11-12-2018, 18:20
dzisiaj byłam na komisji orzecznictwa
początek nawet spoko lekarz wypełniał papiery, co jakiś czas pytanie o obecny stan zdrowia i takie tam ogólnie sympatycznie
...a później nie wiem co sobie wymyślili "spotkanie z psychologiem", myślę sobie no oki może są osoby, które tego potrzebują
włażę, siedzi starszy dziadek i zaczyna coś pieprzyć o pogodzie i takie pierdoły, pyta czy jestem pod opieką jakiejś poradni psycho?
mówię, że nie, bo na chwilę obecną nie potrzebuję
a on sobie żartuje a co dużo łez pani wylała?!
no myślałam, że dziada ubiję co to za pytanie, liczył, że powiem, że po diagnozie poszłam do baru świętować?
zepsuty dzień na maksa
początek nawet spoko lekarz wypełniał papiery, co jakiś czas pytanie o obecny stan zdrowia i takie tam ogólnie sympatycznie
...a później nie wiem co sobie wymyślili "spotkanie z psychologiem", myślę sobie no oki może są osoby, które tego potrzebują
włażę, siedzi starszy dziadek i zaczyna coś pieprzyć o pogodzie i takie pierdoły, pyta czy jestem pod opieką jakiejś poradni psycho?
mówię, że nie, bo na chwilę obecną nie potrzebuję
a on sobie żartuje a co dużo łez pani wylała?!
no myślałam, że dziada ubiję co to za pytanie, liczył, że powiem, że po diagnozie poszłam do baru świętować?
zepsuty dzień na maksa