01-08-2022, 00:03
(31-07-2022, 17:38)Mysza111 napisał(a): Yasmina, Lusia, co takiego złego działo się w tej Chorwacji, że Wam się nie podobało? Ja tam nie byłam, ale gdyby się kiedyś nadarzyła okazja, to czego się spodziewać?Pierwszy raz pojechaliśmy na wyspę Krk, to był 2000r, znalazłam reklamę w jakiejś gazecie, ale oni tam pomylili wyspę z wodospadami Krka, tzn. opisali Krk jako wodospady o czym przekonaliśmy się dopiero będąc na miejscu. Zapakowaliśmy przyczepę i na przód. Wyspa to krajobraz księżycowy, objechaliśmy całą w poszukiwaniu campingu, w nocy dojechaliśmy do ostatniego na wyspie, wszędzie ciemno, toalety koszmarne, synowie /wtedy 15 i 9lat/ głodni i zmęczeni. Na drugi dzień ruszyliśmy z powrotem i zatrzymaliśmy się w pierwszym lepszym miejscu za Rijeką. Nawet fajny kamping, ale plaża betonowa, woda głęboka, pełno jeżowców. No i zaczęło się - pierwszy dzień pada, drugi pada, trzeci, czwarty itd, pada i do tego zimno. Spałam w ciepłej piżamie, skarpetach, piliśmy gorącą herbatę...Jak zaświeciło słońce poszliśmy z dziećmi na beton i mąż zabrał ich na zjeżdżalnię, no i młodszy przebiegł pod zjeżdżalnią i rozciął głowę o wystającą śrubę. Szukanie szpitala, szycie głowy...A potem przyszedł huragan, o 2 w nocy przywiązywaliśmy przyczepę do drzewa, żeby nam nie odleciała, chłopcy się drą, bo im namiot położyło i nie mogli wyjść, zbieraliśmy kamienie, żeby poukładać na tropiku, bo latał...Następnego dnia wyjechaliśmy.
6 lat później znajomi namówili nas na kolejny wyjazd, że teraz zobaczymy prawdziwą Chorwację, że pojedziemy daleko na południe. Pojechaliśmy do Orebicza, mieliśmy cały dom, miał być nad morzem/nie był/, miała być łódka/nie było/, a gdy grzecznie spytałam gdzie są usłyszałam od właściciela "Masz morze to się ciesz". I...pierwszy dzień pada, drugi pada...I nagle zrobiło się ciepło, poszliśmy na plażę...hmmm...plaża mocno powiedziane - deptaki i ziemia w stronę morza wysypana jakimś zielskiem i kamieniami/nie kamyczkami/. No to znajomi znaleźli inną plażę, drobiazg...tylko 4km dalej. Byłam na niej tylko raz, kamienie, woda zimna i głęboka...Nie po to jadę na plażę, żeby leżeć na karimacie i łazić w plastikowych butach . Po jakimś tygodniu przyszedł biały szkwał ...zmiotło nam wszystko sprzed domu, kontenery z butelkami latały po ulicach, nie było prądu...po prostu bajkowe miejsce. Do tego wszystkiego w naszym pokoju żyło jakieś stworzonko, które całą noc gryzło krzesło, a niewidoczne komary tak pogryzły męża, że już mu pręga poszła po ręce. Chorwaci nieuprzejmi, ceny z sufitu. Powiedziałam koniec, po 2 tygodniach kupiliśmy bilety na prom z Zadaru do Ancony i uciekliśmy do Włoch na Gargano na nasz kemping Manacore. Jedyne co dobre w Chorwacji to były lody.
Trochę zazdroszczę tym, którzy mają piękne wspomnienia z Chorwacji, bo niewątpliwie połączenie gór i morza jest atrakcyjne, ale ja już trzeci raz nie zaryzykuję.