29-06-2022, 17:50
Już w domu, ale niezła beka była... nie chcę nikogo demonizować i oczerniać i ze swojej perspektywy piszę to bardziej w celach humorystycznych, a mianowicie:
Kiedy przyszedł czas na podłączenie mnie do pompy, to nastąpiło to, ale zauważyłem że mi krew cofa i sobie płynie niczym sok malinowy poprzez ścianki drenu/a/u
No zaniepokoiło to panie obsługujące mnie i padł pomyśl przyniesienia drugiej pompy... Za chwilę pojawiła się kolejna (niestety nie była naładowana) - nie chciała też współpracować z tym całym stojakiem do tych pomp (nie kontaktowały kable od zasilania). No to powróciły do tematu pierwszej pompy (ja byłem mega spokojny - w zasadzie troszkę bawiła mnie ta sytuacja, bo wiedziałem że tak jak w mojej pracy, 90% problemów to jakieś pierdółki). W pewnym momencie pompa zapętliła się i pojawiające się komunikaty uniemożliwiały przerwanie pompowania (w sumie niczego, bo zablokowały tam te jakieś tam pokrętełka. Ostatnia deska ratunku: telefon do przyjaciela... no to dzwonią po pana Zdzisia (imię celowo zostało zmienione - RODO ) konserwatora urządzeń medycznych. Pan Zdzisio pojawił się wkrótce i swoim magicznym skillem ogarnął temat...Ostatecznie okazało się, że:
a) kabelki od drenu/a/u są zbyt miękkie - czasem oszczędności bywają złudne, bo poszedł drugi dren
b) Połączenie lek - ja, było ok, ale dren przechodził przez pompę odwrotnie -> tam była strzałeczka określająca kierunek przepływu. Zakładam, że panie nie ogarnęły od natłoku pracy lub upału. Były tam takie zaciski blokujące ten dren, ale się coś zacięły, więc pan Zdzisio dzielnie walczył, by je uwolnić spod tych zacisków.
c) Po tym wszystkim nowy dren został założony prawidłowo, przez co lek był pompowany do żyły, a nie zawartość żyły do leku
d) Panie dokonały komisyjnego uwiecznienia fotograficznej dokumentacji poprzez cykanie telefonem fotek z możliwym podpisem: a to się taaak podłącza
e) Na usprawiedliwienie pań jest to, że jestem dopiero 5 pacjentem z tym lekiem w tym szpitalu - zatem raczkują dopiero
f) Moje przemyślenia: jeśli zdały się na przypadek w poprzednich 4-ech wlewach, tzn. że powinny zagrać w ruletkę albo w jakąś losową grę
Jestem w domu, czuję się b. dobrze, jakby coś się zmieniło, to poinformuję was.
Tak jak napisałem potraktowałem tą całą sytuację humorystycznie - nie skończyło się to na szczęście tragicznie dla mnie
Kiedy przyszedł czas na podłączenie mnie do pompy, to nastąpiło to, ale zauważyłem że mi krew cofa i sobie płynie niczym sok malinowy poprzez ścianki drenu/a/u
No zaniepokoiło to panie obsługujące mnie i padł pomyśl przyniesienia drugiej pompy... Za chwilę pojawiła się kolejna (niestety nie była naładowana) - nie chciała też współpracować z tym całym stojakiem do tych pomp (nie kontaktowały kable od zasilania). No to powróciły do tematu pierwszej pompy (ja byłem mega spokojny - w zasadzie troszkę bawiła mnie ta sytuacja, bo wiedziałem że tak jak w mojej pracy, 90% problemów to jakieś pierdółki). W pewnym momencie pompa zapętliła się i pojawiające się komunikaty uniemożliwiały przerwanie pompowania (w sumie niczego, bo zablokowały tam te jakieś tam pokrętełka. Ostatnia deska ratunku: telefon do przyjaciela... no to dzwonią po pana Zdzisia (imię celowo zostało zmienione - RODO ) konserwatora urządzeń medycznych. Pan Zdzisio pojawił się wkrótce i swoim magicznym skillem ogarnął temat...Ostatecznie okazało się, że:
a) kabelki od drenu/a/u są zbyt miękkie - czasem oszczędności bywają złudne, bo poszedł drugi dren
b) Połączenie lek - ja, było ok, ale dren przechodził przez pompę odwrotnie -> tam była strzałeczka określająca kierunek przepływu. Zakładam, że panie nie ogarnęły od natłoku pracy lub upału. Były tam takie zaciski blokujące ten dren, ale się coś zacięły, więc pan Zdzisio dzielnie walczył, by je uwolnić spod tych zacisków.
c) Po tym wszystkim nowy dren został założony prawidłowo, przez co lek był pompowany do żyły, a nie zawartość żyły do leku
d) Panie dokonały komisyjnego uwiecznienia fotograficznej dokumentacji poprzez cykanie telefonem fotek z możliwym podpisem: a to się taaak podłącza
e) Na usprawiedliwienie pań jest to, że jestem dopiero 5 pacjentem z tym lekiem w tym szpitalu - zatem raczkują dopiero
f) Moje przemyślenia: jeśli zdały się na przypadek w poprzednich 4-ech wlewach, tzn. że powinny zagrać w ruletkę albo w jakąś losową grę
Jestem w domu, czuję się b. dobrze, jakby coś się zmieniło, to poinformuję was.
Tak jak napisałem potraktowałem tą całą sytuację humorystycznie - nie skończyło się to na szczęście tragicznie dla mnie
...if u ever saw me smile, u should know i felt sick inside...