo krzyczę i, czepiam się. Tak naprawdę ja sama tak nie uważam. Może ktoś powie czy SM może powodować gorszy nastrój i większą nerwowość. Wydaje mi się że , wszystko robię nie tak, wszyscy mają do mnie pretensje. Jeśli kogoś za udzielam to soooryyy, ale takie wygadanie się też pimaga?POZDRAWIAM,
Odpowiedz
#48
Raczej nie sm, tylko stres i ta cała otoczka diagnozy i dla Ciebie i dla najbliższych to nowa sytuacja.


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odpowiedz
#49
Ja pamiętam doskonale mój początek choroby.Diagnoza zwaliła mnie z nóg.Przez 3 mc układałam sobie wszystko w głowie.Nie dałam rady ,mimo iż zawsze byłam optymistką. Poszłam do psychiatry i dostałam antydepresant.Zanim trafiłam na ten który mi pasuje minęło trochę czasu.Biore leki i jest super.
Odpowiedz
#50
Hej, oby wszystko się poukładało i będzie lepiej Uśmiech
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości