Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Komu mówić o chorobie?
#11
Anula, nie musisz się chwalić i tłumaczyć każdemu że jesteś chora. Przyjdzie na to czas jak będzie widać po Tobie chorobę. Spokojnie :-)
Nadzieja jest płomieniem który  migoce, ale nie gaśnie... 
Odpowiedz
#12
Czasami sytuacja życiowa wymusza na nas decyzję komu i czy powiemy. Ja o diagnozie dowiedziałam się w trakcie rozwodu, I na moje nieszczęście były chciał wiedzieć co mi jest. Zagroził nawet, że jeśli jestem chora to mi odbierze prawa rodzicielskie sądownie.
Bardzo się tego boję nadal.
Chociaż wygrałam sprawę rozwodową. (Brawo ja! )  Oczko to prawdopodobnie została złożona apelacja i czekam nadal co będzie.  Ściana

Ostro jest i stresik (tak wiem, ze niewolno ale co poradzić). To jednak poważna sprawa.
Ale dość tego smędzenia (bo może ktoś ma naprawdę gorsze problemy i nie chce tego czytać).
Ja powiedziała rodzeństwu, 2 osobom w pracy (flash po tecfiderze - trudno ukryć). A przed resztą kryję flasha pod maseczką  Duży uśmiech
Odpowiedz
#13
Ojej smarrito to faktycznie duży stres miałaś w ostatnim czasie. Współczuję ! Ale SM nie może być powodem dla którego mąż będzie w stanie odebrać Ci dzieci. Trzymam kciuki aby się ułożyło i przede wszystkim nie daj się stresu.

A ja się nie chwalę póki co. Myślę że na to kiedyś przyjdzie czas Oczko tak jak Akinom napisała - jak będzie widać po Tobie chorobę po prostu. Uważam że póki chodzę to co ja tam jestem chora. Jest dobrze więc nie będę się użalać nad sobą a jak kiedyś będzie źle to łatwiej będzie powiedzieć choruje od X lat aniżeli świeżo po diagnozie
Odpowiedz
#14
Dzięki za miłe słowo.
Ja już gdyby nie moja sytuacja byłabym gotowa powiedzieć dzieciom.
Po mnie też nie widać. Tylko dzieci pytają się na co biorę leki.
Odpowiedz
#15
smarrito gratulacje z wygrania sprawy rozwodowej. Badz teraz dobrej mysli! Uśmiech

U mnie nikt nie wie o chorobie oprocz mojego meza. Byc moze bede musiala w pracy powiedziec, ale tylko dzialowi HR, kiedy po pandemii zdecyduje, ze chce nadal pracowac zdalnie. Ale konca pandemii i tak nie widac ... hehe

Tez po czesci mysle, ze niemowienie o chorobie jest swego rodzaju ochrona, bo naprawde w chwili obecnej nie mialabym sily pocieszac najblizszej rodziny, przekonywac, ze jest dobrze, ze SM to nie wyrok i jeszcze dodatkowo martwic sie tym jak oni radza sobie z informacja o mojej chorobie.
Odpowiedz
#16
(07-01-2022, 20:28)smarrito napisał(a): Czasami sytuacja życiowa wymusza na nas decyzję komu i czy powiemy. Ja o diagnozie dowiedziałam się w trakcie rozwodu, I na moje nieszczęście były chciał wiedzieć co mi jest. Zagroził nawet, że jeśli jestem chora to mi odbierze prawa rodzicielskie sądownie.
Bardzo się tego boję nadal.
Chociaż wygrałam sprawę rozwodową. (Brawo ja! )  Oczko to prawdopodobnie została złożona apelacja i czekam nadal co będzie.  Ściana

Ostro jest i stresik (tak wiem, ze niewolno ale co poradzić). To jednak poważna sprawa.
Ale dość tego smędzenia (bo może ktoś ma naprawdę gorsze problemy i nie chce tego czytać).
Ja powiedziała rodzeństwu, 2 osobom w pracy (flash po tecfiderze - trudno ukryć). A przed resztą kryję flasha pod maseczką  Duży uśmiech

Brawo ty! Cieszę się, że wygrałaś. I mam nadzieję że na tym to się jednak zakończy oraz, że żadnej apelacji nie będzie. Bo na własnej skórze wiem jak to jest. Przez stres związany z rozpadem małżeństwa i samym rozwodem wylądowałem kilkukrotnie na solu i parę razy na zwolnieniu. 
Trzymaj się ciepło. I spokoju życzę :-)
Odpowiedz
#17
(08-01-2022, 23:47)fruu napisał(a):
(07-01-2022, 20:28)smarrito napisał(a): Czasami sytuacja życiowa wymusza na nas decyzję komu i czy powiemy. Ja o diagnozie dowiedziałam się w trakcie rozwodu, I na moje nieszczęście były chciał wiedzieć co mi jest. Zagroził nawet, że jeśli jestem chora to mi odbierze prawa rodzicielskie sądownie.
Bardzo się tego boję nadal.
Chociaż wygrałam sprawę rozwodową. (Brawo ja! )  Oczko to prawdopodobnie została złożona apelacja i czekam nadal co będzie.  Ściana

Ostro jest i stresik (tak wiem, ze niewolno ale co poradzić). To jednak poważna sprawa.
Ale dość tego smędzenia (bo może ktoś ma naprawdę gorsze problemy i nie chce tego czytać).
Ja powiedziała rodzeństwu, 2 osobom w pracy (flash po tecfiderze - trudno ukryć). A przed resztą kryję flasha pod maseczką  Duży uśmiech

Brawo ty! Cieszę się, że wygrałaś. I mam nadzieję że na tym to się jednak zakończy oraz, że żadnej apelacji nie będzie. Bo na własnej skórze wiem jak to jest. Przez stres związany z rozpadem małżeństwa i samym rozwodem wylądowałem kilkukrotnie na solu i parę razy na zwolnieniu. 
Trzymaj się ciepło. I spokoju życzę :-)

Dziękuję  Uśmiech
Ja własnie mam dużo obawy o rzut, bo w ogóle to nie wiem co mnie powinno niepokoić (nigdy nie miałam leczonego rzutu) i w ogóle z kim zostawić dzieci jeśli wyląduje w szpitalu.
A tata sobie nie poradził jak byłam na punkcji (ostatni tydz. szkoły, czytaj: w sumie laba), wymusił opiekę nad nimi, miały być u dziadków. Tak się natrudził, ze musiał być już po 2 dniach wziąć urlop, żeby się nimi zając  O matko
Odpowiedz
#18
Mysle że najgorzej to zamartwiać się na zapas. Tatuś nie dał rady a teraz chce walczyć o opiekę nad nimi ?! Pff..
Dzieci chodzą do szkoły to już duże osobniki! Będzie rzut to będziesz wiedziała to wie każdy z Nas. Ja po swoim pierwszym rzucie pojechałam dopiero po kilku dniach do lekarza bo też terminarz napięty był a nie wyglądało to za dobrze.
Odpowiedz
#19
Ja nie myślę o takich problemach codziennie, tylko czasem, w chwilach słabości. 
A tatuś, no cóż - zastaw się a postaw się.

No i już znowu życie zweryfikowało to o czy jest w temacie naszych rozważań.
Byłam wczoraj z córką na sor i pada pytanie o choroby przewlekłe w rodzinie (wywiad neurologiczny).  Huh
Odpowiedz
#20
Ile córka ma lat ? Ja mam wrażenie że teraz wielu znajomych, bliskich i dalszych ma jakieś problemy neurologiczne. Dosłownie wysyp. Moja pierwsza wizyta u neurologa też byłam zapytana o ewentualne choroby neurologiczne występujące w rodzinie (bez dłuższego zastanowienia odp Nie ma) jak się potem okazały były. I nawet w rodzinie męża też widzę takie Smutny . Ja tak jak wyżej nie mówię nikomu otwarcie bo póki co czuje się dobrze a ludzie wciąż mają błędne przeświadczenie. Moze lekarz pytał by córce wykonać rezonans ? Jeśli tak to gdzieś na boku pewnie bym mu odpowiedziało na to pytanie. Po za tym po co martwić dzieci Uśmiech ja to moim wszystko zawsze pozytywnie i z mężem też staramy się umilac to życie naszym pociechom Oczko . Podejrzewam że Twoje dzieciaczki ze względu na rozwód miały niezła dawkę stresu w ostatnim czasie Smutny teraz muszą to "przetrawić" "przepracować" Smutny
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości