07-03-2022, 16:26
Ja też jestem do niczego. Słaba to mało powiedziane. Zmusilam się do spaceru, ale gdybym nie trzymała się taty to by było jeszcze gorzej. Chyba z 1l0 razy stawaliśmy. Wczoraj było to samo. Byliśmy na obiedzie imieninowym u mojej mamy i nie mogłam się wdrapać na pierwsze piętro, a potem ciężko było mi jeść i utrzymać widelec w rece. To jest takie upokarzające, jak wszyscy jedzą, a tobie co chwilę coś wypada z hukiem. Potem nie miałam siły wstać od stołu. I generalnie niefajnie się z tym czułam. Ja się już nie nadaje na tego typu imprezy.
Nadzieja jest płomieniem który migoce, ale nie gaśnie...