10-08-2022, 16:01
Mąż ma wykupione ubezpieczenie w PZU i na to robię, bo rodzinny nie bardzo chciał przepisywać skierowanie. Mogłabym to robić w szpitalu, ale trzeba by jeździć co dwa, trzy dni po 60 km w jedną stronę. Sama już nie pojadę, z reszta i tak trzeba y dojść z autobusu albo pociągu na tramwaj, a z tramwaju do szpitala. To już nie moja bajka niestety. W piątek jadę na przedłużenie programu i jak mnie w końcu wywala to się będę cieszyć. Sama nie bardzo mogę zrezygnować, bo jak jakimś cudem Mayzent w końcu wejdzie, to nie będę brana za bardzo pod uwagę. A jak oni że mnie zrezygnują to jakieś tam szanse są.
Nadzieja jest płomieniem który migoce, ale nie gaśnie...