10-03-2022, 20:53
Ja to znalazłam kilka osób na naszej klasie. Jednego kuzyna, a właściwie wujka na gadu gad.u. Ale jakoś kontakty się szybko pourywały. Mam wrażenie, że każdy żyje w swoim świecie. My na zachodzie, oni na wschodzie. Ci z Tarnowa mieli pretensje do dziadka, że ich tu na zachód nie podciągał, a prawda jest taka, że nie było do czego. Oni tam mieli siebie, on tu został wysłany, bo pracował na kolei, która była zmilitaryzowana. Dostał rozkaz i wylądował w Kłodzku. Daleko od wszystkich. OPotem ściągnął babcie i tu wzięli ślub.
Drugi dziadek przyjechał tu za swoją siostrą, która miała corke z jakimś ruskim żołnierzem. w swojej wsi nie miała życia. Potem wyszła za mąż, a że zaludniali zachód to tu przyjechali. Babcia wyszła za dziadka, bo jej ojciec kazał. Popieprzone to wszystko. Ale wyraźny podział rodziny jest i praktycznie się nie znamy.
Drugi dziadek przyjechał tu za swoją siostrą, która miała corke z jakimś ruskim żołnierzem. w swojej wsi nie miała życia. Potem wyszła za mąż, a że zaludniali zachód to tu przyjechali. Babcia wyszła za dziadka, bo jej ojciec kazał. Popieprzone to wszystko. Ale wyraźny podział rodziny jest i praktycznie się nie znamy.
Nadzieja jest płomieniem który migoce, ale nie gaśnie...