21-11-2022, 18:40
Ja taka durna byłam, że nigdy nie było dobrego czasu na chorowanie. I tak sobie chodziłam do pracy z gorączką, zaslumpiona, z bolącym gardłem. Bo to 10, wypłaty, nie ma tego kto zrobić. Potem ZUS, podatek, PFRON, zlecenia i ja durna, chora pracowałam. Doszło do tego, że jak sobie nogi powykrecalam, to mi biuro do domu przywieźli. Mądre to było? NIE!!! Dziecko też zawsze z babcią siedziało chore, bo durna matka musiała pracować. Icza skończyło się na tym, że koleżaneczki w tajmnicy i za moimi plecami kupiły program kadrowo - płacowy, który nie nadawał się do niczego. Nawet umów nie generował. I to mnie wykończyło. Stres był okropny. Nie mogłam spać po nocach. W końcu zmądrzałam. Poszłam na chorobowe. Foch był straszny, ale miałam zwyczajnie dość.
Nadzieja jest płomieniem który migoce, ale nie gaśnie...