Na to pytanie nie ma oczywistych odpowiedzi. Różne osoby różnie reagują na leczenie - zarówno jeśli chodzi o występowanie skutków ubocznych, jak i o samo działanie na zatrzymanie/spowolnienie stwardnienia rozsianego.
Mam doświadczenie zarówno z interferonem (Avonex), jak i z Copaxone. Nawet z tej perspektywy trudno mi powiedzieć, który lek jest „lepszy”, choćby dla mnie. Nie mówiąc o jakichś ogólnych wnioskach. Ale mogę opisać moje spostrzeżenia.
Avonex brałam przez ponad 2 lata. Zastrzyk robi się tylko raz w tygodniu, co jest ogromnym plusem. Kłułam się w piątek wieczorem, więc większość skutków ubocznych występowała w nocy. Jakie były? Na początku faktycznie nieprzyjemne. Gorączka, dreszcze, uczucie zimna. Bez tabletek przeciwbólowych byłoby ciężko. Zdarzyło się, że przeczulica skóry (autentyczny ból skóry) i silne dreszcze doprowadzały mnie do płaczu. Na szczęście tak intensywne reakcje wystąpiły (dosłownie!) kilka razy przez te ponad 2 lata. Czasem osłabiona byłam prze cały weekend, ale zazwyczaj już w sobotę rano mogłam w miarę normalnie funkcjonować z pomocą Ibupromu czy Paracetamolu. Nasilenie objawów występowało tylko w pierwszych miesiącach. Później organizm zaczął się przyzwyczajać - nie miewałam już gorączki lub występował tylko stan podgorączkowy, nie musiałam brać tabletek.
Wiem, że niektórzy od samego początku leczenia mają tylko lekkie łamanie w kościach i to jedyny skutek uboczny interferonów u nich. Są też osoby, u których nasilone objawy grypopodobne trwają ponad rok.
Interferonów u niektórych osób mogą wywoływać zaburzenia depresyjne. Ja akurat tego doświadczyłam po kilku miesiącach (na szczęście włączenie antydepresantów pozwala kontynuować leczenie interferonem).
Generalnie byłam raczej zadowolona z leczenia.
Copaxone biorę od półtora roku. Od 2 tygodni w wersji 40 mg 3 razy w tygodniu, wcześniej - zastrzyki 20 mg robiłam codziennie. Pod względem częstotliwości - Avonex był znacznie lepszy. Copaxone nie powoduje gorączki itp co jest największym plusem. Nie mam skłonności do alergii a mimo tego często występują u mnie silne reakcje w miejscu wstrzyknięcia. Czasem taki ślad ma kilka centymetrów średnicy (ale nie zawsze reakcja jest tak silna, czasem to tylko malutkie zgrubienie). W pierwszym momencie po zrobieniu zastrzyku - skóra w tym miejscu mocno piecze. Później - miejsce wstrzyknięcia zaczyna swędzieć. Jest to momentami denerwujące, ale nie jest tak, że nie da się z tym żyć. Wiele osób (nawet alergików) nie ma takich reakcji, to też bardzo indywidualna sprawa. Inną wadą jest zanik tkanki podskórnej. Po roku w kilku miejscach na brzuchu zrobiły mi się „wgłębienia” od zastrzyków.
Generalnie- i z jednym, i z drugim leczeniem można całkiem normalnie żyć, mimo pewnych niedogodności.
Poza tym (zazwyczaj), w przypadku wystąpienia silnych skutków ubocznych, które nie ustępują - można po pewnym czasie "przejść" w ramach programu I linii na inny lek (właśnie z interferonu na Copaxone lub odwrotnie a także pomiędzy poszczególnymi interferonami). Dlatego najlepiej upewnij się u lekarza prowadzącego czy taka zmiana byłaby ewentualne możliwa, jeśli okazałoby się, że pierwszy wybór nie jest dla Ciebie najlepszy.
Które z interfeornów miałabyś ewentualnie do wyboru? Bo w tej grupie też leki różnią się miedzy sobą. Głównie różnica dotyczy częstotliwości robienia zastrzyków (Avonex raz w tygodniu, Rebif - trzy razy w tygodniu, Betaferon i Extevia - co drugi dzień), ale co za tym idzie - częstotliwością i nasileniem skutków ubocznych.
Gdybyś miała jeszcze jakieś pytania, pisz śmiało!