08-06-2022, 13:41
(07-06-2022, 22:32)Karolina7 napisał(a):Dokładnie tak - każdemu coś się może stać. Tylko ludzie o tym nie myślą i nie doceniają tego co mają. Ja po diagnozie popadałam w jakąś paranoję. Pomimo że objawy miałam dużo wcześniej, ale wtedy nie wiedziałam z czego wynikają i jakoś się aż tak w to nie wczuwałam. A po diagnozie - świrowanie. Już roztrząsałam w głowie co to będzie jak trafię na wózek, albo stracę wzrok... Takie myśli katastroficzne nie pomagały przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości. Ale ogarnęłam się. Teraz, pomimo że mam stałą świadomość tego, że rzut może się pojawić w każdej chwili, to i tak cieszę się że widzę, chodzę, mogę się leczyć. A że czasem zdarzają się gorsze dni z różnymi objawami... no cóż - taki "urok" tej choroby. Wychodzę z założenia, że jednak są gorsze choroby i są ludzie którzy mają dużo gorzej. Przyznaję, że usłyszenie diagnozy to rzeczywiście ulga, bo po pierwszym szoku przynajmniej wiadomo co jest, czego się spodziewać i można coś z tym robić dalej.(07-06-2022, 20:37)Mysza111 napisał(a):dzięki! może to nic takiego ale w sumie pyknęło 18 km więc mega się cieszę, bo byłam naprawdę w kiepskim stanie psychicznym i fizycznym ale powoli do przodu(07-06-2022, 19:30)Karolina7 napisał(a): A ja się pochwalę, że po okropnych kilku miesiącach od diagnozy chyba wracam do żywych. Zaczęłam jeździć rowerem 9km do pracy, wyszłam do ludzi i ogólnie jakoś lżej na duchu się czuje.Karolina7, to świetnie! Oby tak dalej!
(07-06-2022, 22:00)Lusia98 napisał(a): Fruu mówisz że jakbyś nie wiedział że jesteś chory byłoby Ci łatwiej ? I co powiesz takiej osobie która ma cały wachlarz objawów SM a rezonans czysty . Cieszyć się czy poszukiwać co to i kto to ..
Tu na forum jest multum osób które pierwsze objawy miały X lat wcześniej ale rezonans czysty.. niby ulga i kamień z serca a i tak po kilku latach odezwało się .
Mi było na pewno łatwiej mimo, że symptomy miałam dużo wcześniej (bo jakoś się aż tak nie zastanawiałam ani nie słuchałam tak obsesyjnie swojego ciała pt. 'co mi dziś sztywnieje a co mrowi'), dopiero od diagnozy miałam całą lawinę objawów (i to dość bolesnych), pewnie potęgowane przez stres.
Mój kuzyn, który jest neuro i zajmuje się leczeniem SM w Polsce kiedyś mi powiedział, że mózg człowieka nadal pozostaje zagadką - ktoś może mieć 2 zmiany i być w naprawdę kiepskim stanie, ja mam dużo więcej a jedynymi moimi problemami do tej pory były kwestie sensoryczne, wszystko się cofało u innych się nie cofa - ktoś ma większą zdolność do kompensaty a inny nie. Wole się jednak nad tym nie zastanawiać i być wdzięczna za to, że mogę chodzić, biegać, pracować na stanowisku, które kocham (serio, kocham swoją pracę i ludzi z pracy), jeździć na rowerze i dobrze widzę. Ostatnio siedziałam na trawie i cieszyłam się, że czuje powiew wiatru na policzku - kilka miesięcy temu nie czułam nic, bo pół twarzy drętwe.
Tak naprawdę każdego może spotkać coś następnego dnia (np. wypadek), my po prostu żyjemy z tą okropną świadomością ale z drugiej strony po co to rozkminiać. Mi zajęło prawie pół roku, żeby sobie to jako tako poukładać a było naprawdę źle.
Jeżeli rezonans jest czysty a objawy są, szukałabym dalej. Mimo wszystko warto wiedzieć co się dzieje aby wiedzieć z czym się walczy. Diagnoza to też w pewnym sensie ulga.