Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Wsparcie psychologiczne w trakcie i po diagnozie
#1
Odnośnie wpisów w temacie założonym przez Burzę ("Depresja? Nerwica?"), rozmów poza Forum z innymi chorymi i własnych doświadczeń naszła mnie myśl, że dość małą uwagę przykłada się do wsparcia psychologicznego w trakcie i po diagnozie. Tzn. zostawia się chorego z diagnozą, lekami (ew. bez leków i/lub miejscem na liście oczekujących na leczenie) - samemu sobie. Też macie takie wrażenie? Czy Wam ktoś proponował rozmowę z psychologiem po diagnozie?

Z własnego podwórka. Generalnie jestem bardzo zadowolona z opieki w moim szpitalu, zarówno w trakcie diagnostyki jaki i w poradni przyszpitalnej później. Jednak w kwestii przekazywania diagnozy i wsparcia w trudnym bądź co bądź momencie - oceniając z perspektywy czasu - ktoś dał ciała. O tym, że mam SM dowiedziałam się na korytarzu. Po punkcji odwożono mnie do sali, lekarz zaordynował pielęgniarce podanie mi sterydów. Wtedy, w przelociem, spytałam lekarza czy to ta choroba. (Na podstawie, a jakże, złożenia w całość tego co było napisane w internecie). Usłyszałam, że tak i lekarz poszedł dalej. Mimo, że psycholog był dostępny (przychodził do pani, która leżała ze mną na sali i była w okropnym stanie psychicznym) - nikt nawet nie zaproponował mi konsultacji. Ktoś wyszedł z założenia, że skoro nie leżę zanosząc się płaczem przez całą dobę (tak jak rzeczona sąsiadka z sali) to nie potrzebuję. Moim zdaniem - założenie błędne. Przy diagnozie takiej jak SM, powinna być zapewniona choć krótka rozmowa z psychologiem. 

Tak samo dalej - będąc w programie lekowym NFZ mamy regularne badania krwi, raz w roku rezonans. Nikt (mam na myśli zmianę systemową, wpisanie tego do założeń programu) nie pomyślał o kontrolnej konsultacji psychologicznej. Zwłaszcza, że leki na SM, w szczególności interferon, mogą powodować depresję czy też po prostu - obniżenie nastroju. A na przebieg choroby nastrój i nastawienie chorego mają ogromny wpływ.
Odpowiedz
#2
Mi po diagnozie nikt psychologa nie zaproponował. Mam różne dołki czasami i sam myślę żeby pójść do psychologa.
Odpowiedz
#3
Mi też nikt nie proponował psychologa w szpitalu, gdy mnie diagnozowali. Później z resztą też nie.
Odpowiedz
#4
A mi diagnozę a najpierw podejrzenie, lekarz neurolog przekazał w bardzo delikatny sposób, na początku nawet mówił, że to nie to ale co mnie dziwiło kazał mi przychodzić na kontrolne wizyty i zrobić rezonans, żeby sprawdzić czy coś nowego się nie pokazało, potem jak się to potwierdzało to mówił mi, że można z tą chorobą żyć normalnie i nie odczuwać większych problemów, także pomimo, że psychologa nie zaproponował to w części sam tą role pełnił. Do tej pory z sympatia wspominam Doktora i zapamiętam go do końca życia i sposób w jaki do mnie podszedł. Naprawdę będę mu wdzięczna do końca życia za takie podejście.
Odpowiedz
#5
(20-04-2016, 08:04)Monika napisał(a): naszła mnie myśl, że dość małą uwagę przykłada się do wsparcia psychologicznego w trakcie i po diagnozie. Tzn. zostawia się chorego z diagnozą, lekami (ew. bez leków i/lub miejscem na liście oczekujących na leczenie) - samemu sobie. Też macie takie wrażenie? Czy Wam ktoś proponował rozmowę z psychologiem po diagnozie?

Ja też nie miałem rozmowy z psychologiem jak byłem w szpitalu na diagnostyce. Później też nikt mi tego nie proponował, choć kilka razy było mi to potrzebne (tak oceniając na chłodno, z perspektywy czasu). Ciężkie były początku leczenia, przy rzutach też nastrój siadał (a jeden spowodował u mnie ogromne załamanie) - nigdy mi lekarz nie powiedział o możliwości skorzystania z psychologa w szpitalu ani nawet nie pytał jak się czuję psychicznie.
Odpowiedz
#6
Jezeli chodzi o czas juz po diagnozie to tez nikt mi nie proponowal psychologa. Nie wiem moze wygladam na osobe, ktora sobie doskonale ze wszystkim radzi ale czasami przerasta mnie wszystko i wtedy czuje, ze przydalby sie specjalista.
Odpowiedz
#7
Ja tez nie dostałam propozycji psychologa. Sama do niego poszłam jak nie mogłam sobie juz sama poradzić. Pomógł mi i polecam innym, jak czują taką potrzebę to nie ma się czego bać
Odpowiedz
#8
Ja miałam rozmowę z psychologiem przy okazji diagnozy. Trwała może 20 minut, pani psycholog w ogóle mnie nie słuchała. Utkwiło mi w pamięci, jak mówiła, że stwardnienie rozsiane nie musi oznaczać dużej niepełnosprawności. Tylko ja nawet nie wiedziałam dokładnie co to za choroba, więc bardziej mnie ta rozmowa zaniepokoiła niż mi pomogła.
Odpowiedz
#9
Po diagnozie nie było u mnie rozmów z psychologiem\psycholożką. Lekarz powiedział swoje, dał skierowanie na rezonans, pożegnaliśmy się i tyle. Pewnie są takie osoby, dla których to szok i potrzebują wsparcia w trudnych dla siebie chwilach. Zapewne to pomaga. Szkoda, że nie ma takiego wsparcia.
Odpowiedz
#10
Adam zgadzam się z Tobą, że część osób na pewno by takiego wsparcia potrzebowały. Różne osoby, różne reakcje na diagnozy i każdy z Nas powinien mieć możliwość rozmowy z psychologiem jezeli tego chce ale powinno to być profesjonalne podejscie nie takie jak u Miski Smutny
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości