Na samym początku przywitam Was wszystkich serdecznie za czym opowiem swoją historie jak to bylo.Zdrowa,pełna energii 28 latka 10.02.2015r. połamała się ze skutkiem takim,że musiała być w szpitalu.Jak to się stało pytali lekarze a moja odpowiedz ze jak wstawalam z sofy.Jak to wstawałaś z sofy czyli upadek na z własnej wysokości.I złamanie kości strzałkowej z piszczelowa w stawie skokowo-goleniowym z podwichnięciem? Noga tydzień na wyciągu i potem stół operacyjny.
Lekarze nie mogli mi uwierzyć tym bardziej ze to było dzień po moich urodzinach.Insynuacje były wiadomo jakie
Ale nie dawało im to spokoju tym bardziej,ze będąc na ortopedii domagałam się konsultacji laryngologa i neurologa bo w szpitalu odrazu badania i wyniki.I tak byłam u laryngologa nic nie stwierdzono.Za pare dni przyszła Pani neurolog. Przeprowadziła ze mną wywiad a treść jego była następująca:
Chora ma 28 lat przytomna w pełnym kontakcie słowno-logicznym. Jak podaje dotąd poważnie nie chorowała. W marcu ubr. z powodu osłabienia siły prawej ręki diagnozowana w Por. Neurologicznej.Obecnie podaje,ze od listopada ubr utrzymują się zaburzenia równowagi ze ściąganiem do boków. Przy patrzeniu w lewo oczopląs drobnofalisty itp.Dopiero ujrzałam to otrzymując kartę po wypisie z ortopedii ale najlepsze jest to,ze tak sobie czytam tà kartę w oczekiwaniu odbioru mnie z oddziału ,czytam "Wn podejrzenie SM".Po zakończeniu obserwacji w Oddziale Ortop.skierowanie do Oddz.Neurol.
W momencie w moim oku zakręciła się łza nie wiedziałam co to jest i z czym to się je.Ale coś się kiedyś czytało, coś słyszało.Po opuszczeniu ortopedii pojawiłam się na chwile na Oddz. Neurol. w celu ustalenia terminu hospitalizacji. Pani doktor skojarzyła mój przypadek zobaczyła moje przerażenie w oczach i uspokajała ze zrobienie rezonansu tylko żeby mieć pewność,ze jej przypuszczenia są mylne.Bo mówiła żebym się nie przejmowała bo to na pewno nie to.Tak wróciłam na tydzień do domu i po tygodniu znowu szpital tym razem Oddz.Neurologii.Na drugi dzień już miałam wyznaczony rezonans na drugi dzień punkcja.A w czwartek obchód stoją nad moim łóżkiem coś tam do siebie mówią wiele z tego ich lekarskiego bełkotu mało rozumiałam.Udało mi się wychwycić ma wiele rozsianych zmian nowe jak i stare i to było tyle.Obchód się skończył a ja jak nic nie wiedziałam tak nie wiedziałam.Przyszła mama do mnie i mówię idź do lekarza spytaj się co jest grane bo ja nic nie wiem.A ona mi mówi,ze nie musi iść bo ona już z lekarzem rozmawiała.To ja się pytam i co wyszło a ona nie wiedziała jak mi to powiedzieć ale musiała i niestety podejrzenia Pani doktor się sprawdziły a za pare dni punkcja i diagnoza SM!!!
Nie powiem co się ze mną działo cały czas leżałam i płakałam. Ta informacja do mnie nie docierała i nie dociera do dnia dzisiejszego mi tego,ze już dwa lata z tą choroba żyje...
A dalszy ciąg historii...Lekarze,leki,przebieg choroby itp. jeśli ktoś z Was chciałby poznać niech pyta
chętnie się podzielę swoimi doświadczeniami, informacjami...
Lekarze nie mogli mi uwierzyć tym bardziej ze to było dzień po moich urodzinach.Insynuacje były wiadomo jakie
Ale nie dawało im to spokoju tym bardziej,ze będąc na ortopedii domagałam się konsultacji laryngologa i neurologa bo w szpitalu odrazu badania i wyniki.I tak byłam u laryngologa nic nie stwierdzono.Za pare dni przyszła Pani neurolog. Przeprowadziła ze mną wywiad a treść jego była następująca:
Chora ma 28 lat przytomna w pełnym kontakcie słowno-logicznym. Jak podaje dotąd poważnie nie chorowała. W marcu ubr. z powodu osłabienia siły prawej ręki diagnozowana w Por. Neurologicznej.Obecnie podaje,ze od listopada ubr utrzymują się zaburzenia równowagi ze ściąganiem do boków. Przy patrzeniu w lewo oczopląs drobnofalisty itp.Dopiero ujrzałam to otrzymując kartę po wypisie z ortopedii ale najlepsze jest to,ze tak sobie czytam tà kartę w oczekiwaniu odbioru mnie z oddziału ,czytam "Wn podejrzenie SM".Po zakończeniu obserwacji w Oddziale Ortop.skierowanie do Oddz.Neurol.
W momencie w moim oku zakręciła się łza nie wiedziałam co to jest i z czym to się je.Ale coś się kiedyś czytało, coś słyszało.Po opuszczeniu ortopedii pojawiłam się na chwile na Oddz. Neurol. w celu ustalenia terminu hospitalizacji. Pani doktor skojarzyła mój przypadek zobaczyła moje przerażenie w oczach i uspokajała ze zrobienie rezonansu tylko żeby mieć pewność,ze jej przypuszczenia są mylne.Bo mówiła żebym się nie przejmowała bo to na pewno nie to.Tak wróciłam na tydzień do domu i po tygodniu znowu szpital tym razem Oddz.Neurologii.Na drugi dzień już miałam wyznaczony rezonans na drugi dzień punkcja.A w czwartek obchód stoją nad moim łóżkiem coś tam do siebie mówią wiele z tego ich lekarskiego bełkotu mało rozumiałam.Udało mi się wychwycić ma wiele rozsianych zmian nowe jak i stare i to było tyle.Obchód się skończył a ja jak nic nie wiedziałam tak nie wiedziałam.Przyszła mama do mnie i mówię idź do lekarza spytaj się co jest grane bo ja nic nie wiem.A ona mi mówi,ze nie musi iść bo ona już z lekarzem rozmawiała.To ja się pytam i co wyszło a ona nie wiedziała jak mi to powiedzieć ale musiała i niestety podejrzenia Pani doktor się sprawdziły a za pare dni punkcja i diagnoza SM!!!
Nie powiem co się ze mną działo cały czas leżałam i płakałam. Ta informacja do mnie nie docierała i nie dociera do dnia dzisiejszego mi tego,ze już dwa lata z tą choroba żyje...
A dalszy ciąg historii...Lekarze,leki,przebieg choroby itp. jeśli ktoś z Was chciałby poznać niech pyta
chętnie się podzielę swoimi doświadczeniami, informacjami...