Ja najpierw napisałam maila, potem pani doktor oddzwoniła. Sekretarka nie jest osobą, z którą można cokolwiek ustalić. Jak ma dobry dzień to i nawet trysnie uśmiechem, ale przeważnie to czuję się tam tak jak w dziekanacie: nie wiem, nie ma, na tablicy ogłoszeń :-D A najwięcej do powiedzenia ma salowa. Raz mnie z toalety wyprosiła i jak mąż się na nią wydarł przy ludziach i ordynatorze to od razu była zmiana banana ;-)
Nadzieja jest płomieniem który migoce, ale nie gaśnie...