Witajcie serdecznie !
Jako, że jestem tu świeżakiem niczym z biedronki chciałabym się z Wami zakumplować Mam na imię Aga, z zacną już od roku 3 z przodu 2 lata temu zostałam szczęśliwą mama wspaniałej Majeczki, lecz niestety poł roku później obudziłam się z drętwymi nogami. Było to nawet śmieszne uczucie, bo czułam się jakbym chodzila po chmurce Niestety 3 tygodnie pózniej pani neurolog wyslala mnie do szpitala i tak ot diagnoza... SM ... 5 dni na solu ... po ok miesiącu całkowity powrot czucia (ufff) i zaczela się walka z systemem pol roku czekania na szpital w Bydgoszczy... W miedzy czasie w czerwcu przypałętał sie problem z mgłą na jednym oku i drżeniem drugiego, które na szczęście samo minelo Pozniej od pazdziernika znow czekanie... miesiac... dwa.... i można by żec... tak powstal chocapic po malych perypetiach przychodzi wypragniony dzień, czyli poniedzialek 8 lipca 2019 roku.. jest zielone światło, rusza maszyna i tak jestem po 2 pierwszych zastrzykach remurel. Pierwszy zastrzyk był spoko... Jakieś szarpniecia nogi i bol do zniesienia... Wczoraj nieco gorzej... Na momencie zrobilam sie blada jak kartka papieru, palce od rąk i nóg zimne jak kostki lodu, po czym zrobilo mi sie ogólnie zimno co jest w moim przypadku niespotykane ( wiadomo gorąca kobieta i te sprawy ). Tak czy inaczej temperatura wróciła do normalnosci po ok godzinie. Jak bedzie dalej? Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że zagłębie się bardziej w forum, zapoznam Was i dowiem się różnych (mam nadzieje fajnych) sposobów by ani na chwilę nie tracić optymizmu Dodam tylko, że po rozpoznaniu u mnie SM okazalo się że leczone od 15 lat wszelkiego rodzaju schorzenia u mojej kochanej mamy były rownież objawami SM. Niestety nie miala tyle szczescia co ja i każdy z neurologów (a bylo ich z 6-cu) oraz innych lekarzy nie rozpoznalo choroby wczesniej. Tak więc reasumując pozdrawiam Was gorąco i mam nadzieję, że poznam tu wielu fajnych i zakręconych ludzików jak ja, którzy mimo tego dziada jakim jest SM chcą żyć normalnie, mieć plany, marzenia i je realizowac
Jako, że jestem tu świeżakiem niczym z biedronki chciałabym się z Wami zakumplować Mam na imię Aga, z zacną już od roku 3 z przodu 2 lata temu zostałam szczęśliwą mama wspaniałej Majeczki, lecz niestety poł roku później obudziłam się z drętwymi nogami. Było to nawet śmieszne uczucie, bo czułam się jakbym chodzila po chmurce Niestety 3 tygodnie pózniej pani neurolog wyslala mnie do szpitala i tak ot diagnoza... SM ... 5 dni na solu ... po ok miesiącu całkowity powrot czucia (ufff) i zaczela się walka z systemem pol roku czekania na szpital w Bydgoszczy... W miedzy czasie w czerwcu przypałętał sie problem z mgłą na jednym oku i drżeniem drugiego, które na szczęście samo minelo Pozniej od pazdziernika znow czekanie... miesiac... dwa.... i można by żec... tak powstal chocapic po malych perypetiach przychodzi wypragniony dzień, czyli poniedzialek 8 lipca 2019 roku.. jest zielone światło, rusza maszyna i tak jestem po 2 pierwszych zastrzykach remurel. Pierwszy zastrzyk był spoko... Jakieś szarpniecia nogi i bol do zniesienia... Wczoraj nieco gorzej... Na momencie zrobilam sie blada jak kartka papieru, palce od rąk i nóg zimne jak kostki lodu, po czym zrobilo mi sie ogólnie zimno co jest w moim przypadku niespotykane ( wiadomo gorąca kobieta i te sprawy ). Tak czy inaczej temperatura wróciła do normalnosci po ok godzinie. Jak bedzie dalej? Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że zagłębie się bardziej w forum, zapoznam Was i dowiem się różnych (mam nadzieje fajnych) sposobów by ani na chwilę nie tracić optymizmu Dodam tylko, że po rozpoznaniu u mnie SM okazalo się że leczone od 15 lat wszelkiego rodzaju schorzenia u mojej kochanej mamy były rownież objawami SM. Niestety nie miala tyle szczescia co ja i każdy z neurologów (a bylo ich z 6-cu) oraz innych lekarzy nie rozpoznalo choroby wczesniej. Tak więc reasumując pozdrawiam Was gorąco i mam nadzieję, że poznam tu wielu fajnych i zakręconych ludzików jak ja, którzy mimo tego dziada jakim jest SM chcą żyć normalnie, mieć plany, marzenia i je realizowac