10-03-2023, 23:57
Hej yasmina, ja uwazam ze choruje juz od wielu lat , jak sięgnę pamięcią to 2005r. Bieganina po lekarzach, mnóstwo ( niepotrzebnych) badan nigdy niczego nie wykazało a że mną kręciło a potem odpuszczało to odpuscilam zupelnie lekarzy w 2011 roku, gdy odieło mi dłonie- dostalam skierowanie na rentgen (!) Z przypuszczeniem kośća ( cokolwiek to jest ) oraz ciesni nadgarstków.
Az do stycznia 2019 gdzie całkiem odjęło mi nogi i pęcherz, mri, zmiany w mózgu i jedna duza aktywna w rdzeniu w piersiowym, diagnoza , leczenie betaferon, plegridy - odpadly ze względu na na złe wyniki krwi, dostalam tecfidere, w październiku kolejny rzut, kolejna zmiana w rdzeniu w odcinku szyjnym / odcina mi kompletnie prawą rękę. W ostatnim mri znaczące zmniejszenie obu zmian w rdzeniu, zero nowych w glowie. Ja czuje sie bardzo dobrze, chodze po 50km tygodniowo, czy to jest kwestia leczenia czy samoregeneracji ogranizmu - nie wiem.
To jest trudna decyzja, ja w sumie tez chcialam to odpuścić bo i po co, z wozka wstalam, pecherz wrocil do normy, zawirowania i przerwy w leczeniu tylko były mi na rękę, mozna bylo zapomniec o wszystkim przez kolejne 9 miesięcy i bum. Wtedy zrozumiałam ze jeśli jest szansa zatrzymac czy spowolnic to badziewie to trzeba spróbować. Mozna ignorować część niedogodnień, mozna znieść usciski, mrowienia, parestezje i chwilowo dretwą stopę, ale jak posklada porządnie i nie mozna zrobić nic, nawet uczesnac włosów czy przejsc 2 kroków to wtedy dociera do człowieka że żartów nie ma
Az do stycznia 2019 gdzie całkiem odjęło mi nogi i pęcherz, mri, zmiany w mózgu i jedna duza aktywna w rdzeniu w piersiowym, diagnoza , leczenie betaferon, plegridy - odpadly ze względu na na złe wyniki krwi, dostalam tecfidere, w październiku kolejny rzut, kolejna zmiana w rdzeniu w odcinku szyjnym / odcina mi kompletnie prawą rękę. W ostatnim mri znaczące zmniejszenie obu zmian w rdzeniu, zero nowych w glowie. Ja czuje sie bardzo dobrze, chodze po 50km tygodniowo, czy to jest kwestia leczenia czy samoregeneracji ogranizmu - nie wiem.
To jest trudna decyzja, ja w sumie tez chcialam to odpuścić bo i po co, z wozka wstalam, pecherz wrocil do normy, zawirowania i przerwy w leczeniu tylko były mi na rękę, mozna bylo zapomniec o wszystkim przez kolejne 9 miesięcy i bum. Wtedy zrozumiałam ze jeśli jest szansa zatrzymac czy spowolnic to badziewie to trzeba spróbować. Mozna ignorować część niedogodnień, mozna znieść usciski, mrowienia, parestezje i chwilowo dretwą stopę, ale jak posklada porządnie i nie mozna zrobić nic, nawet uczesnac włosów czy przejsc 2 kroków to wtedy dociera do człowieka że żartów nie ma