23-03-2022, 22:01
(21-03-2022, 20:50)MarcinS napisał(a): Stawiam pierwsze kroki w tej zabawie. Na razie posadzę marchewki, rzodkiewki, groch itp. Nic nad wyraz ambitnego. Sukces jak cokolwiek z tego będzie. Choć truskawki i maliny już w zeszłych latach były.No to życzę Ci owocnych plonów.
Teraz siedzę i czekam na MRI. Miał być na 18:00, dzwonili i przesunęli na 19:00. Jest 19:50 i dalej czekam. No ale jak trzeba, to trzeba.
-----------------------------------------------
Tosia - to super wiadomość
-------------------------------------------
Lusia - no widzisz, jaki ze mnie ogrodnik z tym plewieniem . Jak to się miło czyta o Twoich uprawach...też bym tak chciała, ale...najwyraźniej moje herbowe geny są silniejsze i widmo prababki przewracającej się w grobie, że potomkini grzebie w ziemi . Kiedyś postanowiłam zrobić ziołownik/czy jak to się tam nazywa/. Oregano, bazylia, lubczyk, mięta - wszystko zdechło , nawet zimowa lawenda...Próbowałam też posadzić margerytki - umarły nim urosły. To po co mam marnować czas na coś co nie chce ze mną współpracować?
Ja kiepsko śpię od kilku dni...myślisz, że to z smu?
-------------------------------------------------------------------
Akinom - no nareszcie jest ktoś kto mnie rozumie. Sansewieria u mnie też rośnie, ale jej nie tykam. W ogóle mam kwiaty, które mają silnie rozwinięty instynkt przetrwania, bo zapominam o podlewaniu. Idealna jest szeflera, hoja/nawet zakwitła/, kliwia/też zakwitła/ i oczywiście storczyki, które kwitną jak chcą.
-------------------------------------------------
Karolina - trzymałam kciuki - zasnęłaś czy nie?
-------------------------------------------------------------
Bubka, fajnie że wróciłaś, ale jeżeli to nie tajemnica...to gdzie byłaś?
---------------------------------------------------------------------------------------
Pisałam Wam ostatnio, że trzeba Tolka kota wypuścić na spacery...no i poszedł pierwszy raz wczoraj. Jeszcze tak zdyscyplinowanego kota nie widziałam...przylatuje na każde kicianie i na razie nie oddala się za bardzo, ale pewnie to kwestia czasu. Teraz siedzi za mną na oparciu kanapy i rozkosznie mruczy...