Cześć,
Jest to mój pierwszy post na tym forum i w sumie znalazłem to forum w chwili, chyba dość mocnego podłamania. Może to wyglądać na pewnego rodzaju "wyżalenie się", ale chyba tego potrzebuję.
Mam 22 lata, pierwsze objawy pojawiły się, kiedy zacząłem spełniać swoje marzenie. Nie będę pisać jakie to marzenie, ponieważ jeszcze Ono trwa, ale jeśli mój stan się w jakimś stopniu, jakimkolwiek pogorszy, ono runie.
W każdym razie chodzi o zawód, takie typowe dziecięce marzenie, które udało mi się spełnić.
Pierwsze objawy październik 2014, a później styczeń/luty 2015, ale diagnoza - coś z błędnikiem, zaburzenia równowagi, nudności, po jakimś czasie minęło, więc ok.
Kolejne objawy wyglądały podobnie i ciągle to samo - błędnik? Pamiętam jeszcze nazwę tego leku, który dostawałem: Betaserc.
Niestety w styczniu 2016 objawy się nasiliły: zawroty, podwójne widzenie... Trafiłem na oddział neurologii, tam badania kontrolne na SM, boreliozę i ta niezapomniana radość, że "wykluczyliśmy u Pana najgorsze, czyli SM" po rezonansie magnetycznym, radość która nie trwała zbyt długo... Wstępnie borelioza. W szpitalu pobrany miałem jeszcze płyn na pałeczki oligoklonalne? tak się chyba to pisze, jednak wyniki miały być później, a niedługo po ustąpieniu objawów w szpitalu, wyszedłem "na wolność".
Kilka dni później w domu telefon od lekarza - (obecnie lekarza prowadzącego): "W Pana płynie mózgowo-rdzeniowym...... Najprawdopodobniej jest to jednak SM". Świat runął.
21 letni chłopak, który wszedł w dorosłe życie, zaczął spełniać swoje marzenia o zostaniu...
Najgorsze w tym wszystkim nie było to, że usłyszałem tę informację, najgorszym było powiedzenie o tym moim bliskim.
W międzyczasie dwukrotnie wylądowałem w szpitalu objawy jak wyżej, za pierwszym razem jeszcze badania kontrolne, bo w pierwszym rezonansie PRZEOCZYLIŚMY ogniska w mózgu, no piękna służba zdrowia. Sterydy: mianowicie Interferon dwukrotnie, za drugim pobytem do poprzednich objawów doszło mrowienie lewej strony ciała i dosłownie trwające około 30 sekund - tak silne skurcze lewej ręki, że nie mogłem poradzić sobie z bólem, który kładł mnie nagle na kolana z zaciśniętymi zębami.
Udało mi się jednak wszystko przeboleć i od jesieni ubiegłego roku (wrzesień) jestem w programie "leczenia" sm - tecfiderą.
Do dnia dzisiejszego na szczęście nie miałem żadnych silniejszych nawrotów, czasem były słabsze dni, ale rzutu żadnego, przy czym wcześniej był przynajmniej co 4 miesiące. Skutki uboczne? na początku bardzo niewiele, ale jednak bóli brzucha, ale częściej występujący ten "flaszing", który trwa z małymi przerwami do dziś. Wielokrotnie wybudzam się z wypiekami na twarzy, chociaż pracuję bardzo dużo na tzw: "nocki" i ciężko mi unikać czyjegoś wzroku, kiedy dostaję "pomidora". Po poprzednich rzutach zostało mi lekkie mrowienie lewej dłoni i delikatnie, prawie niezauważalne spowolnienie lewej strony ciała. Lek jem dosłownie bez jakichś ograniczeń w łączeniu go z czymkolwiek, żadnych dolegliwości żołądkowych/brzusznych nie mam. Wyniki krwi z ubiegłego miesiąca - super, teraz przy kolejnej wizycie czeka mnie powtórny rezonans, a w poprzednim były 2 ogniska... ciekawe, czy coś się zmieniło. Codziennie jem cały kompleks witamin, witaminę d, magnez, omegę 3. W okresie zimowym troszeczkę zaniedbałem, ale trochę biegam, rower, staram się o tym wszystkim nie myśleć, chociaż nie wiem, czy był taki dzień w którym chociaż raz bym o tym nie pomyślał, że jestem chory. Wydaje mi się, że to tyle jak na jeden wpis.... dość obszerny. Wybaczcie mi za to, ale chyba tego potrzebowałem, żeby nie być z tym wszystkim "samemu". Mam nadzieję bywać tutaj częściej i dzielić się z Wami swoimi opiniami o tym leku, jeszcze raz wybaczcie za ścianę tekstu.
P.S. Mam SM.
Jest to mój pierwszy post na tym forum i w sumie znalazłem to forum w chwili, chyba dość mocnego podłamania. Może to wyglądać na pewnego rodzaju "wyżalenie się", ale chyba tego potrzebuję.
Mam 22 lata, pierwsze objawy pojawiły się, kiedy zacząłem spełniać swoje marzenie. Nie będę pisać jakie to marzenie, ponieważ jeszcze Ono trwa, ale jeśli mój stan się w jakimś stopniu, jakimkolwiek pogorszy, ono runie.
W każdym razie chodzi o zawód, takie typowe dziecięce marzenie, które udało mi się spełnić.
Pierwsze objawy październik 2014, a później styczeń/luty 2015, ale diagnoza - coś z błędnikiem, zaburzenia równowagi, nudności, po jakimś czasie minęło, więc ok.
Kolejne objawy wyglądały podobnie i ciągle to samo - błędnik? Pamiętam jeszcze nazwę tego leku, który dostawałem: Betaserc.
Niestety w styczniu 2016 objawy się nasiliły: zawroty, podwójne widzenie... Trafiłem na oddział neurologii, tam badania kontrolne na SM, boreliozę i ta niezapomniana radość, że "wykluczyliśmy u Pana najgorsze, czyli SM" po rezonansie magnetycznym, radość która nie trwała zbyt długo... Wstępnie borelioza. W szpitalu pobrany miałem jeszcze płyn na pałeczki oligoklonalne? tak się chyba to pisze, jednak wyniki miały być później, a niedługo po ustąpieniu objawów w szpitalu, wyszedłem "na wolność".
Kilka dni później w domu telefon od lekarza - (obecnie lekarza prowadzącego): "W Pana płynie mózgowo-rdzeniowym...... Najprawdopodobniej jest to jednak SM". Świat runął.
21 letni chłopak, który wszedł w dorosłe życie, zaczął spełniać swoje marzenia o zostaniu...
Najgorsze w tym wszystkim nie było to, że usłyszałem tę informację, najgorszym było powiedzenie o tym moim bliskim.
W międzyczasie dwukrotnie wylądowałem w szpitalu objawy jak wyżej, za pierwszym razem jeszcze badania kontrolne, bo w pierwszym rezonansie PRZEOCZYLIŚMY ogniska w mózgu, no piękna służba zdrowia. Sterydy: mianowicie Interferon dwukrotnie, za drugim pobytem do poprzednich objawów doszło mrowienie lewej strony ciała i dosłownie trwające około 30 sekund - tak silne skurcze lewej ręki, że nie mogłem poradzić sobie z bólem, który kładł mnie nagle na kolana z zaciśniętymi zębami.
Udało mi się jednak wszystko przeboleć i od jesieni ubiegłego roku (wrzesień) jestem w programie "leczenia" sm - tecfiderą.
Do dnia dzisiejszego na szczęście nie miałem żadnych silniejszych nawrotów, czasem były słabsze dni, ale rzutu żadnego, przy czym wcześniej był przynajmniej co 4 miesiące. Skutki uboczne? na początku bardzo niewiele, ale jednak bóli brzucha, ale częściej występujący ten "flaszing", który trwa z małymi przerwami do dziś. Wielokrotnie wybudzam się z wypiekami na twarzy, chociaż pracuję bardzo dużo na tzw: "nocki" i ciężko mi unikać czyjegoś wzroku, kiedy dostaję "pomidora". Po poprzednich rzutach zostało mi lekkie mrowienie lewej dłoni i delikatnie, prawie niezauważalne spowolnienie lewej strony ciała. Lek jem dosłownie bez jakichś ograniczeń w łączeniu go z czymkolwiek, żadnych dolegliwości żołądkowych/brzusznych nie mam. Wyniki krwi z ubiegłego miesiąca - super, teraz przy kolejnej wizycie czeka mnie powtórny rezonans, a w poprzednim były 2 ogniska... ciekawe, czy coś się zmieniło. Codziennie jem cały kompleks witamin, witaminę d, magnez, omegę 3. W okresie zimowym troszeczkę zaniedbałem, ale trochę biegam, rower, staram się o tym wszystkim nie myśleć, chociaż nie wiem, czy był taki dzień w którym chociaż raz bym o tym nie pomyślał, że jestem chory. Wydaje mi się, że to tyle jak na jeden wpis.... dość obszerny. Wybaczcie mi za to, ale chyba tego potrzebowałem, żeby nie być z tym wszystkim "samemu". Mam nadzieję bywać tutaj częściej i dzielić się z Wami swoimi opiniami o tym leku, jeszcze raz wybaczcie za ścianę tekstu.
P.S. Mam SM.