No to porozmawiajmy o Świętach . Przecież każdy z nas na nie czeka...na choinkę, prezenty, zapach pierników, pomarańczy, migoczące światełka i...czy nasze zwierzaki w końcu się odezwą . Zauważyłam, że niektóre domy są już pięknie przystrojone . Mnie w tym roku marzy się choinka cała w czerwieni z białymi światełkami. Będzie stała oczywiście na tarasie, bo kocica jest wielbicielką wspinania się po niej , a wilczyca ściąga bombki i przegryza kabelki . Wigilia będzie jak co roku u mnie, będzie barszcz z uszkami, ryba smażona, karp faszerowany, hałajduszki, pierogi, kutia...
Zapomnijmy o chorobach, nieszczęściach, wirusie...niech to będzie magiczny czas...
Napiszcie, jak Wy będziecie spędzać Święta, jakie potrawy goszczą na Waszym stole, jak będzie wyglądać Wasza choinka.
Uwielbiam gwiazdkę. Spędzam ją zawsze w domu z rodzicami, dziadkami i rodzeństwem (mieszkam z rodzicami, babcią i młodszym bratem). W pierwsze święto przyjdzie do nas mój chłopak, w drugie idę do jego rodziców. To pierwsze wspólne święta. Przez pobyt w szpitalu i epidemię nie mam głowy do ozdabiania domu, kupowania prezentów, nie wiem też czy dziadkowie od strony taty będą mogli przyjechać. To trochę psuje magię świąt, ale i tak nie mogę się doczekać. Większość potraw przygotowują mama z babcią, zawsze jest 12 tradycyjnych. Ja od początku podstawówki sama piekę i dekoruję pierniczki, to co roku moje świąteczne zadanie.
Ja jak co roku będę miała 2 wigilie. Najpierw jadę do teściowej, tam spotyka się cała rodzina a później jedziemy do moich rodziców. Zawsze byli też dziadkowie. Najbardziej lubię moment prezentów. Mam duuużo młodszego brata i jeszcze parę lat temu było tak, że się spotykaliśmy, siadaliśmy przy stole i po barszczyku robiliśmy małe zamieszania. Tato z babcia zabierał brata na balkon, a my chowaliśmy prezenty pod choinką. Jaka to była radość gdy przychodził do pokoju. To było najlepsze. Teraz jest trochę starszy i już nie da się go tak przerobić
W tym roku będzie trochę inaczej... Dziadka już z nami nie będzie, a teściowa bardzo się rozchorowała. Wczoraj rozmawiałam ze szwagierką żebyśmy przygotowały razem tą Wigilię, to usłyszałam że przecież nie będziemy rozkładać stołów i szykować!! Ręce mi opadły i szczęka też. Zabrakło mi słów i nie odezwałam się już nic.
Prezentów jeszcze nie mam i pomysłu też brak. Czas tak leci szybko, że nie czuje do końca żeby za 2 tygodnie były święta! Może jakby spadło 2 metry śniegu to byłaby magia świąt.
Życzę wszystkim aby te święta były spokojne, zdrowe i spędzone w gronie najbliższych, żeby to był czas takiego wyciszenia bez zmartwień, telefonu i komputera.
PS. zawsze byłam lepsza z matematyki niż z polskiego
Umysł przypomina żyzny ogród, którym trzeba się codziennie zajmować, aby kwitł. - A. de Mello
U mnie w tym roku też nie będzie wszystkich, bo jak wcześniej pisałam moja mama jest nadal leżąca, a tato jej przecież nie zostawi. To dla mnie bardzo smutne, ale mimo wszystko postaram się, żeby to były dobre święta. Przyjdą moi teściowie i dwaj synowie, oczywiście będą 3 psy i kocica - będzie wesoło.
Nad prezentami zastanawiam się cały czas, ale jak zwykle brak pomysłów, a przecież tak pięknie wyglądają pod choinką, ponad to to taka cudna chwila, jak wszyscy rozpakowują prezenty i cieszą się.
Pamiętam, że kiedyś dostałam od synów figurkę Obcego z Nostromo - cieszyłam się, jak małe dziecko
Anula - ja co roku piekłam ciasteczka i pierniki, może teraz upiekę chociaż rogaliki wiedeńskie.
Bubka - u mnie właśnie pada śnieg, oby padał do świąt . U mnie zawsze na pierwszym miejscu był polski
Życzę wszystkim zdrowych, spokojnych i rodzinnych świąt, przy choince, miłych rozmowach i radości z bycia razem.
I śnieg się skończył . Święta już za 6 dni . Robię listę co powinnam kupić. Mój Tato nie da rady już zrobić rewelacyjnego karpia faszerowanego, więc spróbuję zrobić sama - nie wiem tylko, ja mi się uda oddzielić skórę . Choinka już stoi na tarasie, jutro będziemy ubierać z Panem Mężem i zawieszać sopelki światełek na domu . Świecący renifer i choinka będzie ustawiony przed domem - jak u Grisswoldów z "Witaj Święty Mikołaju".
Mąż umył dzisiaj okna, drzwi, powiesił firanki. Corka mu pomogla. Ja trochę odkurzyłem, ale nie za dużo. Dostałam mega rozwolnienia z bólem wątroby/brzucha/jelit i właściwie dopiero mnie puściło. Z resztą za dużo to ja i tak już nie nawywijam i szlak mnie trafia, że nie mogę nic po swojemu zrobić.
Nadzieja jest płomieniem który migoce, ale nie gaśnie...
Akinom, a nie możesz Im powiedzieć, że chciałabyś, aby to czy tamto było tak? Ale męża masz super - te okna...
My jednak zdecydowaliśmy, że choinka będzie stała ww pokoju, na razie żadne ze zwierzątek nie wykazuje zainteresowania, zobaczymy jak będą bombki. Problemy z jelitami - skąd ja to znam, życzę zdrówka
Oni wszystko dobrze robią, tylko mnie trafia, że ja osobiście już nic nie mogę, bo nie daję rady. To jest największy ból, bo ja nigdy nie siedziałam i nie dyrygowalam tylko robiłam sobie sama. W
Nadzieja jest płomieniem który migoce, ale nie gaśnie...